Mam koleżankę. No mam, nie ja jedna, więc żadna nowina.
Ale! Moja koleżanka poukładana jest okrutnie. Jak się trza było uczyć, to się uczyła, nie było że film fajny, a do egzaminu tydzień JESZCZE przecież... Nie było że imprezka rewelacyjna, a do egzaminu trzy dni JESZCZE... Nie było bata, obowiązek wpierw, potem zaś przyjemność.
I tak miała zawsze w życiu codziennym, tym "dorosłym" również. Taka poukładana od stóp do głów. I nawet gdy kryzys jaki nagły i nieoczekiwany nastawał też gładko go przechodziła. Bywało więc że zastanawiałam się patrząc z zazdrością na jej to wewnętrzne poukładanie "jak ona to robi ??? " Nie wiem. Przestałam drążyć temat. Szłam dalej,do przodu, po swojemu. Nie dzieje się przez to nic tragicznego, dni mijają bez huku, choć zamieszania w nich sporo. Mam pewien system tzw. organizacji dnia codziennego, i jeśli ktoś mi w nim zbytnio nie namiesza, jakoś toczy się to kółeczko życiem nazywane. Ale nie powiem że wybojów nie ma.
No i ostatnio zbyt szybko się wszystko dzieje, zbyt wiele, mam przesyt doznań WSZELAKICH!
I przypomniała mi się moja Niezawodna Koleżanka, co to teraz daleko mieszka, rzadko się widujemy, choć czasem słyszymy. Przypomniała mi się bo TYLEEEE się wokół mnie wciąż dzieje, że faktycznie, miewam problem z nadążeniem za swoim kółeczkiem. i zapragnęłam choć usłyszeć Jej kojący, spokojem spływający głos w swej komóreczce.Taka moja prywatna terapia:) Zadzwoniłam.
I się zdziwiłam bo po raz pierwszy usłyszałam że ma dość, że nie wyrabia, że dzieci dają w kość, w pracy reorganizacja i zmiany których ona nie ogarnia a w ogóle to ona chce znowu studiować, i się cieszy że dzwonię bo jestem jej kołem ratunkowym, i jeszcze że chce do mnie bo jestem taka ZORGANIZOWANA!!!
W mordkę jeżyka, że niby o MNIE mówi??? Dopytałam nieśmiało co ja pchnęło do wysnucia TAKIEJ właśnie opinii, i co usłyszałam? Otóż okazuje się że ona zawsze o mnie myślała TO WSZYSTKO co ja o niej powyżej. Więcej nawet, zazdrościła że potrafiłam znaleźć czas na zabawę podczas studiów, i jeszcze do egzaminów się przygotować, itp, itd w ten deseń jeszcze troszkę... zamurowało mnie na minutę chyba. Ocknęłam się jednak, bowiem "impulsów" szkoda i lekko przyduszona zakończyłam rozmowę bo Jej dziecię wyciekło z chałupy...- też tak miałam niedawno, pamiętam doskonale, więc równie doskonale rozumiem obłęd jaki słyszałam w jej głosie :P
Uwierzcie, przez jeden moment mojego życia nie myślałam o sobie jako o osobie zorganizowanej i poukładanej, twardo dzierżącej stery swego życia... Dała mi ta rozmowa sporo do myślenia. I wydumałam.
Każda z nas tak ma!!!
Każda z nas babeczek taka właśnie jest. Nie ma bata, musimy organizować, układać, wyprzedzać, analizować, bo kto niby ma to za NAS zrobić, no kto? Facet? Z całym szacunkiem, ale to my pociągamy za sznureczki, wymyślamy, gdy trzeba przenosimy i dźwigamy! Facet jest plasteliną w naszych dłoniach, to my lepimy jego i swoje życie! Ba! I dzieci własnych! Normalnie KOBIETA:)))
Mam w domu koniec malowania salonu - kuchnię też malnęłam z Osobistym, z rozpędu i ku żalowi tegoż wielkiemu. Teraz sprzątanie zarządziłam, ale jakoś nikt się nie kwapi do pomocy. Sprzątałam do 24.00...
