W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





24 sierpnia 2013

Desperacja, muszkieterowie, turek na sznurku i wąż z połyskiem.

Ciągle dużo się dzieje, ciągle czasu brakuje, a tu jeszcze wakacje na ukończeniu...
Gdzieś w międzyczasie wszystkich niezwykle intensywnych zajęć udało mi się znaleźć chwilkę i zająć koralikami. I tak powstały bransoletki dla trzech uroczych muszkieterek:

Wszystkie identyczne, w modnych neonowych barwach, w sam raz na lato :)

Jeszcze w lipcu udało mi się skończyć dzierganie długaśnego węża. Tym samym powstał mój pierwszy lariat, już capnięty :)


 Podoba mi się ten BŁYSK ;)

W dalszej kolejności jest, rozpoczęty jeszcze w ostatnich dnia lipca, TUREK, mój pierwszy, i jak na razie na czas jakiś chyba ostatni :P
Nie powiem żeby ten rodzaj splotu zachwycił mnie... Prułam go tyle razy że doprawdy dziwię się że w ogóle go skończyłam, niechybnie pchała mnie do jego zakończenia desperacja :P

choć przyznać należy że nawet elegancko się prezentuje...

I już na całkowity koniec wąż na specjalne zamówienie, pojedzie na wesele, i miał pasować do sukienki, liczę że będzie :)

I tyle. Być może starczy mi desperacji i czasu by wkrótce zdać relację z przebiegu naszych wakacji.
Na razie pasuję, zamierzam odpocząć, oderwać się od codzienności, choćby na kilka chwil.

Pa, do następnego :)