W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





21 kwietnia 2011

Latam

dosłownie :>
Choć skrzydełka jeszcze mi nie wyrosły, praktycznie od dwóch tygodni latam :>
Jak nie sprzątanie to gotowanie, jak nie prasowanie to dzieci doglądnie, jak nie pielenie to drzew sadzenie, i ciągle się nie wyrabiam choć przecież latam...
Nie rozumiem tego.
Siostra przyjechała. Mam w domu tłok. Jest fajnie, wesoło, głośno i jakoś to znoszę z uśmiechem nawet! Dziwne:))))
Mamy teraz łącznie sześcioro dzieci, plus  okresowe "dodatki" w postaci dzieciaków z sąsiedztwa, więc naprawdę bywa wesoło :)))
Dzięki temu nadchodzące święta również szykują się głośne, szalone i "latane", a w dodatku meteorolodzy zapowiadają PIĘKNĄ POGODĘ!!!!
Czyżby Wielkanoc w ogrodzie??? Moje wieloletnie marzenie się spełni? Oby!
Nie zrobiłam nic z tych wszystkich rzeczy które sobie zaplanowałam. Bo wyszło zbyt dużo rzeczy nieplanowanych, tak się usprawiedliwiam, a w sumie może można było bardziej się spiąć???
Nie wiem, na razie żyjemy chwilą. Nacieszyć się nie możemy pierwszymi dniami cudnej, ciepłej pogody.
Zauważyliście że świat w słońcu wygląda piękniej?:)))
Wiem, wiem, wszyscy to widzą, ja jednak ciągle nie przestaję się tym zachwycać:)
Czy wyobrażacie sobie jak wspaniale smakuje kawa pita w towarzystwie sąsiadki i naszych psów, właśnie wyprowadzanych na spacer na przed domowe łąki ? Jak miło jest pogrzebać w coraz cieplejszej w ziemi? Albo nagle nad sobą usłyszeć wrzask przelatujących żurawi? Nasza wiejska "osobista" para bocianów właśnie wysiaduje jaja. Będą młode. Tymczasem Pan Bocian, jak przystało na zakochanego małżonka przylatując do gniazda namiętnie klekoce, wyginając długą szyję. Opowiada żonce co się dzieje na łące? Czy może raczej cieszy się na jej widok?
Jak dobrze że już wiosna. Znowu nadchodzi NOWE :)
Całą zimę za takimi chwilami tęskniłam. I to kawki spacerowe popijanie... Doczekałam się :))))
Dobra, kończę przynudzanie. Kilka zdjątek zapodam z naszego obecnego wielodzietnego życia:)))
Najpierw przyjechali, w locie Gdańsk zwiedzali...



Tu już w pociągu rozrabiali...


A tu podczas spaceru po lasach warmińskich...

 zabawą w chowanego się raczyli...


Jest naprawdę wesoło :)))
Chyba skasowałam zdjęcie zrobione podczas wspólnego posiłku :(  Szkoda, bo fajnie gdy przy stole TYLE osób siedzi :))))
A żeby nie było że niby taka rodzinna nagle jestem, pokazuję coś co udało mi się zrobić przed przyjazdem rodzinki.
Upraszam o wyrozumiałość ponieważ to moje pierwsze takie CÓŚ, w dodatku na kiepskiej jakości szkiełkach, co widać niestety :P




 I ogród też mnie przyciąga z siłą ogromną. Pielę, sadzę, przesadzam...
A wszystko do życia się budzi! Rabarbar wyłazi spod ziemi, cebulki rozkwitły kolorowo, forsycja powoli przekwita. Pierwsze "siewy" też już za mną, na razie skromnie bo jednak zimno dotąd było straszliwie.
Ogród warzywny już rozplanowany, teraz jeszcze tylko przygotować miejsce pod zioła. Dotąd w koszu dużym, wiklinowym sobie siedziały, teraz szykuję im miejsce większe, bardziej zaciszne. A kosz zmieni "zawartość" na bardziej kolorową, choć nie mniej aromatyczną - kwiatową:)
Takie kolorki na razie u mnie panują, głównie niebieskości... bo bardzo lubię :)







 a to już hortensja Aty - przetrwała północne mrozy:)


Się dzieje stale i niezmiennie, i dziać długo jeszcze będzie:) Mam nadzieję iż wkrótce będę mogła zademonstrować efekty moich prac "ziemnych" w locie czynionych :)))

Tymczasem pozdrawiam serdecznie:)
I bardzo będę się starać wpaść tu jeszcze przed świętami.

1 kwietnia 2011

Kwieciście

Wspominałam jakiś czas temu że maszyna mnie wabi ;)))
No i "zmalowałam", a na wykończenie jeszcze czeka kolejne małe co nieco:)
Tymczasem pokazuję co ukończone i mam nadzieję że zyska aprobatę obdarowywanych:)
Oto komplet kuchenny na który składają się 2 podkładki pod talerze, 2 pod kubeczki oraz 2 "łapki" do gorących naczyń:)

Podkładki pod talerze

Podkładki pod kubeczki lub szklaneczki, z możliwością zawieszenia:)

łapki kuchenne, również z uszkiem do zawieszenia:)

Całość w kolorze pasującym do kuchni zainteresowanych, a także w deseniu ulubionym przez główną użytkowniczkę, czyli pościelową łączkę:) I do tego pikowanki w kwiaciorki:)

Poza tym, z nowości, tydzień temu pojawił się długo oczekiwany i wypatrywany gość:

Przyleciał, od razu zrobił rekonesans po okolicy, a kilka dni później dotarł "współmałżonek" :) I od razu zrobiło się sielsko, wiosennie i radośniej :)
Na dodatek rozkwitł na moim parapacie, i pachnie odurzająco:



A na dodatek przyciąga różne ciekawskie stworzonka:

 
Które,  korzystając z mojej nieuwagi porozlatywały się po całym domu:)

  Na szczęście, lubię TAKICH gości:)

Żegnam miło, z nadzieją na poprawę pogody, bo właśnie niebo się nad nami rozpłakało.