Tak mi się spodobały te koraliki, z tymi wszystkimi swoimi kolorami i delikatnym błyskiem, że zwyczajnie musiałam je mieć.
Są jak wspomnienie lata, a trochę już jak zapowiedź nadchodzącej pogodnej jesieni.
Takie tam błyskotki...
... a jak cieszą oko ;)))
Mam naszyjnik:
i bransoletkę:
a z resztek koralikowych powstał wisiorek:
I już, takie tam babskie fatałaszki ;))
Ciągle wracam do prac ponapoczynanych jeszcze wiosną.
Dziś pokażę kolejną, zaczętą jeszcze gdzieś w kwietniu...
ech, ten brak czasu...
To stół, który dostaliśmy od znajomych. Musiał stać wcześniej w jakieś piwnicy, bo gdy spod wielu kolejnych warstw farby udało mi się wreszcie wydobyć blat, wzbudził moje ogromne zdziwienie - był czarny! Nie mam pojęcia jaką funkcję wcześniej pełnił, ale wydaje nam się że dla przetrwania tudzież zabezpieczenia (?!?!), wielokrotnie przemalowano go przepracowanym olejem! Dziwne, bo to naprawdę ładny stolik z najprawdziwszej sosny i z szufladami, więc ciągle niepojęte jest dla mnie TAKIE jego potraktowanie!
Wraz z pierwszymi dniami urlopu ponownie wyciągnęłam stół, ponownie go przeszlifowałam i wreszcie pomalowałam.Dziś prezentuje się tak:
Zdjęcia kiepskie, ale poranną rosą robione, bo potem czasu brak...
Do szufladek dopasowałam nieduże, ceramiczne gałki, blat i szuflady miały być w kolorze delikatnego dębu, ale tak to jest gdy nie zrobi się wcześniej próby koloru...no to mam, teak na sośnie, czyli prawie mahoń, a może nawet wiśnię :P
Pocieszam się że jest przynajmniej ciepły... w odbiorze ;)))
Stolik ów stać się miał początkowo wymarzoną toaletką do sypialni. Jednak w trakcie pracy nad przywróceniem mu jako takiej stolikowej godności zmieniłam jego przeznaczenie i stanął w kuchni.
Doskonale się wpasował w miejsce pod oknem, teraz to stolik kuchenny przy którym dzieci mogą zjeść śniadanie przed szkołą, i obiad po powrocie.
A ja poranną kawkę :)
To tymczasowa wersja, bowiem wkrótce stół zostanie wzbogacony o pewne udogodnienia, dzięki czemu nie będzie TYLKO stołem ;)))
Dodatkowo odświeżyłam i również przemalowałam dwa drewniane, kuchenne krzesła z historią.
Historia ich jest długa, i rodzinna bowiem zrobione były przez pradziadka Osobistego. A zrobił je dla swojej córki (babci Osobistego), jako pierwsze wyposażenie kuchni w jej mieszkaniu:)
Dziś "mieszkają" u nas, na tak zwanym dożywociu:)))
Dostały nowe poduszkowe poddupniki, w których im do... krzesła ;)))
Bardzo lubię te krzesła. Dobrze nam służą od lat, i mimo ciągłej ich eksploatacji są wygodne i bardzo stabilne. No i posiadają dla mnie walor najważniejszy, swoją własną HISTORIĘ, która nadal trwa, a której my staliśmy się kontynuatorami :))))
Żegnam miło i ciepło, do poczytania wkrótce:)
Metamorfoza mebli wyszła wspaniale. Sama się nastawiam na przemalowanie sosnowego narożnika i stołu na biało z pozostawieniem blatu zabejcowanego na ciemno (orzech?). Na razie moje doświadczenie w malowaniu mebli jest zerowe, więc pewnie zacznę o czegoś mniejszego np. krzesła. Pozdrawiam i podziwiam Twoją organizację, bo mi ostatnio ciąle brakuje czasu ;-)
OdpowiedzUsuńKochana, moja organizacja czasu tez leży, i kwiczy w dodatku! Stół robiłam od kwietnia! Żyję na pełnych obrotach i już marzę o URLOPIE, najlepiej gdzieś na ciepłej plaży, najdoskonalej - w samotności ;)))
OdpowiedzUsuńDziekuję:)
Zapraszam do mnie po wyróżnienie ;-)
Usuńhttp://maneruki.blogspot.com/2012/09/blog-award.html
Mebelki wygladają super! I bardzo fajny komplecik Ci wyszedł!
OdpowiedzUsuńDziękuję Aguś, choć przy Twoich wyczynach, moje są nader skromne ;)))
UsuńOCH TAKIE MEBLE Z HISTORIA TO JEST TO!!! PIĘKNIE CI WYSZŁY:)))
OdpowiedzUsuńBo ja generalnie lubię historię, a różne historie rodzinne uwielbiam ;)))Dziękuję:)
UsuńMeblowe metamorfozy REWELKA! Bardzo podobają mi się stoły jasne z ciemniejszym blatem. Twój wyszedł świetnie.
OdpowiedzUsuńLetnie biżuty mają słońce w sobie. A na ten urlop i ciepłą plażę ja chcę z Tobą. Będziemy zbierać wyśmigane patyczki;)))
A mogłam mieć toaletkę... ;))) Stół w kuchni spisuje się świetnie, i masz racje połączenie ciemnego z jasnym jest miłe dla oka :)
UsuńUrlop - no dobra, mogę z Tobą, bieżemy przydasie i będzie fajowsko - ciagle mam niedosyt rękodzielniczenia w naszym wydaniu!!!! Buziaki:)
Sliczna bizuteria ,kolorki ma cudowne :) A i stolik z krzesłami super !
OdpowiedzUsuńDziekuję:)))
UsuńJak ja mogłam to przegapić????!!!! rewelacyjny ten stolik! już czekam na kawkę przy nim ;) a biżuteria.... pełen optymizm :) aż się uśmiechnęłam :)
OdpowiedzUsuńp.s. co TY chcesz z tym stolikiem jeszcze robić?
No właśnie, jak?!? ;)))
UsuńKawka już zamówiona, niech się wszystko ogarnie:)
Ze stolikiem zrobię COŚ, mam nadzieję że niebawem, bo już mnie rąsie świerzbią:)))
Myślisz że powiem? Nic z tego ;)))
super kolorowa biżuteria, taka jeszcze letnia. zapraszam do siebie po wyróżnienie: www.marrgott.blogspot.com
OdpowiedzUsuń