W sobotę, malowałam (z Osobistym, żeby nie było), ale oderwaliśmy się dla dobra syna i pojechaliśmy na chwilę do wsi nieopodal na słynną Napoleoniadę. Gdy przybyliśmy Napoleon zdążył już obie poleźć w diabły, a my skorzystaliśmy zfakty schnięcia pierwszej warstwy farby i do znajomków zapowiedzianie wpadliśmy.
Po powrocie dalsze perturbacje malarsko-remontowe, wiem, wiem chciałam to mam ;P
Toś nocą wrócił z turnieju tańczącego (3.00!!!), przy czym od 1.50 otrzymywałam regularne esemski tudzież subtelne telefoniki z informacją: jesteśmy w Ostródzie; Morąg już!, Wypadek!!! O, to mnie skutecznie ocuciło, wysiliłam się na telefon o 2.30 wymagający wyjaśnień! O trzeciej dziewczę dotarło, półprzytomnie rzucając się mi na szyję, równie mało przytomną zresztą:P
Pół tej samej nocy Janko budził nas z rykiem Boeinga - UCHO BOLI!!! GARDŁO BOLI!!! WSZYSTKO BOLI!!! Skoro świt, siódma chyba to była zadzwonił telefon że zastępstwo muszę wziąć w zerówce... udało się je przenieść na jutro, UFF! Bo Janko został jednak w domu ze ze względu na te wszystkie bolączki. A ja, spytacie? Cóż, odkurzyłam rano, umyłam podłogi, wstawiłam pranie, pozbyłam się dzieci podrzucając je dziadkom, i poszłam do pracy. Teraz jest noc.
Mam już przygotowany scenariusz na jutrzejsze zastępstwo, materiały do późniejszej pracy, i notatki... w głowie, o czym absolutnie, ale to absolutnie nie mogę jutro zapomnieć, i jeszcze zamówione biżuty, co je wezmę ze sobą na popołudnie, bo może uda się jakoweś wykończyć. Teraz idę spać. Jutro kolejny dzień, i nie będę myśleć co się znowu nieplanowanego wydarzy, jestem wszak ZORGANIZOWANA :))))
Różnie się życie układa, bywa że dni wyciekają przez palce, czujemy się zakręcone i zagubione, ale w ogólnym rozrachunku przeważnie wychodzi do przodu, nieprawdaż?
Pozdrawiam serdecznie wszystkie organizatorki dnia codziennego:)))
a zdjęcia będą jak dogonię swój cień:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hahah mi tam bliżej do twojego typu zorganizowania, czyli : wszyscy sa dobrze zorganizowani tylko nie ja :PP
OdpowiedzUsuńnie wiem jak można być zorganizowanym w dzisiejszym świecie , nie mam pojęcia. ja biegam od świtu do nocy i ciągle coś muszę zrobić, nawet teraz muszę śwince morskiej nalać wody do poidełka bo wypiła i się jarmoli po klatce :///
buziaki na dobranoc :**
Matko Święta Iva jesteś normalnie moim herosem!!!!! jak Ty dajesz radę kobito? co do koleżanki hmmmmmm nie wypowiem się na ten temat no...bo nie wprowadzę nic nowego. Myślę,że każda z nas ma właśnie taką koleżankę ;).
OdpowiedzUsuńbuziaki i daj troszkę na luz plissss
MATKO-POLKO.....HIHIHI..NO TAKA NASZA CODZIENNOŚC...JAKBY TO POWIEDZIAŁ MÓJ ZNAJOMY...NUDYYYY:))PODZIWIAM CIĘ:))
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że tylko ja nie ogarniam :) a tu więcej takich na świecie i nie tylko Ty :) trzymam kciuki za dzieciaki z zerówki aby z Tobą wytrzymały ;)
OdpowiedzUsuńp.s.1 miałaś wstawić cuda!
p.s.2 pamiętaj o portfelu ;)
No,niesamowita historia,ale czasami tak jest ,że w najmniej oczekiwanym momencie dowiadujemy się o sobie czegoś o czym nigdy nie podejrzewałyśmy;)takie życie po prostu,co tu gadać.
