Się robiły czas jakiś, aż wreszcie się ukończyły :)
A błyszczą aż miło, w szczególności w niedzielnym słońcu, niestety już minionym :P
Zrobione, czyli kolejna porcja węży naszyjnych na co dzień i od święta :)
W dodatku tym razem długich, ozdobionych niewielkimi koralikami z cyrkoniami.
Pierwszy:
Drugi:
Ten już jest bezwzględnie mój :) W sam raz na pewną radosną uroczystość rodzinną :)))
Zdjęć dużo, bo trudno było mi zdecydować które zapodać :P
I jeszcze czerwienie, bransoletka, już pooooszła:
I jeszcze jeden naszyjnik:
I już nie zanudzam, zmykam, może jakie kolejne koraliki nawlekę na sznurek... O ile galopujący katar nie zniweczy mych biżutowych zapędów :<
Macham z nad kubasa gorącej, rozgrzewającej herbaty, papapa :)
10 września 2013
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
I błysk w oku:)A czy można nieśmiało poprosić o instrukcję wykonawczą?
OdpowiedzUsuńI zdrówka życzę również siąkając nosem:)
Kaprysiu, polecam, podobnie jak większość blogujących, mistrzynię splotów różnorodnych: http://koralikowaweraph.blogspot.com/p/tutoriale-mojego-autorstwa.html.
OdpowiedzUsuńWejdź na tę stronę , ale ostrzegam, na własną odpowiedzialność, jakby co to nie ja :)))
Na you tube równiez znajdziesz mnóstwo różnych tutoriali, w najróżniejszych językach :)
No to do miłego, bez siąkania :)
ale się zakoralikowałas fiufiu
OdpowiedzUsuńAle długo milczysz.... tęsknię za Twoimi inspirującymi postami. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń