W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





7 września 2009

No i zaczęło się...

i ciągle nie jestem przekonana czy mam na to czas. Cóż, przynajmniej próbuję, mam nadzieję że będzie to pewna pamiątka poczynań moich i moich najbliższych - więc motywację pewną posiadam. Będzie troszkę artystycznie - jeśli moje hobby można podciągnąć pod tę kategorię, trochę kulinarnie - bo czasem nawet uda mi się coś fajnego zdziałać w mojej ciągle nie skończonej kuchni, będzie też czasem dzieciowo, bo mamą jestem i już pozostanę:), i mam nadzieję że czasem będzie nawet anielsko albowiem anielista jestem od kilkunastu lat (zbieram anioły i sama działam nawet), chociaż ostatnio akurat ONE zeszły na plan dalszy, będzie również domowo, bo interesuję się wystrojem wnętrz, szczególnie ze ciągle jeszcze sama jestem na etapie wykańczania oraz dbania o szczegóły wystroju swojego domu.
Mieszkam na wsi, nieopodal lasu, ale też w wygodnej odległości do miasta. Jest to ważne, bo po prostu ułatwia życie, moje i mojej rodziny. Nie mniej jednak życie na wsi dało nam nowe możliwości, otworzyło nas na naturę, dało przestrzeń, wolność, dystans i spokój. Wydaje mi się że każdy kto zmienił miasto na wieś ma podobne odczucia jak ja.

I tak z rozpoczęciem jesieni, pięknej jak dotąd i ciepłej, ja rozpoczynam coś nowego, w dziedzinie która jak dotąd jest dla mnie wielką niewiadomą...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz