Raport czuję potrzebę wielką złożyć z prac swych rolnych.
Działam w warzywniaku, działam i działać przestać nie mogę...
Wspominałam, że pracuję nad swoim warzywniakiem. Nietypowym, aczkolwiek z przeznaczeniem dla człeka typowego takiego jak ja:)
Według mojej osobistej definicji, człek typowy charakteryzuje się... wygodą i lenistwem.
To ja!:))))
Moją dewizą jest: dziś pracujesz, jutro zbierasz plony i masz WOLNE:)))
Tak więc ciągle i usilnie pracuję nad udoskonaleniem warzywniaka, co objawia się ciągłym przekopywaniem w celu usunięcia perzu i innych towarzyszących mu chwastów. Kopię, masuję plecy, ocieram pot i... widzę oczyma wyobraźni mój warzywniak. Widzę jego urodę, patrzę na siebie jak przemykam radośnie pośród skrzyń obfitujących w owoc mej dzisiejszej mordęgi: kabaczki, śliczne, liczne truskaweczki na nielicznych krzaczkach, soczyste pomidorki, przeróżniste sałaty, dorodne boby, grochy i pachnące ogóreczki...
Ach, i kwiecie pachnące, oko barwą cieszące...
Jak w bajce:)))
Nad tą wizją pracuję.
Dziś pracuję nad tym by później pracować mniej. Czyli wykonywać niezbędne zabiegi pielęgnacyjno - dekoracyjno - zbieracze. Zbieracze plonów, oczywista:)))
Wy chyba też, mając podobną wizję niedalekiej przyszłości pracowałybyście tak usilnie, prawda?
Wykorzystam nieco przekształcone słowa Aty: Ata może kamienie nosić? To ja też mogę! Ata założyła kurhan Kopciuszka? Ja też mogę! A co!
Nie pokażę dziś efektów prac "warzywnych", albowiem zostawiam to sobie na wielkie "otwarcie". Dziś pokażę za to fragment "zadniego" ogródka. Boczny fragment to będzie. Fragment przylegający do okopywanego warzywniaka:)
Widzicie to cós na płotku mym uroczym?
To mój prezentowy notes ogrodniczy!
Już robię w nim notatki, właśnie dziś z nich korzystałam:)))
Teraz trochę zbliżeń będzie, mych ulubionych:)
Raport II.
W poniedziałek pierwszy krok ku zdrowiu uczyniłam:) Pędy sosnowe pozbierałam, w słojach ułożyłam, cukrem przesypałam, i czekam aż się "zdrowie" stanie:)))
To też z lenistwa.
Po pierwsze primo dlatego że aptekę mam daleko, i nie chce mi się specjalnie jechać przez byle katarek. Po drugie primo, po co chemię w organizm własny i dziecięcia swego ładować? Po trzecie primo, dziś robię - jutro mam, pojutrze odpoczywam zdrowa:)))
Siedem litrowych słoików mam. Później dojdą jeszcze i inne naturalne syropki:))
Tak się robi "zdrowie" :D
I już na koniec działań ogrodowych.
Wreszcie po kilku latach poszukiwań udało mi się zdobyć (dzięki hojności sąsiadki ze wsi), sadzonkę RABARBARU!!!!
Co więcej, dostałam naręcze tegoż warzywa (- owocu????) którą to część skonsumowaliśmy rodzinnie.
Moje dzieci delektowały się tymi pysznościami po raz pierwszy w życiu! Z pewną nieufnością podeszły do mojej propozycji posmakowania, pojąć nie mogły że taki "patyczek" też może być zjadalny:) Po pierwszym skosztowaniu - mina Tosi bezcenna:))))
Rabarbar pożarty jednak został przy wsparciu cukru, nad czym ja osobiście ubolewam. Nie ma wszak cudowniejszego smaku świeżo ściętego rabarbaru, mniammmm:))
Reszta uratowanych przed pożarciem gałązek zamrożona, w niedzielę mój i męża ulubiony KOMPOT:))))
I tyle. Mam nadzieję że jutrzejsza pogoda również pozwoli podziałać ogrodniczo:)
Jakoś mam parcie, trzeba to wykorzystać, poza tym...
Co zrobię dziś, jutro nie będę musiała. I będę sobie na łące kwietnej odwłokiem do góry leżała:)))))
No to pa, słońca nadal życzę
oj, jak ja ci zazdroszczę tego grzebania w ziemi... u nas pada... woda zalewa miasto... moja działka zmienia się w jezioro, a pięknie kwitnące niedawno truskawki od kilku dni stoją pod wodą...
OdpowiedzUsuńSprostowanie: kurhan mam, ale nie KOPCIUSZKA tylko KOŚCIUSZKI ;-DDD
OdpowiedzUsuńA resztę skomentuję jutro ;-)
Iva jak tam pięknie u was
OdpowiedzUsuńczytałam kiedyś o tych pędach ,że na zdrowie.Tylko u nas to niestety lasy pyłem kopalnianym pokryte :/
Jak Ci zazdroszczę tego grzebania w ziemi, uwielbiam-niestety mam tylko doniczki i to w domu ostatnio,bo mi wichura chciała skrzynki porwać
ciesze się,że notes ogrodniczki się przydaje :) buziaki dla was
U mnie też się zdrowie robi.Pędy narwane,zasypane..
OdpowiedzUsuńFaaaajny masz ogród a wielkiego otwarcia warzywniaka nie mogę się doczekać!!!A sadzonkami rabarbaru chętnie bym się z Tobą podzieliła!!
Pozdrawiam
Rhianone - szalenie mi przykro, bardzo, bardzo współczuję. Wiem że u nas spokojnie choć deszczowo, nic to jednak w porównaniu z tragediami które ja mogę obserwować tylko w telewizji, w zaciszu suchego domu. Życzę Tobie i wszystkim aby pogoda wreszcie się ustabilizowała, by wreszcie wszystko wyschło.
