W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





18 lutego 2011

Kancik

Dziecko mi się zasmarkało. To młodsze i męskie.
A wiadomo, gdy mężczyzna zasmarkany to umierający :>
Syropek zatem kolejny zrobiłam, na zdrowotność i podniesienie z maligny domowego morale.
Nie znoszę gdy MĘŻCZYZNA chory i umierający. Bo gadać nadal może. I marudzić, a tego to więcej nawet jakby...


Syropek smaczny może nie jest, ale antybiotykowy - znaczy poważny leczniczo;)
Bo jakieś tam bzy czarne w butelce, czy sosny dziwacznie smakujące, ani nawet róże zalane, brzmią dla PRAWIE pięcioletniego mężczyzny cokolwiek NIEPOWAŻNIE - niby jak TOTO leczy???
Bo synu ostatnio wykłady z medycyny "chłopakowej" na mnie uskutecznia. I cała moja dotychczasowa wiedza, oraz wszystkie DOBRE chęci mogę sobie o kancik...
Wychodzi na to że, aplikowane ZDROWIE z samej NATURY pochodzącej, zdobywane ciężko od wiosny wczesnej do lata, i popartej doświadczeniem pra,pra,pra, pra... dziadów naszych jest do KITU!
Albowiem na czas obecny,  w skali świata nowoczesnego, i obserwując rozwój cywilizacyjny oraz pęd ku NOWEMU (czymkolwiek TO jest) - to metody znane przed wiekami, wg. syna mego są PRZESTARE!!!!
Nie wchodząc w niepotrzebne dyskusje z pacholęciem, przywołująć nabytą kiedyś, gdzieś, i zakorzenioną, dość mocno, w umyśle własnym wiedzę, poinformowałam niedoszłego MEDYKA (chyba się szykuje na wzór babci do służby ludowi), iż mamy w domu ŚWIETNY ANTYBIOTYK (skrupulatnie omijając słowo NATURALNY), czyli czosnek. Informacja owa zyskała poklask i aprobatę łaskawą, toteż zapytałam nieśmiało głównego zainteresowanego, czy WITAMINY też mogę dodać, na co skinął uprzejmie głową, domagając się czynnego uczestnictwa w procederze wyciskania... czosnku i cytryny z zawartością witaminy C, której to zawartość w owocu skrupulatnie została sprawdzona paluchem:>  Po czym dobiegło zniesmaczone:
- ŚMIERDZI! stwierdził przyszły lekarz/farmaceuta Jan.
- Lekarstwo musi śmierdzieć - odparła niezrażona techniczka/sprzątaczka - do jutra przestanie - dodała uspokajająco. Po czym na poprawę humoru i uwiarygodnienie że wie (naiwna) co czyni, dodała 3 łyżki miodku. A miodek jest zdrowy, o czym WIE domorosły medyk. Wie, bo żre namiętnie, pouczając matkę sknerę - ZDROWIE chcę przecież, nie słodyczki!
Dziś, korzystając z nieobecności nieletniego medyka, przelałam syropek do butelki. Wstawiłam do lodówki i czekam na powrót przemądrzałego zasmarkańca, i możliwość zaaplikowania LEKU.


Mam nadzieję że dziś nie usłyszę od MĄDRALI że go I -RY-TU-JĘ (sic!) . A wiara w leczniczą moc przygotowanego własnoręcznie NOWOCZESNEGO antybiotyku pozostanie niezachwiana przez najbliższe pół roku:))))

Matko, a co będzie, jeśli któryś z równie przemądrzałych przedszkolnych kolesi małoletniego zna się na "domowych" antybiotykach, i podzieli się swoją wiedzą z osobiście zainteresowanym?!
Kancik chyba...

To ja może, dla spokojności przepis podam.
10 ząbków czosnku (najlepiej "naszego"), 2 cytryny, 2 szklanki wody mineralnej.
Czosnek obrać i wycisnąć. Cytrynę sparzyć wrzątkiem i też wycisnąć - zawartośc witaminy C gwarantowana, sprawdzać nie trzeba, kwasi jak diabli. Do wody mineralnej (niegazowanej), dodać 2-3 łyżki miodu naturalnego (pewnie można i więcej, przecież zdrowe...), i odstawić na 24 godziny pod przykryciem (temp. pokojowa). Po upływie podanego czasu przecedzić i przelać do butelki.
Przechowywać w lodówce (ma wytrzymać nawet 3 tygodnie). Aplikować łyżeczkę po kolacji.
Przepis pochodzi z jednej z książek o słynnej Cecylce Knedelek :)) - wzbogacony został jeno przez mła o miodek, bo przecież zdrowy...

