Wreszcie po wieloletnich przymiarkach zrobiłam MNIODEK ;)))
Taki zbierany z łąki - MNISZKOWY!
W ostatnim momencie zbierałam kwiecie, bowiem dwie godziny później deszcz który zapowiadany w naszej okolicy był już od 3.05, uderzył nareszcie w piątek niewieloma kroplami, aczkolwiek w kilku nieodległych odstępach czasowych. Sobotnim popołudniem pogoda w końcu się "ustabilizowała" i jest NIESTETY zimno i ponuro okrutnie. Nie lubię nagłych zmian temperatur, najpierw nagłe upały, teraz zimno... Ech.
Cóż, mimo wszystko cieszę się miodkiem mniszkowym, choć w moim wykonaniu to bardziej syropek. Pachnie miło, mniszkowo..., wygląda równie miło - prawdziwie miodowo, i choć mam obiekcje co do zawartości zdrowotnej - wszak gotowany kwiat był długo i konkretnie - jednak smakuje pysznie :)
Zawartość wszystkich koszyków to 2265 sztuk kwiecia. Obydwa mniejsze koszyki dzielnie zbierała Tosia - moja śliczna pomocnica :))) Samo zbieranie tych wszystkich kwiatów zajęło nam coś około 40 minut, bo w międzyczasie podziwialiśmy latające nad nami żurawie, potem bociany, a na koniec kicające nieopodal zające. O bykach, pasących się na sąsiedniej łące nie wspomnę, choć bardzo interesowały się naszymi poczynaniami...
Minione dni długiego weekendu upłynęły pracowicie - jakżeby inaczej :) Zaczęłam wreszcie, z niewielką pomocą Osobistego, układać opaskę wokół domu. Z kamieni polnych, będzie sielsko i wiejsko, bowiem opaska pełnić będzie również rolę chodniczka.Czekają mnie jeszcze niezbędne prace wykończeniowe wokół owego projektu. I zajmę się częścią reprezentacyjną obejścia - przodkiem, który obecnie reprezentacyjny jest głównie w moich myślach. Grunt że chyba sensowny pomysł się narodził w mej głowie, jak to ładnie zagospodarować - NARESZCIE:)
Powstaje również "prawie" taras. Namiastka, którą zamierzam się cieszyć tego lata. Jak się nie ma co się chce, to się lubi co się stworzy :)
I jeszcze kilka projektów czeka na dokończenie - pozostała tylko kosmetyka, już się nie mogę doczekać efektu ostatecznego. Pogoda akuratna do takich prac, więc pewnie wkrótce pokażę co nadziałałam wespół zespół z Osobistym, tymczasem jeszcze dopieszczam:)
W warzywniaku już rośnie co nieco, na ziemi wzbogaconej nawozem przywożonym od sąsiada. Ciężko było przekopać to "złoto" z zawartością naszych skrzyń warzywnych, szczególnie gdy trza to było robić w 30 stopniowym upale, jednak nadal jestem ogromną zwolenniczką tego typu uprawy :)
A w domu czekają na przeniesienie do ogrodu kabaczki, cukinie i dynie. Jeszcze kilka dni i pojadę po pomidory. Znów będzie się działo, jak zawsze o tej porze roku ;)
Żegnam, i pozdrawiam miło wszystkich zaglądających :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
widze ze nie tylko ja zaprosilam do kuchni Matke Nature
OdpowiedzUsuńbardzom ciekawa jak smakuje taki miodek
Zawartość kwiecia mnie powaliła.
OdpowiedzUsuńFajnie mieć kawałek ogródka i własne warzywa, ja posadziłam kwiaty na balkonie i zioła, niestety w mojej namiastce ogródka nie da sie nic zasadzić, prócz kilku kwiatków.
Pozdrawiam z deszczowego Krakowa
Nooo, pięknie i smakowicie. Ja już nie mogę się doczekać letniego i jesiennego sezonu przetworów - tych zapachów, barw i aromatów, zamykanych w szklanych naczyniach :-)
OdpowiedzUsuńMiodek robiłam w ubiegłym roku.W tym jakos czasu zbrakło!
OdpowiedzUsuńNie zdążyłam wyrazić zachwytu nad Waszą kajakową wyprawą i napisać, że czuję się zachęcona na fest, a tu już miodkiem płynące opowieści. Mniam , mniam.
OdpowiedzUsuńWidzę, że "aktywny wypoczynek" w ogrodzie
zaplanowałaś z rozmachem.
Pozdrawiam cieplutko choć za oknem ziąb :)
ubiegłoroczny miodek zjedlismy ze smakiem a w tym roku czasu na zbiory zabrakło niestety:(
OdpowiedzUsuńtaaaa...a obiecałam sobie ,ze w tym roku go zrobię.....akurat!!!!
OdpowiedzUsuńja się czają z miodkiem już na przyszły rok - teraz nie miałam pod ręką jakiegoś pola wystarczająco daleko od samochodów :D
OdpowiedzUsuńi niech Ci wszystko pięknie rośnie ^^
pozdrawiam
Zawsze przerażała mnie ilość kwiatków na ten miodek;)Miłych działań ogrodniczych życzę:)
OdpowiedzUsuńJa w tym roku przymierzam się do napoju z kwiatów czarnego bzu. Zobaczymy co z tego wyjdzie;) Pozdrawiam majowo:)
Bo - miodek smakuje jak prawdziwy miód :) Jest tylko bardziej płynny. Lubię zapraszać Matkę Naturę:)
OdpowiedzUsuńKinia - balkon, czy ogród - ważne że zielone i pachnące, od razu milej się robi :)
Sylwia - ja też :) W tym roku zamierzam lepiej się w tej kwestii zorganizować :)))
Aga - a ja od kilku lat się przymierzałam, i wreszcie mam :)))
Ivonko - zachęcam kajakowo zatem dalej :))) "Wypoczynek" ogrodowy podobnie jak u Ciebie, konieczny:) Szczególnie że latem zamierzam się troszke polenić :)))
Olu - bywa, u mnie czas też jakoś szybciej pomyka :> Niestety...
Qrko - w następnym zrobisz na pewno:)
Tuome - czaj się, czaj, szybko się zrywa i robi, a jak pachnie przy tym! Nie dziękuję oczywiście :)))
Kaprysiu - wbrew pozorom mniszka zbiera się NAPRAWDĘ błyskawicznie!!! Działam ogrodowo, bo muszę i potrzebę silną czuję, więc korzystam z natchnienia :)))
Zrób syrop bzowy, ma specyficzny smaczek, ale bardzo przyjemny. Świetnie działa w poczatkach infekcji. A jeszcze lepsze działanie ma susdzony kwiat - NATURALNA ASPIRYNA!
Syrop robię późnym latem z owoców czarnego bzu:)Ja tu chciałam zobaczyć tę PRAWDĘ, a tu dalej miodek;)))Ach ten blogger:) Uściski.
OdpowiedzUsuńCzy napisałaś coś jeszcze? czy tylko miałaś zamiar bo u mnie następny post się nie otwiera?
OdpowiedzUsuńPozdrowionka:)