Jednak kolejny rok przekonuję się że w ogrodzie TEN właśnie kolor na tle zieleni wygląda wyjątkowo pięknie. I chyba zawsze już będzie mi się kojarzył z ciepłym południem :)
A to za sprawą lawendy, której jestem wielbicielką. Nie maniaczką, dla jasności, tylko wielbicielką:)
Pierwsze swoje sadzonki kupiłam od kolegi dziesięć lat temu. Dostałam zwykłą - niezwykłą lawendę lekarską. Krzaczki przesadziłam do większych doniczek, które następnie zdołowałam, i zabezpieczyłam patykowym płotkiem. Te "środki ostrożności" podjęłam ze względu na ciągnącą się jeszcze wówczas budowę mojego domu. Udało się, krzaczki wytrzymały. Na wiosnę, po przeprowadzce przesadziłam krzaczki do ziemi, i... do dziś rosną:) To zwykła lawenda, z kwiatkami motylkowymi, z niewielką ich ilością na gałązce, za to o upojnym, intensywnym zapachu.
Co więcej, sadzonkami, z których sama zrobiłam rozsady obdarowałam już kilka osób:)
Lubię lawendę, mimo jej nazbyt intensywnego zapachu, mimo kruchości i tak naprawdę niezbyt okazałego wyglądu. Lubię ją również dlatego że nie potrzebuje specjalnych zabiegów pielęgnacyjnych, wielkiej uwagi, kosztów i dobrej ziemi. Mój ogród wciąż się tworzy, niektóre rośliny sadzę podsypując im szczodrze dokupionej ziemi, za inne nie zabieram się w ogóle bo mój grunt to piach. Jednak lawenda w moim ogrodzie rośnie bujnie, mimo tego nieszczęsnego piaskowego podłoża.
Kilka lat temu powiększyłam swoja fioletową "hodowlę" o kolejne krzaczki lawendy. Tym razem wzbogaciłam się o lawendę ozdobną, na długich łodyżkach, z bardzo drobnymi kwiatkami, na krzaczku który ma pokrój kuli, więc jest szczególnie atrakcyjny:) Choć wydaje mi się że każdy rodzaj lawendy można tak poprowadzić. Wystarczy tylko odpowiednio ją przycinać.
Uwielbiam patrzeć na lawendę. Lubię patrzeć na nią najpierw z pewnego oddalenia. Widzę wówczas zwykłe cienkie badylki chybocące się na wietrze. Wszystko jednak się zmienia gdy sama zmieniam położenie, zbliżam się, siadam lub kładę przy niej na trawie. I już nie ma badylka. Tylko delikatny, subtelny kwiat oblepiony motylami, pszczołami i biedronkami. To wonne ziele łagodnie ulegające delikatnym podmuchom wiatru. I zapach nieodmiennie kojarzący się z upalnym południem Europy...
Ktoś powie że wyszedł mi prawie pean na cześć zwykłego zielska... cóż, jedni zachwycają się różami, orchideą czy kwiatem pomarańczy. Ja zawsze wolałam te mniej okazałe kwiaciochy - śmieciochy. Uwielbiam chabry, zachwycam się makami, rumiankiem a nawet ostem. Lubię wysokie trawy, szczególnie te drobne, delikatnie kwitnące. Lawenda doskonale się z nimi komponuje. Lubię to co zwyczajne. I pewnie dlatego uległam urokowi niepozornej, zwykłej lawendy. Mimo jej fioletu:)
Lawenda lekarska w rozkwicie
całkiem niepozorne badylki...
z bliska zyskujące na urodzie...
Z całym zachwyconym towarzystwem...
ot, takie zwyczajne zielsko...
...z bliska pełne subtelnego powabu.
Cała lawenda:)
Tego roku ponownie zabrałam się za jej cięcie, plecenie i suszenie. Zbierałam ją ukradkiem, między kolejnymi deszczami. I nadal pachnie, nadal zdobi, ciągle zachwyca.
Oto efekty mych lawendowych prac.
Oto efekty mych lawendowych prac.
Jeszcze na koniec, żeby nie ograniczać się do jednego koloru, dodam kilka zbliżeń na inne okoliczne aczkolwiek nieliczne kwiatki wokół mojego domu:)
Ot, taki zalążek ogrodu. Ale za to z wielkimi PLANAMI! ;)))
Papapa :D
Po pierwsze proszę o przepis!
OdpowiedzUsuńpo drudie , moje pytanie, czy lawenda balkonowa ma szansę na przeżycie i kolejny sezon.
Powiem szczerze , ze mnie się to nigdy nie udało. Wynosiłam na klatkę schodową przycinała i oszczędnie podlewałam.
masz może w tej kwestii jakąś radę.
Bardzo lubię lawendę sadzę ja na balkonie od kilku lat.
Pozdrawiam serdecznie
Ps. Lawendowy wianek i plecionki wyszły Ci piękne
Kiniu - przepis? Na konfiturę w stylu dżemu? Banalny - cukier i owoce. Cukry na 5 litrów dałam niecałe dwa kilo, żeby skrócić proces i zagęścić dodałam żelfiks ze dwa bodajże - teraz jest dostępny DELECTY - tańszy, a efekt ten sam :)) Do słoików.
UsuńLawenda - nie przeżyje w donicy, przynajmniej u mnie sie to nie udało. Próbowałam nawet ją rozsadzić w sierpniu, i kontynuować hodowlę w domu, niestety nie powiodło się. więc raczej się nie powiedzie jej utrzymanie w warunkach domowych w naszym kraju :(
Mam nadzieję że nie zraziłam Cie i nadal będziesz ją sobie sadzić na balkonie:) Pozdrawiam ciepło :)
I u mnie w tym roku trochę lawendy w końcu zagościło :) A w przyszłym roku jest plan na obsadzenie całej rabaty przed domem :D Ciekawe co wyjdzie z tych planów. Lawendę uwielbiam choc jej zapach czasem powoduje u mnie ból głowy, na szczęście gdy rośnie jej zapach nie jest tak intensywny jak ten po jej wysuszeniu :)
OdpowiedzUsuńPięknie wygląda ten Twój ogródek :)
Taaa, lawenda bywa zabójcza zapachowo :)))
UsuńPowodzenia w realizacji lawendowych planów - polecam lawendę szczególnie że nie jest wymagająca, u mnie rośnie na piachach :)
Dziekuję:)
Lawendowe tematy wyławiam w mig.Świetne robisz te pałki i wianki,są urocze.Ogródek kwiatowy też prześliczny!Pozdrawiam lawendowo.
OdpowiedzUsuńZdjęcia nie oddają ich urody, coś mi się znowu poprzestawiało w aparacie:> Dziękuję :)
UsuńAleż pięknie to opisałaś i pokazałaś! A dżemik... idę sobie zrobić przez Ciebie podwieczorek ;)
OdpowiedzUsuńże niby przeze mnie ten podwieczorek? E tam! Zwyczajnie głodna byłaś :))) Pozdrawiam :))
UsuńA u mnie- co posadzę lawendę to mi przez zimę usycha:( z przyjemnością podziwiam ją u innych:)
OdpowiedzUsuńMoże ziemia u Ciebie zbyt gliniasta, Przez to ciężka??? Ja mam piach i się trzyma pieknie nawet :)
OdpowiedzUsuńale cudowności. konfiturę już jednym okiem wciągnęłam :)ja niestety nie mogę pochwalić się tak piękną lawendą. Co roku kupuję nową w doniczkach bo jak przesadzę do ziemi to mi pada :(buźka kochana
OdpowiedzUsuńmam podobny gust co do kwiaciochów - śmieciochów :D piękne lawendowe twory :)
OdpowiedzUsuń