W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





18 czerwca 2012

Nadrabianie


Długo mnie nie było, a to za sprawą niejednokrotnie wspominanego wyjazdu. Tak więc przygotowania rodziny na moją nieobecność, wszelkie zajęcia coby rodzinę pocieszyć i zabezpieczyć pochłonęły mnie niesamowicie. Sam wyjazd jakby nie patrzeć daleki, bo na Wyspy Zielone poleciałam,
A tam się działo że hej :)  Nie będę zamieszczać pełnej relacji, zresztą zdjęcia mam głównie z zakresu tych rodzinnych, bo u Chrześniaka na Pierwszej Komunii byłam więc teraz tylko te zdjęcia, które nazywam "ogólno-poglądowymi", ale niejako oddają ducha całej mojej wyprawy ;)))
I tak, na początek mój dwugodzinny spacer w chmurach :)

 Potem to już shopping połączony ze zwiedzaniem :)


 Tu dekoracja komunijna którą wykonałam dla chrześniaka, a inspirowana dziełami wynalezionymi gdzieś w sieci:

 Ciąg dalszy zwiedzania, tu krzyże na cmentarzu przy kościele w którym odbywała się Komunia:


 I fiatki, a jakże;)))





 Takich wiewiór w pobliskim parku było mnóstwo, godzinami można je podziwiać:

 I jeszcze taki ogródek, nawet w miejscach w których wydawałoby się że krzaczka nie uświadczysz:


Teraz jeszcze pejzaż morski:





 Z serii co na angielskiej plaży można znaleźć... u nas bywa podobnie, prawda ;)))




 Ostatnie zdjęcie to nadmorskie okolice, fota z samochodu -  co ja poradzę że lubię owce ;))
A wieczorami działałyśmy rękodzielniczo. Moja siedmioletnia siostrzenica jest wielka fanką rękodzieła, toteż szyłyśmy, filcowałyśmy i plotłyśmy...
moje nowe odkrycie czyli bransoletki makramowe:)) Również nowa wielka miłość mojej siostrzenicy i siostry :)
 I na koniec ponownie spacer w chmurach. Jako człowiek twardo stąpający po ziemi, za lataniem nie przepadam. Jednak widoki tam w górze bywają naprawdę powalające.
To Liverpool z góry:




Tyle z dalekich wojaży. mam zaległości z relacji różnorodnych wydarzeń które były naszym udziałem. Wkrótce spróbuję to naprawić i nadrobić powstałe zaległości. Łatwe to nie będzie, bowiem już trwają u nas przygotowania do wakacji które zamierzam spędzić w oderwaniu od codzienności, ale o tym wkrótce. Tymczasem,  jak widać, tegoroczny czerwiec jest u nas miesiącem niezwykle intensywnym w przeżycia, i wciąż jeszcze ciągle trwa, i już wiem że niejedno się jeszcze wydarzy:)

Do poczytania zatem wkrótce :)))

8 komentarzy:

  1. Miło ,że jesteś:) Podróż na pewno ekscytująca i przyjemna:) Dobrze być razem z bliskimi , co mieszkają daleko:) Udanych wakacji:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podróże uwielbiałam... lat temu kilka wręcz pasjami. Teraz lubię, jednakowoż same przygotowania do nich są straszne :)
      Cieszę się ogromnie że byłam, rodzinką się prawie nacieszyłam, a teraz cieszę się domkiem i swoimi ukochanymi :)Dzięki:)))

      Usuń
  2. Podróży zazdraszczam choć te podniebne występy to ...no nie wiem może kiedyś będzie ten pierwszy raz.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podniebne występy również do moich ulubionych nie należą! Samo obserwowanie skrzydła samolotu podczas lotu, cóż, doznanie delikatnie mówiąc bezcenne ;)Jednak lot nad chmurami ZJAWISKOWY - to warte jest zobaczenia i przeżycia. Buziaki :)))

      Usuń
  3. Świetny wypad, fajnie, że zaliczasz do udanych.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. A ja uwielbiam latać... ale ostatnio brak okazji. Miłych wydarzeń w końcówce czerwca! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja jeszcze nigdy nie latałam :P w UK byłam raz - w obie strony autokarem... do tej pory jak o tej jeździe pomyślę, to mnie kolana bolą :P.
    Ale Wyspy podbiły moje serce i chętnie bym tam wróciła :)

    OdpowiedzUsuń