OdpowiedzUsuńPrzyznaję święta rację jeżeli chodzi o facetów hihi 100$prawdy!
Pozdrawiam słonecznie;)
Powiem Ci,że tak się pozytywnie doładowalam Twoim postem.naprawdę!
OdpowiedzUsuńBuziaki
o to mi zdecydowanie bliżej do Twojej organizacji czasu i przestrzeni, niż owej koleżanki
OdpowiedzUsuńteż taką miałam w szkole - teraz niestety kontakt się urwał, więc nie wiem jak se radzi, ale jeżeli nadal tak dobrze, to nie chcę wiedzieć :P
buziole na resztę tygodnia
Kasia
WIĘC WYCHODZI NA TO, ŻE KAŻDA Z NAS JEST ZORGANIZOWANA NA SWÓJ SPOSÓB :)
OdpowiedzUsuńPYTANKO MAM GDZIE MOŻNA ZDOBYĆ TAKI NASZYJNIK SZNURKOWY JAKI JAKIŚ CZAS TEMU POKAZYWAŁAŚ :)?
chaos zorganizowany tak to wlasnie ja
OdpowiedzUsuńhehe, ja łażę po blogach i się łapię za głowę - kiedy one mają na to czas... ja siebie określam jako osobę zorganizowaną w stopniu minimalnych - ot, takim który wystarcza do przetrwania co większych kataklizmów :D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
MUSZĘ STARĄ METODĄ ODPOWIADA Ć< COŚ KOMP SIĘ ZACIĄŁ:P
OdpowiedzUsuńAmbrozja - bo chyba takich jak my więcej jednak ;))) I też nie pojmuję jak można w dzisiejszych czasach świat organizować! Trudne to nieziemsko!
Madzia - nie przeginaj ;)) Toż to normalka dla każdej NORMALNEJ kobiety. Ja i tak zazdrosnym okiem zerkam na te zorganizowane - zycie na wizus mają jakby łatwiejsze:)))
Qurko - NOOO!! NUDA!!!! Ale jaka zmienna ;)))
Mrówa - jesteś wredna! Protfel w takim razie będzie - MOŻE!!! O!! Przecież wiesz że zastepstwo mam do czwartku... Dziecie ze mną??? Chyba cos Ci się pomięchało ;)))
Aniu - Facet jest taki przewidywalny, hehehe ;)))
Aga - znaczy też tak masz ??? Nie wiem czy się cieszyć współczuć ;))) Grunt że do przodu :)))
Kasiu - rozumiem, też bym nie chciała takiej wiedzy zaposiąść :))) Buziole się przydadzą - reszta tygodnia już wiadomo że będzie SZALONA:P
Zasada - o, właśnie o to mi chodziło! Za wyjatkiem tych JESZCZE lepiej zorganizowanych :))))
Naszyjnik - pisz maila do mła, najlepiej ze zdjatkiem o który chodziło, się dogadamy :)))
Bo - I ja! ;)))
Tuome - też tak mam ;))) Tylko teraz mam kłopot z odnalezieniem się w zasugerowanej oprzez Koleżankę nowej roli :P
Kiedyś byłam jakaś lepiej zorganizowana, a teraz jestem stara i rozlazła;) I mam teorie,że im więcej mamy na głowie i musimy ze wszystkim się sprężyć i pozbierać tym lepiej się organizujemy. Jak już się troszkę luzu podłapie, to koniec. Wszystko się rozłazi między palcami;)
OdpowiedzUsuńUściski:)
Czołem super zorganizowana kobieto! Wszystko nic, ale jak po tych wszystkich całonocnych i całodziennych atrakcjach, dałaś radę jeszcze takiego długaśnego posta napisać? Ja zwykle myśli zebrać już nie mogę, ostatnio nawet na pisanie komentarzy weny brak.
OdpowiedzUsuńAle piszesz, że każda kobieta zorganizowanie ma w naturze... muszę się nad tym zastanowić i mam nadzieję, że nie jestem wyjątkiem potwierdzającym regułę.
Buziaki przesyłam :)