Od dwóch lat wciąż poszukuję...
Ciężki to czas, szczególnie gdy jest się ludziem który musi wszystko zaraz- natychmiast-już.
Kolejny raz przekonałam się że moje potrzeby czy gust jest mocno wypaczony, i te wszystkie moje dotychczasowe "zaraz-ki" muszą chodzić precz :P
Tego czego PRAGNĘ i POTRZEBUJĘ bo wymyśliłam SAMA, nie ma i już:P
Trochę to niewygodne, jeśli:
a) nie ma w niedalekim pobliżu tak zwanych klamociarni, targów staroci, czy popularnych na dzikim zachodzie wyprzedaży garażowych - a tam jak wiadomo zainteresowanym tematem, WYMYŚLA się najlepiej, po czym do domu znosi;
b) niezliczonych ilości funduszy pozwalających spełnić wszystkie marzenia nie tylko te wnętrzarskie - a POTRZEBY by się znalazły że HOHOHO, tylko spełniać ;)
c) nieograniczonego niczym czasu który można "zmarnować" na wyżej wymienionych czynnościach pozwalających spełnić wszystko co wspomniane :P
Do tego chyba gust mój dziwny jest nieco, bo wymyśla cóś czego naprawdę nigdzie nie ma, albo jest nieprzyzwoicie kosztowne, a wtedy włącza się żarówiaście Rozum (tiaaaa, prawie jak z reklamy), i broni szaleć, bo nie będzie papierków na potrzeby najważniejsze i potrzeby najpotrzebniejszej.
I mam ja baba placek :P. Nie pierwszy i nie ostatni, szkoda że gorzki taki:P Żeby choć z wisienką na pocieszajkę małą... ale nie, za dobrze przecież by było :P
Od czego zatem jest pomysł i tzw. szumnie nieraz i na wyrost stosowana kreatywność?
A dodać jeszcze koniecznie muszę że potrzebuję mnóstwa rzeczy. Praktycznych i niepraktycznych, lecz oko cieszących. Tak jakoś zapadły mi w głowę, że muszę je mieć i już. W dodatku WYŁĄCZNIE takie które wzięły i zapadły. Koniec i kropka. Amen.
Wszystko wspomniane powyżej dotyczy w głównej mierze wymysłów i potrzeb moich i wyłącznie moich, a najwięcej dotyka tematu wnętrzarskiego, w szczególności domu własnego.
A to też cała historia... Bo ubzdura sobie ten gust różne takie, i nie dopuszcza innych tamtych. Pojęcia nie macie jakie to upierdliwe. A jeszcze gorzej bywa gdy już dochodzi do realizacji TEGO upragnionego, i w trakcie tychże, wątpliwości w głowę włażą czy się aby jednak zanadto nie przesadza! Upierdliwość potrójna normalnie. A jaka męcząca!!!. Na szczęście rzadko kiedy TO upragnione jest do bani, zazwyczaj jest ok, i wówczas pełnia szczęścia, z tęczą świetlistą i brokatem z nieba :)))
Nie mówię też o TYCH pragnieniach które się same przed tę głowę z oczami napatoczyły. Nie głowy wina że się patoczą, nie ma na to rady, a jeśli już się spodobają oczom, to trza brać. Gorzej gdy kasy nie ma, to wtedy jest ... psia mać :P Bywa, cóż życie samo. Nikt przeca nie obiecywał że łatwo będzie.
Po co tyle gadam ? A bo wyjaśnić najpierw muszę jak to u mnie jest z tym chcącym pragnieniem natychmiastowym w dodatku.
Bo chciałam od lat dwóch, chciałam, pragnęłam, musiałam, potrzebowałam KONIECZNIE zaposiąść abażurki do nowej łazienki. Myślicie że czemu jej dotąd nie pokazywałam? Właśnie z powodu braku pięknego oświetlenia i smętnie zwisających kabli elektrycznych zwieńczonych żarówkami (a każda z innej parafii), łazienka zaistniała na blogu w kilku zaledwie elementach ;) W dodatku głowa zapragnęła, jak się później okazało, nieuchwytnego. Choć rozum nie raz podpowiadał: weź se babo zmodyfikuj, strzel farbką, doklej pierdut i powieś. Ale gdzie!!! Musi być jak zapadło wymyślone i ani na myśl głowinie żeby se ułatwić :P
Dziś mogę pokazać więcej, bo mam abażurki kreatywne, rozum jednak dał radę i przełknął co odpuścił ;)))
Tym samym łazienki pokazać więcej mogę.
