Choć skrzydełka jeszcze mi nie wyrosły, praktycznie od dwóch tygodni latam :>
Jak nie sprzątanie to gotowanie, jak nie prasowanie to dzieci doglądnie, jak nie pielenie to drzew sadzenie, i ciągle się nie wyrabiam choć przecież latam...
Nie rozumiem tego.
Siostra przyjechała. Mam w domu tłok. Jest fajnie, wesoło, głośno i jakoś to znoszę z uśmiechem nawet! Dziwne:))))
Mamy teraz łącznie sześcioro dzieci, plus okresowe "dodatki" w postaci dzieciaków z sąsiedztwa, więc naprawdę bywa wesoło :)))
Dzięki temu nadchodzące święta również szykują się głośne, szalone i "latane", a w dodatku meteorolodzy zapowiadają PIĘKNĄ POGODĘ!!!!
Czyżby Wielkanoc w ogrodzie??? Moje wieloletnie marzenie się spełni? Oby!
Nie zrobiłam nic z tych wszystkich rzeczy które sobie zaplanowałam. Bo wyszło zbyt dużo rzeczy nieplanowanych, tak się usprawiedliwiam, a w sumie może można było bardziej się spiąć???
Nie wiem, na razie żyjemy chwilą. Nacieszyć się nie możemy pierwszymi dniami cudnej, ciepłej pogody.
Zauważyliście że świat w słońcu wygląda piękniej?:)))
Wiem, wiem, wszyscy to widzą, ja jednak ciągle nie przestaję się tym zachwycać:)
Czy wyobrażacie sobie jak wspaniale smakuje kawa pita w towarzystwie sąsiadki i naszych psów, właśnie wyprowadzanych na spacer na przed domowe łąki ? Jak miło jest pogrzebać w coraz cieplejszej w ziemi? Albo nagle nad sobą usłyszeć wrzask przelatujących żurawi? Nasza wiejska "osobista" para bocianów właśnie wysiaduje jaja. Będą młode. Tymczasem Pan Bocian, jak przystało na zakochanego małżonka przylatując do gniazda namiętnie klekoce, wyginając długą szyję. Opowiada żonce co się dzieje na łące? Czy może raczej cieszy się na jej widok?
Jak dobrze że już wiosna. Znowu nadchodzi NOWE :)
Całą zimę za takimi chwilami tęskniłam. I to kawki spacerowe popijanie... Doczekałam się :))))
Dobra, kończę przynudzanie. Kilka zdjątek zapodam z naszego obecnego wielodzietnego życia:)))
Najpierw przyjechali, w locie Gdańsk zwiedzali...
Tu już w pociągu rozrabiali...
A tu podczas spaceru po lasach warmińskich...
zabawą w chowanego się raczyli...
Jest naprawdę wesoło :)))
Chyba skasowałam zdjęcie zrobione podczas wspólnego posiłku :( Szkoda, bo fajnie gdy przy stole TYLE osób siedzi :))))
A żeby nie było że niby taka rodzinna nagle jestem, pokazuję coś co udało mi się zrobić przed przyjazdem rodzinki.
Upraszam o wyrozumiałość ponieważ to moje pierwsze takie CÓŚ, w dodatku na kiepskiej jakości szkiełkach, co widać niestety :P
I ogród też mnie przyciąga z siłą ogromną. Pielę, sadzę, przesadzam...
A wszystko do życia się budzi! Rabarbar wyłazi spod ziemi, cebulki rozkwitły kolorowo, forsycja powoli przekwita. Pierwsze "siewy" też już za mną, na razie skromnie bo jednak zimno dotąd było straszliwie.
Ogród warzywny już rozplanowany, teraz jeszcze tylko przygotować miejsce pod zioła. Dotąd w koszu dużym, wiklinowym sobie siedziały, teraz szykuję im miejsce większe, bardziej zaciszne. A kosz zmieni "zawartość" na bardziej kolorową, choć nie mniej aromatyczną - kwiatową:)
Takie kolorki na razie u mnie panują, głównie niebieskości... bo bardzo lubię :)
a to już hortensja Aty - przetrwała północne mrozy:)
Się dzieje stale i niezmiennie, i dziać długo jeszcze będzie:) Mam nadzieję iż wkrótce będę mogła zademonstrować efekty moich prac "ziemnych" w locie czynionych :)))
Tymczasem pozdrawiam serdecznie:)
I bardzo będę się starać wpaść tu jeszcze przed świętami.
ALE U CIEBIE PIEKNIE,KOLOROWO I WESOŁO...POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńKochana
OdpowiedzUsuńJa też zaganiana wiec rozumien Cię doskonale, praca, dom gotowanie sprzatanie, piękne szkiełka, będą z nich magnesy?
Latawico (kobieto zalatana:) wesołych Świąt Ci życzę i całej Twojej rodzinie, która z wywieszonymi jęzorami ledwie za Tobą nadąża. Miłego lądowania przy wielkanocnym stole.
OdpowiedzUsuń