18 czerwca 2012
Nadrabianie
Długo mnie nie było, a to za sprawą niejednokrotnie wspominanego wyjazdu. Tak więc przygotowania rodziny na moją nieobecność, wszelkie zajęcia coby rodzinę pocieszyć i zabezpieczyć pochłonęły mnie niesamowicie. Sam wyjazd jakby nie patrzeć daleki, bo na Wyspy Zielone poleciałam,
A tam się działo że hej :) Nie będę zamieszczać pełnej relacji, zresztą zdjęcia mam głównie z zakresu tych rodzinnych, bo u Chrześniaka na Pierwszej Komunii byłam więc teraz tylko te zdjęcia, które nazywam "ogólno-poglądowymi", ale niejako oddają ducha całej mojej wyprawy ;)))
I tak, na początek mój dwugodzinny spacer w chmurach :)
Potem to już shopping połączony ze zwiedzaniem :)
Tu dekoracja komunijna którą wykonałam dla chrześniaka, a inspirowana dziełami wynalezionymi gdzieś w sieci:
Ciąg dalszy zwiedzania, tu krzyże na cmentarzu przy kościele w którym odbywała się Komunia:
I fiatki, a jakże;)))
Takich wiewiór w pobliskim parku było mnóstwo, godzinami można je podziwiać:
I jeszcze taki ogródek, nawet w miejscach w których wydawałoby się że krzaczka nie uświadczysz:
Teraz jeszcze pejzaż morski:
Z serii co na angielskiej plaży można znaleźć... u nas bywa podobnie, prawda ;)))
Ostatnie zdjęcie to nadmorskie okolice, fota z samochodu - co ja poradzę że lubię owce ;))
A wieczorami działałyśmy rękodzielniczo. Moja siedmioletnia siostrzenica jest wielka fanką rękodzieła, toteż szyłyśmy, filcowałyśmy i plotłyśmy...
moje nowe odkrycie czyli bransoletki makramowe:)) Również nowa wielka miłość mojej siostrzenicy i siostry :)
I na koniec ponownie spacer w chmurach. Jako człowiek twardo stąpający po ziemi, za lataniem nie przepadam. Jednak widoki tam w górze bywają naprawdę powalające.
To Liverpool z góry:
Tyle z dalekich wojaży. mam zaległości z relacji różnorodnych wydarzeń które były naszym udziałem. Wkrótce spróbuję to naprawić i nadrobić powstałe zaległości. Łatwe to nie będzie, bowiem już trwają u nas przygotowania do wakacji które zamierzam spędzić w oderwaniu od codzienności, ale o tym wkrótce. Tymczasem, jak widać, tegoroczny czerwiec jest u nas miesiącem niezwykle intensywnym w przeżycia, i wciąż jeszcze ciągle trwa, i już wiem że niejedno się jeszcze wydarzy:)
Do poczytania zatem wkrótce :)))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Miło ,że jesteś:) Podróż na pewno ekscytująca i przyjemna:) Dobrze być razem z bliskimi , co mieszkają daleko:) Udanych wakacji:)))
OdpowiedzUsuńPodróże uwielbiałam... lat temu kilka wręcz pasjami. Teraz lubię, jednakowoż same przygotowania do nich są straszne :)
UsuńCieszę się ogromnie że byłam, rodzinką się prawie nacieszyłam, a teraz cieszę się domkiem i swoimi ukochanymi :)Dzięki:)))
Podróży zazdraszczam choć te podniebne występy to ...no nie wiem może kiedyś będzie ten pierwszy raz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Podniebne występy również do moich ulubionych nie należą! Samo obserwowanie skrzydła samolotu podczas lotu, cóż, doznanie delikatnie mówiąc bezcenne ;)Jednak lot nad chmurami ZJAWISKOWY - to warte jest zobaczenia i przeżycia. Buziaki :)))
UsuńKochana zazdroszczę!!!
OdpowiedzUsuńŚwietny wypad, fajnie, że zaliczasz do udanych.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
A ja uwielbiam latać... ale ostatnio brak okazji. Miłych wydarzeń w końcówce czerwca! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńa ja jeszcze nigdy nie latałam :P w UK byłam raz - w obie strony autokarem... do tej pory jak o tej jeździe pomyślę, to mnie kolana bolą :P.
OdpowiedzUsuńAle Wyspy podbiły moje serce i chętnie bym tam wróciła :)