W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





30 kwietnia 2014

Puk, puk...

Ktoś tu jeszcze zagląda?
Wiem, że tak i tylko dzięki sympatycznej mobilizacji Mrówkowej Mamy dziś piszę - serdecznie pozdrawiam, dziękując za telefonicznego kopa :)))

Witam zatem po baaaardzo długiej przerwie. Czas niezwykle intensywnie ostatnio mi upływa.
Mnóstwo wydarzeń, spotkań, decyzji... Ciągle coś nowego, wymagającego całego mojego zaangażowania i uwagi. Zabałaganiony komp  także nie ułatwiał mobilizacji.
W pędzie wpadam zaznaczyć swą obecność w świecie blogowym. Dziś czas na efekty mojego  szycia, któremu ostatnio poświęciłam sporo czasu, a jeszcze więcej zamierzam. Takie oto różniste, szybkie i proste
poszyłam:

Najpierw poduchi, zdjęcia byle jakie, robione na szybko, bez odpowiedniej stylizacji i dopieszczenia rzeczonych , no sorry, very very ;)





Poduchi szyte przed Wielkanocą.
Za to przed Bożym Narodzeniem szyte inne szyciaki, co zrobić, ledwo dycham :P








 No, i znowu zdjęcia kiepskie,bo również w tempie robione. Od dawna zdobią (mam nadzieję) pewną chałupkę w UK.
I już ostatnie  zszywane, z niebiańskich wyżyn sfrunęły, harmideru narobiły, pirza pogubiły, i poleciały, tak to już jest z aniołami :)






Na koniec ostatnie zdjęcia. Niespodziewane spotkanie na organizowanym pracowym spotkaniu:

Zaznaczam, wcale nie chodzi o młodzież młodszą, jeno tą starszą, choć nieszczególnie się wiekiem wybija w tej grupie... No dobra, podpowiem, skupcie wzrok na prawym narożniku :)))
Poniżej zdjęcia przedstawiające tłumioną energię i rozmach działania, w wykonaniu Starszej Młodzieży :)
Tryptyk pod tytułem "Palma doskonała - ja ją będę miała" :))))

ROZMACH:

SKUPIENIE:

DETAL:

Nie znacie? Niektórzy wirtualnie zapewne tak. Ja poznałam osobiście:) Aha!
Przedstawiam Monikę - z bloga Maneruki :)
Monika jest od niedawna moją prawie sąsiadką :) Pewnie nie raz się jeszcze spotkamy, hę?
Pozdrawiam Ciepło:)

I tyle na dziś. Mam nadzieję, że zaznaczyłam swoją TU obecność :)
Zmykam, od jutra remonty ;) Tak, tak, dobrze widzicie, od jutra RE MON TY:)
Trza jakoś odpowiednio uczcić Święto Pracy :)
wkrótce relacja z Centrum Nauki Kopernik które to odwiedziliśmy przy okazji pewnej wyprawy do stolicy.
Oczywiście w galopie, a jakże ;)


Pozdrawiam ciepło :)





23 stycznia 2014

Kocham cię życie!

Uparcie i skrycie, kocham cię życie, choć oferujesz mi tycie i bicie ;P
Ech... życie. Każdą chwilę zbierasz, w pierdołach szperasz.
Życie.

Niby jestem, a jakby mnie nie było, wszystko wciąż pędzi, niby jest miło, ale jakby nie było, czasu wciąż brak. Taaaak. 
ŻYJĘ. 
W pędzie lecz wciąż, niezmiennie i niezachwianie, na pohybel zazdrośnikom - ŻYJĘ:)
Coś tam usiłuję robić, przygotowuję się psychicznie na jeszcze nowsze nowe, które i tak nie dla mnie lecz dla dzieci. Jednak robota moja, a tak ciężko się zabrać, zmobilizować, ogarnąć.
Wiem że nie tylko ja tak mam, ale wiem że wielu tak NIE MA - i za to Wam chwała i podziw mój OGROMNY. Jak już ogarnę kompa co o zaklamocony okrutnie, to nawet wrzucę kilka zdjątek na dowód mej działalności i ŻYCIA pełnią sił, w pełnym rozkwicie w dodatku.
 Życie wzięło mnie na celownik, a ja latam jak durna jakaś coby choć na chwilkę umknąć z tego celownika, czasem mi się udaje, wtedy mam fajny wieczór przy herbatce z rumem (świetna na mróz i pomysłów nasilenie), i książce nawet ciekawej. Innym razem latam jak dzika, rąk nie wiedząc w co najsampierw wsadzić.
Dziś o 7.00 ciasto piekłam na szkolne obchody Dnia Dziadka i Babci :P Stygnie sobie, a ja pościk skrobię, i znowu do lotu się sposobię.
Od poniedziałku ferie się zaczynają. Dla mnie to czas gorący i intensywnie ŻYĆ znowu będę.
Trzymajcie kciuki żeby mnie to własne życie nie wyprzedziło, w zamian obiecuję poprawę i częstsze pojawianie się na blogu, bo muszę wreszcie odklamocić kompik mój własny i zaistnieć życiowo również w tym wirtualnym życiu. No chyba że też Was życie nie rozpieszcza to może se dam spokój, i dam się ponieść życiowym wirom :))))

Buziaki ciepłe ślę z mroźnej Warmii
Do następnego :)