W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





7 maja 2010

Bo tak:)

Pojechałam wczoraj do pobliskiego miasta wojewódzkiego celem rejestarcji wozu swego.
Bez wozu jak bez ręki. Szczególnie jak się już człowiek przyzwyczaił do luksusu, za chiny z niego nie zrezygnuje. Termin upłynął 30 kwietnia. Rejestrowałam wczoraj, cóż...

Żeby wyjazd nie był taki całkiem urzędowy, połączyłam przyjemne z pożytecznym, czyli obowiązek rejestracyjny oraz zakupiki. Nie oszukując, oddałam się zakupom rzecz jasna, z niezwykłą przyjemnością acz w tzw. kurcagolpku:))
Ktoś by zapytał, dlaczego musiałaś, przecież zakupików się nie musi (bo musi to na...:)?
Odpowiadam wszystkim dociekliwym pytajnikom: BO TAK!:))
Czasem kobieta tak ma, i już, nie ma co się dopytywać:)
Że chwalić się nieładnie??? Kiedy ja muszę:)
A poza tym, "jedna taka" mi kazała pokazać co sobie sprawiłam:)) Więc mus, nie ma zmiłuj, nękam przez "taką" wszystkich zaglądających:))

Cóż takiego zakupiłam???
Hmmm, głównie realizowałam zamówienia nowo "poznanych" koleżanek:)
Jednakowoż przy okazji pozwoliłam i sobie na maleńką przyjemność i...
zakupiłam...
łala, tralala


Wszystkie moje wczorajsze zakupy, poczynione  w dwóch różnistych sklepach, nie mogłam oprzeć się tej ramce:)) To już druga w moim domu, chyba zaczynam rozumieć taką jedną nudzącą się Matkę - domki coś w sobie mają:)))
A świeczki pachną... mroźnym, świeżym (!!!) powietrzem:))


Dzbaniszcze znalzło swoje przytulne miejsce w mojej łazience. I sobie tam stoi. I zdobi. Bo  ładne jest:))



Tkaniny. Widzicie błękitną krateczkę? Już mam!!! W końcu zakupiłam, osobistego dłużej nie denerwowałam opisem "licznych detali" wydlądu tego przecudnego kraciastego desenia:))

I tyle. Wsio:) I wystarczy. Reszta jest milczeniem. Może same zamawiające pochwalą się co sobie zakupiły poprzez kontakt wirualny:))) Miejcie uszy otwarte, oczy umyte, szyje kręte:))
Nie, jakoś odwrotnie, z tymi oczami i uszami...

Ostatnie dni upłynęły pod znakiem deszczu i zimna. Ucierpiały na tym moje plany ogrodnicze, stosunkowo mocno nawet:>. Co prawda czas ten wykorzystałam szyciowo - Hanusiowo, nie mniej co spojrzałam w kierunku warzywaniaka, kiepsko mi było na duszy. Pracy jeszcze tam dużo, poczynając od (nadal) nawiezienia ziemi, do wysypania ścieżek drobnym kamyczkiem, po wreszcie pierwsze pielenie...gdzie niegdzie:))))
Skoro nie mogę warzywniakiem, bo niema się czym chwalić, to pokażę co sobie rośnie w domu moim. Właściwie w sypialni, bo przestronna jest i mój ulubiony futrzak tam nie wchodzi. Wspominałam kiedyś o resztkach petunii, lobelii, werbeny oraz fuksji, pamiętacie, prawda???
Nauczona przykrym doświadczeniem przeniosłam wszystkie roślinki do swojej sypialni - licząc że może uda się je uratować - chyba się udało:)
A żeby ponownie losu nie kusić, zaniosłam tam również otrzymane w prezencie sadzonki pomidorków.
Małe są, długo usiłowały sobie rosnąć w jednorazowych kubeczkach, pożałowałam ich i przesadziłam do większych doniczek. Liczę że jak się wzmocnią, zaaklimatyzują się w moim warzywaniaku. Na razie czekają na odpowiedni czas:)) Wspaniale już pachną:)


Tu (poniżej)widzicie moje aksamitki wąskolistne. One mi pięknie wzeszły w dwóch doniczkach. Potem przesadzę je do ogrodu, choć śmierdziuszki ale szalenie urokliwe.


A to już dynia ozdobna. Ma niewielkie, bardzo dekoracyjne owoce. Wyrasta mi z mojej butelkowej "szklarni" i jutro (jeśli pogoda pozwoli) przeniosę ją do ogrodu. Czas najwyższy:))


W marcu posiałam również w butelkowej (5litrów) szklarni kabaczki - ale nie wzeszły. Chyba kiepskie miałam nasiona:(( Podobnie zresztą jak nasturcja pnąca, co to miała ślicznie ścielić sie na mojej małej architekturze ogrodowej, wzeszła jedna:< Nie wspominając o tych w ogromnej donicy przed domem - tam nie wzeszła żadna!:(((
Nasiona kabaczków i nasturcji znajdowały się na mojej wczorajszej liście zakupów...
Wróciłam bez nasion...
Bo zapomniałam...
Chyba podjadę jutro do pobliskiej wsi gminnej i zakupię je, o ile jeszcze będą.