OdpowiedzUsuńAta, sprawdzałam Twą czujność:DDDD Nie udało się, a myślałam że przemknie, hehehe:)))))))))
Swoją drogą, Kościuszko ma swój kopiec, a Kopciuszek tylko bajkę, i gdzie tu sprawiedliwość??? Może dokonasz małej zmiany w nazewnictwie???:DDDD
Anitko, to był pierwszy dzień od tygodnia w miarę ciepły, z promykami słońca. Co nie przeszkadzało aurze pokazać drugiego, znanego i Tobie od kilkunastu dni oblicza, od 18.00 pada, już w deszczu sadziłam rabarbar i sadzonki dyni ozdobnej. Pewnie się przyjmie, bo w miarę ciepło. Ale tak jak wszyscy, mam już dość tego deszczu, zwłaszcza widząc co się u was dzieje:(((
Lubić dopiero zaczynam to swoje grzebanie:).
Aga, czemuś nie mówiła??? Ach, no tak, ja tez nie mówiłam "głośno";). Cóż jak się moje sadzonki nie przyjmą wiem gdzie szukać:))))
Wierz mi, to jeszcze nie ogród, to fragmencik, ten bardziej zadbany i nad którym intensywnie teraz pracuję - gdy odpoczywam od warzywniaka:))))
Pozdrowienia serdeczne i pełne słońca ślę.
Życzę Wam SŁOŃCA, SŁOŃCA, SŁOŃCA!!!
ale fajny ogródek.
OdpowiedzUsuńJak ja chciałabym mieć taki.
Piękna fotka niezapominajki.
Pozdrawiam
No i takich widoków nam trzeba, jak za oknem leje! A ogródka baaardzo zazdroszczę, strasznie mi brakuje grzebania w ziemi...więc, jakby co, to mogę slużyć jako najemna siła robocza;)
OdpowiedzUsuńW zasadzie mogę - w końcu "dziergałam" go jak Kopciuszek mak z popiołu ;-D
OdpowiedzUsuńA tak w ogóle to fajnie masz w ogrodzie :-)
Moja lawenda ma paki, ale do kwitnienia to przez te deszcze jeszcze jej hohoho!
I jeszcze ps: czy weryfikacja do komentarzy jest Ci koniecznie potrzebna? Te literki są trochę irytujące. A przed chwilą zagadały do mnie trochę tak jakoś skojarzeniowo: "phack"
Jak to przeczytałam z angielska, to się zastanawiałam, czy mam wysłać to co napisałam ;-)
Dobrze, że nie napisało tak jak się to powinno pisać :-D
Pat, serdecznie zapraszam, czasem brakuje mi kogoś do podpowiedzenia czy dobrze kombinuję. No i do kopania rzecz jasna. Początkowo, gdy postanowiłam powiększyć warzywniak mąż mi przekopał troszkę gruntu. Teraz kopię sobie sama, więc nie wykluczam zaangażowania osób trzecich:)))) Tylko czekać jak zawołam:))))Bądź czujna, zwarta i gotowa. Sama chciałaś:))))
OdpowiedzUsuńAta, i o to chodzi z Kopciuszkiem - rozumiem po prostu Twój ból:)))
Lawenda zakwitnie jak przyjdzie jej pora. Nie wiem jaką masz odmianę: kwiaty drobne czy "okazałe", może już w tym roku powtórnie zakwitnąć w sierpniu lub wrześniu - myślę że skąpo, bo młoda. Będzie pięknie. Ja swoją lawendę planuję posadzić jeszcze wokół warzywniaka, razem z hyzopem, mają te same wymagania glebowe. Ładnie będą wyglądały razem: wysoki hyzop i niska, rozłożysta lawenda:))))Może chcesz sadzonkę mojej lawendy? Nie są super piękne, sama je rozkrzewiałam, mogę też przygotować sadzonki i dla Ciebie. Właśnie się przymierzam do rozmnażania:)))
Nawet nie wiedziałam że posiadam weryfikację.
Potem spróbuję odłączyć. Ja też za nią nie przepadam:)))
Pozdrawiam serdecznie:))
Jeszcze pytasz? Pewnie, że chcę :-)))
OdpowiedzUsuńSię robi:))) Jeszcze dziś je przygotuję. Jak się przyjmą będziesz miała za jakis miesiąc:)))) Trzym kciuki, masz farta to pomożesz...sobie:))))
OdpowiedzUsuńPa
Super! To ja już lecę odświeżać czerwony dywan, żeby roślinki w pełnym splendorze wjechały do ogrodu :-D
OdpowiedzUsuńDodaj gronostaje jeszcze:DDD
OdpowiedzUsuńJak Wisła? Czytałam że o 16 szykujecie się na walkę:> Mam nadzieję że Wy daleko???
Do Wisły w prostej linii mam 10 km. Tak więc nie grozi mi zalanie. Obawiałam się jedynie kanałku, który płynie tuż przy płocie. Wpada do Wisły i bałam się cofki. Na szczęście w porę zamknęli śluzę i potop już nam nie grozi.
OdpowiedzUsuńPracuj nad ogrodkiem aby szybko nam go pokazac.
OdpowiedzUsuńZdjecia swiatne, powiekszylam sobie i podziwialam notatnik.
Zblizenie lawendy cudne, a jak pachnie.
Zazdroszcze syropku.
Pozdrawiam
Atenka, nie powiększaj sobie notesika.
OdpowiedzUsuńCały, w sporym zbliżeniu jest w jednym z wcześniejszych postów:)))
Pozdrawiam