W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





2 maja 2010

Morskie opowieści:)

W sumie nie morskie, zatokowe powinny być. Ale namiastka morza jakaś jednak była:)
Pojechaliśmy wreszcie na wycieczkę!!!
Hurraaa! Tyle z mojego "marcowego chodzonego", wychodziłam! :))
Otóż, dnia dzisiejszego "zaszczyciliśmy" swą "wspaniałą" obecnością miejscowość letniskową, słynącą za czasów pradawnych ze złota polskiego poławiania. Złoto owe bursztynem się zowie, miejscowość natomiast to Jantar (chili bursztyn ze staroświecka), położony (dla co bardziej dociekliwych) nad Zatoki Gdańskiej słonymi wodami.
Blisko mamy (niecałe 2 godz. jazdy), to czemu nie wykorzystać pięknej pogody, która deszczową wszak być miała.
Pojechali my:)
Dzieci aż do okolic Pasłęka nie domyślały się gdzie owa wycieczka znajdzie swój wielki finał:))) Chociaż długo różne opcje i okolice wymieniały.
Wyobraźcie sobie jakie miały miny gdy już odgadły dokąd zmierzamy:)
Radość nieprzeciętna, od stóp po oczęta:)))
Ach, do tego znajomi nasi przezacni bawili tam z nami i również w towarzystwie swej dziatwy, sztuk dwa, jak u nas :) Co tam gadać będę, popatrzcie sobie sami:))


Szumią fale, szumią mile...

Johny, czasem zamyślony...

Dzieciaki - wersja ROZRABIAKI :)





Jeden muszkieter i dwie muszkieterki:)
Najmłodszy zabezpieczał tyły:))

"Co ja tutaj robię???"
Nie lubię gdy Emka zostaje sama w domu, opiekę miała załatwioną, ale z obawy o resztki-tak,tak, niestety:(  moich petunii i lobelii, tudzież nadgryzionej już, wymarzonej sofy wolałam ja mieć na oku:>
Teraz śpi i "niedycha":))

SIEDZĘ!!! 
A jak widokowo!

Tosia też:)

A Jan się pręży z dumy! Wodował... kuter:))



Fajny, rodzinny dzień:) I fląderka skonsumowana i przesmaczne lody w drodze powrotnej, na które zatrzymaliśmy się w miłej  cukierence w Łukcie. I wspaniałe towarzystwo, czego chcieć więcej?:))
Wiem czego!
Aby takich chwil było jak najwięcej - czego sobie i Wam Drodzy Czytelnicy gorąco i szczerze życzę:))

Pozdrawiam miło i cieplutko:)

9 komentarzy:

  1. Wspaniała wycieczka.
    A u nas lało cały boży dzień.
    Wychylilismy nosa po południu, wybralismy sie na kawę do znajomych.
    I tyle po weekendzie majowym.
    Jutro tez ma padac, buuuuuuuuuu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Słyszałam:(((
    Współczuję. U nas dzisiaj też miało lać i grzmieć, wczoraj zresztą też. Mimo prognoz, wczorajszy dzień upłynął bezdeszczowo (stąd akcja "choinka:)), padało za to komfortowo - całą noc. A dziś zwyczajnie podjęliśmy ryzyko:)
    Po raz pierwszy chyba fatum pogodowe nas ominęło:)))
    Tego życzę również Tobie i rodzinie na ostatni dzionek weekendu:))
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
  3. Super,że wycieczka się udała! U nas tez było ciepło i słonecznie!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. łaaaaaaaaaaaaaa cudne widoki!zazdroszczę bliskości nawet zatoki i tych widoków. Ja mama wprawdzie 40 minut do gór,ale kocham morze :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Mieszkam nad morzem, ale też muszę zafundować sobie taką wycieczkę... na spacer nadmorski, na rybkę... do sąsiedniej miejscowości;-)
    http://brbaratoja.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj barbaratoja:)) Bliskości morza troszkę zazdroszczę, ale tylko troszkę bowiem uwielbiam swój region, no i nad zatokę stosunkowo blisko, więc można wyskoczyć na rybkę weekendowo:)))

    Anitka, widzisz jak to jest. W góry pojechałabym już , natychmiast. Stołowe to chyba Twój rewir??? W ubiegłym roku tam byłam, z dziećmi "społecznymi" - bajka. W tym roku muszę w końcu zorganizować pokój swoim dzieciom na pięterku:>> Ale być może przyszły rok będzie do nas należał - Stołowe szykujcie się:)))

    aagaa - a dziś domowo:)) Pogoda za oknem iście jesienna:> Znajomych grillowo za to nawiedzimy, towarzysko się zrealizujemy:)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Zazdroszczę tej wycieczki.Morze,mogę wszędzie o każdej porze i nawet jeszcze więcej.
    Pozdrawiam ciepło!
    J:O)

    OdpowiedzUsuń
  8. jejku już się przestraszyłam że u mnie wyrażasz wątpliwości że Ci zdjęcie zachyliłam uffff ale u Ciebie muszelki u mnie kamyki, no i jak emocje przystopowały to ze zrozumieniem Twój wpis przeczytałam :) Zapraszam do mnie częściej :)

    OdpowiedzUsuń
  9. O matko, nie chciałam Cię straszyć!:)))
    Tylko gdy zdjęcie zobaczyłam to pomyślałam że prawie identyczne, a wydawało mi się że oryginalna taka jestem:P

    Co fotograf, to podobne spojrzenie na świat:)))

    Pozdrawiam miło, będę wpadać, będę:) Konrolka musi być, no nie?:P
    Również zapraszam:))

    OdpowiedzUsuń