W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





3 maja 2012

TrzyMaj chłopie wiosło! ;))

Wymarzone - wypełnione :)))
Udało się, zabrałam dziś rodzinę na spływ kajakowy rzeką Krutynią - i było bosssko :)
Woda plumkała... Janek też ;))
Rybki skakały... Janek też;)
Drzewa szumiały...
Janek też - ciągle ;))))
Tosia się napawała ciszą, w chwilach gdy zmykałyśmy chłopakom ;))) Ja też:)
Spływaliśmy sobie  kilkugodzinnie ze wsi Krutyń do wsi Ukta, z przystankiem na piknik gdzieś przed Wojnowem.
Pięknie było, rodzinnie i upalnie. I rogale były, takie domowe, kupowane prosto z pomostu na rzece, nawet elementy jogi w wykonaniu Jana:) I okoliczności przyrody cudne, drzewa kwitnące, kwiaty kolorowe, łabędzie na jajkach, młode nurogęsi... Pięknie, mili państwo, zwyczajnie pięknie.
Koniec gadania, niech się zdjęcia same bronią:)














Zdjęcia zdominowane przez facetów, ale to tylko z tego powodu iż ja z Tosią płynęłam drugim kajakiem. Osobisty pstrykał nas, ale o tym może innym razem :)
Początek maja prawdziwie lipcowy nam się trafił. Mnie to nie  przeszkadza, nawet tak wolę, szczególnie że i pomysłów dzięki takiej pogodzie przybywa - o nich wkrótce, teraz idę smarować poparzone słonecznie przedramię :> Dziwne że jedno, ale zaczęło się przypiekać jeszcze wczoraj, dziś się tylko doprawiło mimo kremiku z filtrem:>

To pa, mam nadzieję że zachęciłam dostatecznie zainteresowanych tematem spływowym:) Dodam tylko że Hańcza jest jeszcze lepsza!

13 komentarzy:

  1. Łaaa! Super wolny dzionek :-))
    A Tosia miała rogala, czy Jan jej pożarł??

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudnie, kocham Krutynię i spływałam nią z rodzinką kilka razy, polecam też Czarną Hańcze, tylko ona bardziej rwąca i wymagająca jest. Za to widoki na Krutyni boskie :-) Po cichu zazdroszczę tej wyprawy.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ata - pewnie że miała! Wszyscy mieli, tylko Jaś pożerając rogala płynął ze mną, stąd zdjęcie. Drugi kajak odpłynął w dal... trzcin :)))

    Sylwka - osobiście również wolę Hańczę. Krutynia za bardzo oblegana jest. Na Hańczy spokój i mniej jezior, dzięki czemu mniej machania :)) Fakt, Hańcza bardziej rwąca ale to przez to że mniej regulacji, natomiast Krutyń mocno regulowana jest, prawie na całości, za wyjątkiem rezerwatu - i to najpiękniejszy odcinek, i jeszcze to cudne jeziorko Duś w Wojnowie:)))

    OdpowiedzUsuń
  4. jej ale piękne widoki... ja takich nie mam ze szpitalnego okna..... no i co z poniedziałkiem?..... a na Krutyni kiedyś na pomoście sprzedawali pyszne bułeczki drożdżowe z wiśniami :)))))) mmmmmmmmmmmm ale były dobre :) pozdrowienia dla rodzinki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rogale było z dżemem również domowej roboty ;) Ze szpitala zaraz wyjdziesz, nawet się nie spostrzeżesz:) BUZIAKI :)

      Usuń
  5. O jak fajnie :)) Widoki piękne !!uwielbiam Mazury :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale super zdjęcia!! Widać,że świetnie się bawiliście!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. ach, spływ kajakowy - moje marzenie... tak się zawsze z małżem wybierałam, ze teraz wybierzemy się najwcześniej za kilka(naście?:P) lat ><".
    Niemniej - zazdraszczam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, Tuome, może ze trzy najwyżej :) Upłynął szybciej niż się spodziewasz :)))

      Usuń
    2. chciałabym... zobaczymy, jak z Leniuchą będzie, bo to o nią się wszystko rozbija. Ale może się wszystko dobrze poukłada... :)

      Usuń
  8. Pięknie, cudnie!!!:) Z wioślarskim pozdrowieniem ślę też majowo-bzowe uściski:)

    OdpowiedzUsuń