Dziś proszę Was abyście pomogły mi zaczarować pogodę na jutro.
Właściwie to chyba odczarować.
Maj powinien słońcem lać z nieba, deszczykiem ciepłym, wiosennym, a nie jesiennym, zimnym i paskudnym:(
Bo ja MUSZĘ, inaczej się uduszę, zrobić porządek w moim "przednim" "ogródku"!!!
Jakiś czas temu dostałam "coś" - nich jeszcze będzie to tajemnicą - co cieszy mnie ogromnie, ślicznie się prezentuje w ... mojej sypialni, a jakże. I nie mam kiedy, zważywszy na pogodę, wykorzystać "tego" tak jak pragnę!!! Zaczynam być zła trochę.
W różnych warunkach pogodowych pracowałam w ogrodzie. Niby zwyczajna jestem, wszak na "biegunie północnym" mieszkamy:> Ale nie mogłam teraz grzebać się w ziemi, zrealizować tego co muszę i powinnam, bo w ten ziąb ledwo w pracy wytrzymywałam:>> Na mojej świetlicy było potwornie zimno, ogrzewanie wyłączone, bo maj przecież, wrrrr. Dlatego przed pracą i po niej, zwyczajnie musiałam się ogrzać w domu. Okropne.  Mam nadzieję że niebawem aura trochę się poprawi.
A ja będę mogła zaprezentować swoją działalność ogrodowo - warzywną;))

Z nadzieją w zgrabiałym sercu żegnam się i życzę miłego weekendu:)))

9 komentarzy:

  1. pierwsze co napisze to -JAKI BOSKI DZBANEK :p dobrze,że nie wiedziałam o nim :p Ja się zadowoliłam takim podobnym (hmm powiedzmy) z biedronki :p na zielono pomalowany :P.Ale uporam się z nim :)
    to chyba przez te zakupy dodatkowe biedna o nasionkach zapomniałaś :/. Ja tez jakoś ogrodniczej ręki chyba nie mam,bo jak hodowałam kaktusy nigdy mi się siewki nie przyjmowały a ni żaden nie zakwitł.Cóż :>. Z kwiatami z nasion tez sobie siana dałam,bo tylko nerwy traciłam a co najwyżej chwasty mi wyrastały.Trzymam kciuki za pogodę -mi tez się marzy,ale niestety zimno i buro

    OdpowiedzUsuń
  2. Zakupy jak zwykle niesamowite- ha ha gdzie Ty kobieto w tym miescie wojewódzkim robisz te zakupy? Ja w tym miescie szukam i szukam i takich fajnych rzeczy nie ma:)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorciu, Mam zdradzić swój "WIELKI" sekret???? No coś Ty:)))
    Witaj:)

    Anitka, kaktusy? Wysiej aksamitkę, wschodzi jak głupia no i ma kwiaty:))Wiedziałam że zwrócisz uwagę na dzbanek, wiedziałam, hihi:)) A krateczka to co, pies?:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzisiaj odkryłam Twojego bloga i teraz czytam namiętnie:)
    Międzyczasie spoglądam na ów dzbanek - nabytek naprawdę wyjątkowy!

    OdpowiedzUsuń
  5. To masz przygody z nasturcją jak ja z powojem na kurhanie - jeden łaskawie wykiełkował! Z całej paczki! :-/

    Zakupy apetyczne! A krateczka... Mniam!!
    I ocieplinkę widzę... Co planujesz? :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny dzbanek.
    A o zakupach Twych już niedługo napisze ja.
    Pogody Tobie i sobie życze,
    dla mnie wazna w niedzielę, bo Komunia Synka.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzbanek piękny!
    A pogody i słoneczka Ci zyczę z całego serducha(sobie też zyczę troszkę).
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzięki Dziewczęta:))
    Pogoda dziś była fantastyczna! Się trochę porobiło, pouczyło kolejną adeptkę rękodzielnictwa, ogrodowo nawet udało się podziałać, morgów dowieźć, mamą nacieszyć - bo gości u nas weekendowo:)))Normalnie fajnie:))

    Ata - muszę się zrehabilitować:)Psioczyłam na kwiatki a dziś szanowna panna nasturcja wzeszła!!! Mam i się cieszę, że jednak nie pojechałam do wsi większej, obok:)))) Powój może też wzejdzie, poczekaj.
    Na materiały ostrzyłam ząbalki od dawna:) Co będzie??? Może wreszcie tildowo? Mam w końcu wzory od pewnej przemiłej Warszawianki:)))

    Hmm, wiedziałam że dzbanek zrobi furorę, a myślicie że po co pokazałam:)))
    A jak ślicznie wygląda w łazience! Kiedyś pokażę:)

    Sylvia - witam miło:)) Czytaj na zdrowie:)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Do zakupów to masz rękę!! Ale jak widać nie tylko bo zielenina też ma się dobrze.Aż tu czuję zapach pomidorów!!!
    Pozdrawiam. Domek jest ekstra!!
    J:O)

    OdpowiedzUsuń