W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





29 lipca 2012

Dinusie:)

Odświeżyliśmy znajomości ;)))
Kilka lat temu, gdy dzieci były znacznie młodsze byliśmy przy okazji wizyty u rodziny w Dinoparku w Rogowie. Atrakcji i zabawy moc.
W minioną sobotę ponownie odwiedziliśmy dinusie, tym razem w Solcu Kujawskim, przy okazji wycieczki dla dzieci z naszej gminy :)) Rewelacyjna, choć nieco męcząca (UPAŁ!!!) zabawa, którą polecam rodzicom wszystkich dzieciaków :)))
Uprzedzam, zdjęć mnóstwo bo nie mogłam się zdecydować które wybrać :P





































Na koniec pozwolę sobie na małe porównanie obu parków.
Park w Rogowie  podobał mi się bardziej pod względem ścieżki edukacyjnej ( i makiet dinozaurów), natomiast park w Solcu wygrywa pod względem oferty parku rozrywki ;))) Jednak w każdym z obu parków każdy znajdzie coś dla siebie, no i poza tym pamiętać należy że w Rogowie byliśmy co najmniej 4 lata temu, więc niniejsze porównanie nie jest do końca obiektywne.
I tyle z wojaży.
Pozdrawiam miło :)))

28 lipca 2012

Jaskółki

mieszkają razem z nami.
Mają gniazda pod dachem wokół całego domu. Nie jest to sąsiedztwo zbyt pożądane, bo co i rusz styropian wydziobany na wiosnę zaściela równą warstwą teren wokół domu :P
Jednak ja bardzo je lubię. Lubię patrzeć jak śmigają wysoko po niebie, albo nisko przed deszczem. Dzięki Jankowi miałam tez okazję przyjrzeć się jaskółce z bliska.
Otóż, w poniedziałek Janko przyniósł do domu jaskółkę, dorosłą, czarną jak należy i przerażoną niemiłosiernie. Prawdopodobnie poturbowała się podczas próby wlecenia do gniazda, nie trafiła jak należy, i padła zemdlona w naszym podcieniu. Na wpół przytomną przyniósł ją Janko z pytaniem: "nie będziesz się gniewać"?
Zanim odpowiedziałam, usłyszałam trzepot skrzydeł, nie namyślając się pobiegłam do piwnicy po dyżurną klatkę (kilka ptaszków już ratowaliśmy), i włożyłam do niej przerażone ptaszę:)
A teraz pluję sobie w brodę bo zdjęć żadnych nie zrobiłam!
Widział ktoś jaskółkę całkiem z bliska? Czy ktoś wie że ma przeogromne czarne oczy z długimi rzęsami??? A skrzydła są ogromne, jak na tak drobnego ptaka!
Była z nami do środy. Tego dnia komisyjne z Osobistym stwierdziliśmy, że już może latać, jest dostatecznie silna i poleciała (I TO JAK PIĘKNIE), z rąk nieco smutnego Janka - "znowu straciłem przyjaciela"...
Ale za to pełnego satysfakcji że dzięki NIEMU żyje i znowu może latać.
Wczoraj Janek przybiegł do domu roześmiany, że właśnie widział NASZĄ jaskółkę jak wleciała do gniazda. To na pewno była nasza, bo się najpierw na niego SPOJRZAŁA :))))))
Nie mamy czasu na nudę jak widać:)


26 lipca 2012

W tempie

szalonym nieco mija nam letni czas. Biegam do pracy, a tam... codzienne jeszcze większe szaleństwo:)))
Jak nie wypady do kina, to spotkania integracyjne, jak nie spotkania to biwaki z nocnymi strachami, albo wypady nad pobliskie jezioro, a nawet kręgle. Słowem sporo się u mnie dzieje na gruncie zawodowym.
Jednak najbardziej jestem zadowolona z wycieczki jaką wreszcie udało mi się zrealizować - a czekałam na taką możliwość kilka lat. Wreszcie się udało i zabrałam dzieciaki "społeczne" i własne do gospodarstwa agroturystycznego gdzie zapoznawaliśmy się z procesem przygotowania zaczynu chlebowego w prawdziwej dzieży, ubijaniem masła oraz wyrobu sera białego. Proste? Pewnie dla wielu z nas tak, jednak moi podopieczni, mimo iż pochodzą ze wsi w wielu przypadkach pojęcia nie mieli jak się chleb "działa"...
Przy okazji zabawy mieliśmy co niemiara: i trampolina i huśtawki  i szczudła (!) i zwierzęta - wszystko co misie lubią najbardziej. A na koniec degustacja upieczonego chleba posmarowanego ubitym własnoręcznie masłem, cóż, powiem krótko MNIAM ;))) W dodatku okoliczności obejścia i przyrody w jakich to wszystko się działo również nie pozostawały bez znaczenia.


















Tu już inne zajęcia w których uczestniczyliśmy- kręgle

 Robiliśmy między innymi takie kredeczki na jednym z między świetlicowych spotkań integracyjnych, czekają nas kolejne spotkania na które już nie możemy się doczekać - program przewiduje magnesy, gipsowe ramki i rameczki i malowanie kubków  (to u nas).
 Tak ubarwialiśmy okolice naszej świetlicy, nawet Janko dzielnie pracował :)))

A to już wczorajsze zdjęcie. Temu zajęciu poświęciliśmy dwa ostatnie popołudnia:)

Mamy wreszcie wysyp grzybów. Wczoraj przez godzinę zebraliśmy 10 prawdziwków, mnóstwo koźlarzy, kilka podgrzybków i dużo kurek. Dziś mieliśmy kosz kurek i dwa kosze mieszane. Na jutro planujemy risotto :)) Dodam tylko że Jankowi miłość do zbieractwa grzybowego wcale nie minęła, a wręcz jakby nawet się pogłębiła :))) Cieszy mnie że choć z jednym dziecięciem podzielamy tę samą pasję :)))
Zmykam nabierać sił przed jutrem, bowiem dzień się szykuje równie szalony - będziemy mieli zawody między świetlicowe sportowe. Oby tylko pogoda dopisała.

Pozdrawiam ciepło - z niegasnącą nadzieją na jego utrzymanie się  :)