Wyglądają tak jak niżej, i dla stałych bywalców pewnego ogromnego sklepu występującego w nielicznych polskich miastach (u mnie oczywiście nie, bo czemu niby miałby), nie będzie stanowiło tajemnicy jaka była przypisana im przez producenta pierwotnie funkcja:)
U mnie robią za ABAŻURKI, szkoda że nie większe, niestety takich wówczas nie było, natomiast TE sprawdzają się w swej roli całkiem przyzwoicie. Co więcej, zniknęły kable z żarówkami mieszanymi smętnie dyndającymi, więc pragnienie zaspokojone, a w głowie radość wielka panuje. I oczy same się śmieją, taki bonus rozum zapodał :)))
Żarówki do wymiany - wiem;)
Uffffff, odetchnęłam z ulgą wielką gdy Osobisty dokonał własnoręcznej przemiany abażurków kreatywnych pod dyktando i wskazówki bacznie obserwującej i pilnującej. Oczywiście prawie, już, natychmiast, w tej chwili zawisły zamiast dyndających kabli z tymi świetlistymi a mieszanymi. I są, i wyglądają nawet, nawet, a już z całą pewnością BARDZO przyzwoicie. O kreatywności wiedzą nieliczni, większość nawet się nie domyśla że to zwykłe osłonki na doniczki zakupione w IKEA, wszyscy twierdzą że ładne, więc jest naprawdę okej :)))) Zresztą, niechby powiedzieli co innego ;)
I wiecie? Mimo że co innego w głowę zapadło, tak jak jest też jest dobrze! Pomimo, bo zawsze może być lepiej:)))
Jeszcze inna potrzeba łazienkowa podszyta natychmiastowym pragnieniem zaposiąścia i wykonania, to lustro, niebanalne, oryginalne miało być, najlepiej starawe nieco, ale co gdy nie było tam gdzie się szukało :P
No to wymyśliłam, poprosiłam zaprzyjaźnionego stolarza o zrobienie ram. Dałam te ramy szklarzowi, już obcemu, za to miastowemu, wziął wstawił i mam. Osobisty dziureczkę w ścianie wywiercił NATYCHMIASTOWO (i tak długo przecież czekałam CIERPLIWIE !) i powiesiłam LUSTRO. I jest, o, takie:
Trudno, nie jest starodawne, i zwyczajnie proste w dodatku, ale moje.
I pasuje mi, i łazience w nim do kafli ;) I o to chyba chodzi:)
Nad lustrem światełko "zapchaj dziurka" ale wolę takie niż żadne, a tym bardziej kabel z dyndadłem żarówkowym :P Już wymyśliłam sobie kinkiecik, i pewnie do świąt znajdzie się na ścianie. Jednak ciągle jeszcze się nad pomysłem zastanawiam, bo jak przy świetle z takiego jakby nie patrzeć wymyślonego ELEGANCKIEGO kinkieciku make up zwyczajny zrobić??? Bohomaz na twarzy powstać może, a wtedy strach między ludzie wejść ... Z drugiej strony jest jeszcze druga łazienka z bardzo przyzwoitym oświetleniem nadlustrzanym, więc wyjście awaryjne jest ;))))
Łazienka w całej swej okazałości, teraz mogę pokazać, hehe ;)))
Reprodukcje dzięki niezwykłej uprzejmości Elle ;)
Nie będę już rozpisywać czego moja dusza WCIĄŻ JESZCZE pragnie, o oczyska jeszcze bardziej nawet. Dużo tego jest, i może być tylko więcej, rozum tego nie ogarnia, biedaczek :)
A i Wy przerazić się jeszcze możecie i wpadać na nieszczęście przestaniecie, że wymyślam bzdury zamiast poważnymi sprawami się zająć, tak więc na wszelki wypadek listy pragnieniowej nie przedstawię. Niech siedzi bezpiecznie w głowie, tam nikt nie zajrzy, tym samym nie zdoła się przerazić, taki mam mały sejfik osobisty :)))
No ale cóż zrobić skoro tak mam? Taka przypadłość od losu, a może i w genach przeniesiona, bo chyba ojciec mój też tak ma, bo Ón jak się raz zaprze to nie ma zmiłuj, musowo być musi, SZYBCIOREM, koniec i kropka. Amen :)
To teraz już krótko - PA :)