No to na zdrowie :)

12 komentarzy:

  1. A ja teraz stosuję taki: sparzona cytryna (ja gotuję po obraniu 2 min w wodzie), 2 łyżki miodu i 2 łyżki oliwy z oliwek. Czy działa..? Nie wiem - bo niby najlepiej sprawdzić jak się wyzdrowieje i na odporność podawać:) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Synuś może i chory, ale za to Ty to masz końskie zdrowie tak pisać i pisać - co drugi dzień! Rozumiem, że to zadośćuczynienie za feryjne milczenie? Jak dla mnie bomba :)
    Moje chłopaki na szczęście rzadko chorują, są fest zahartowani. Do każdej zupy wrzucam czosnek, więc mamy profilaktykę przez okrągły roczek :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Koza - napisz koniecznie o efektach kuracji odpornościowej - brzmi ciekawie :)))

    Ziutka - synuś przeziębiony tylko, a TYLKO w tej sytuacji robi wielką różnicę, no i elokwencji nie hamuje :))) A gadam tyle bo muszę odreagować elokwencję synusia - sama rozumiesz, masz dwóch takich:)))
    A poza tym w niedzielę się widzimy, sprzątaj podwórko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj przepis bardzo się przyda, bo my wszyscy w domku ostatnio straszne choruszki jesteśmy! Pozdrawiam i dużo zdrówka życzę!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale fajnie, ja juz tez tak chce.
    Buziole w noch

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzieki za przepis! U mnie wszyscy chorzy ;(
    Napisz mi prosze, czy naprawde tak smierdzi?? Bo zrobilabym, ale nie wiem czy mi dzieci pic beda chcialy?

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepis zapisuję!! Może się przyda,chociaż wolałabym go nie stosować, wiadomo...((
    Mądry ten Twój synuś!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Violu - nawzajem :)

    Hannah - się tak nie ciesz, sama wkrótce zobaczysz jaki to 'miód":))) A co będzie gdy nie przegadasz???
    Ja Ci mówię, szykuj riposty na wszelakie tematy, nawet te jawiące się jako nieprawdopodobne:)))

    Asiu - śmierdzi wg młodego. Zapach czochu kojarzysz??? Zalatuje nieco, przede wszystkim dodaj więcej miodu żeby zabić ostry smak czosnku właśnie:) Moje piją, ale moje z tych co to: "wełna nie wełna byle..." więc sama rozumiesz, problemu ni ma:))))

    Aagaa - synuś przemądrzały raczej :))) W ramach zdrowotności zachowania, w tygodniu najbliższym zapraszam po przepis na syropek odpornościowy, w sam raz na wiosny przywitanie:)))

    Ziutek - no wypił! Wątpiłaś??? Naprawdę??? W Jaśka???? No coś TY!!! ;DDD Sosnę i bez też pije, on sie tylko tak ze mną "wygłupia" :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. U mnie odwrotnie niż u Ciebie jak skończyły się ferie to skończył się czas wolny:((
    Chwilę mnie tu nie było a wpisów natrzaskałaś, że trudno ogarnąć. Cieszę się, że materiałki przypadły do gustu i już zastosowanie znalazły. Pomysł z etui na książkę godny odgapienia. Literatura po reanimacji wygląda super!
    Efekt broch palenia REWELACJA.
    Mądrali ;)) zdrówka życzę.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. uwielbiam czytać Twoje pościki..hihihi-zabawa murowana!!...a synek-fiufiu,,,no nie łatwe masz życie,!!ale jakże "wesołe"!!!ja ten syrop właśnie z miodem robię...ale sam nie piję-śmierdzi-cha cha! a mój mąż może go pić szklankami...pozdrawiam i zapraszam na moje blogowe początki!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ivonko - dzięki raz jeszcze :))) Brochy wzorowane na Twoich, starałyśmy się z córą bardzo:))) Ciepełko ślę:))

    Qura - hej, hej, noo, zabawa przednia:) Teraz rozumiesz czemu wieczorami szczęka mnie boli???
    Syropik popiam, bezproblemu, Janko z Tochną tyż - i zyjemy, a katar przechodzi powoli :)))
    Ważne też że nie "mutuje" :))

    Pozdrawiam miło :)

    OdpowiedzUsuń