W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





4 marca 2013

Janko

Muzykant chciałoby się nieraz dodać :)
Bo naprawdę Janko lubi muzykę, bardzo nawet. Lubi brzmienia folkowe, i popowe i rock. Lubi nawet muzykę poważną, byle była radosna i wesoła :) "Oda do radości" to jest to :) I czardasze wszelakie też:)
Lubi Janek pizzę domową, i ciasta takowe. Ale najbardziej tatowy makaron z sosem szpinakowym.
I wspinać się lubi, na płoty, drzewa. I na rowerze jeździć szybko, i jeszcze "triki" na nim robić - ja ich nie lubię, bo ja "strachajło" jestem :>
I jeszcze lubi Janek zabawy różne, grę w karty, bo świetnie gra w makao, świniopasa, a nawet (o wstydzie), w pokera. Lubi także planszówki, nawet te "mądre" co pomóc w uczeniu mają ;)))
Bywa też Janek pracowity. No nie, pokoju swego sprzątać nie lubi. Bardzo nawet.
Bo dla Janka prawdziwa praca to wybijanie gwoździ z desek które można jeszcze wykorzystać, wywożenie liści w taczkach "dorosłych", sprzątanie ogródka, w szczególności gdy "bałagan" można spalić w ognisku, i jeszcze gdy można mamie szorować podłogi szczotką na mokro, a im więcej wody i piany tym lepiej :)
Aaa, no i najprzyjemniejsza praca to gotowanie, mniaaam ;)
I piękne komplementy Janek umie prawić: "bo moja mama najlepsze ciasta nam robi" - komplement nie całkiem zasłużony, bo rzadko piekę. Albo rozbrajające: "moja mama jest najlepsza na świecie" :), i jeszcze "pięknie dziś wyglądasz, prawie jak kwiat i cukierek  :)))
Bo cukiereczki Janek uwielbia szalenie. Nic się w tej kwestii nie zmieniło do lat.
I dzielny jest Janek. Nie płacze gdy trzeba pobrać krew, nie marudził gdy trzeba było leżeć w szpitalu i poddać się naprawdę wstrętnym badaniom - niejeden dorosły by się rozżalił nad sobą, a Janek był dzielny do końca! Ani jednej łezki, i skargi nie było!
Lubi Jaś być "RAZEM", to znaczy z rodziną. Uwielbia gdy coś wspólnie planujemy, angażuje się w to całkowicie: czy to lepimy z masy solnej, czy robimy pizzę na obiad, czy też malujemy, lub wyjeżdżamy na wycieczki - Janek jest wszędzie, zawsze pełen pomysłów i chęci do natychmiastowej ich realizacji.
I opiekuńczy jest bardzo, potrafi bardzo ładnie i miło zająć się maluchem, pochylić nad dzieckiem, pomóc, zagadnąć. I ludzi też lubi. Różnych, najlepiej takich co go posłuchają, albo  opowiadają ciekawe rzeczy. Bo najbardziej lubi Janek mówić, buzia mu się nie zamyka, nawet nocą gdy śpi, stale coś opowiada, albo śmieje się w głos, zaraźliwie, aż brzuchy bolą.
I wciąż jeszcze bywa że pamięta o Tosi, gdy tę nieobecną coś omija, zazwyczaj dopytuje się czy Tosia też TO dostanie, albo żałuje że TEGO nie widzi...
I wybaczać pięknie umie. Szybko zapomina wszelkie wyrządzone mu zło i krzywdę, nawet taką najdotkliwszą, co boli jeszcze od czasu do czasu, co się przypomni z nienacka... Sam wyjaśnia sobie że tego już nie ma i na pewno już nie będzie, że było... minęło. Ja się tego wciąż od nowa muszę uczyć... mój synek już to umie.
Dobre serduszko ma mój Jaś.
I jeszcze okazuje się że potrafi podjąć wyrzeczenia. Takie jak to ostatnie, że nie będzie oglądał bajek podczas Wielkiego Postu! To duże wyrzeczenie, ja wiem o tym dobrze:)
Rewelacyjne budowle umie Jaś układać  z klocków, ma też bogatą wyobraźnię i fantazję, bo razem z siostrą potrafią godzinami (!) bawić się w wymyślone zabawy. Wspólnie i bez kłótni, a to już jest nie lada wyczyn, w dodatku współpracując i rozwijając zabawę w zaskakującym nieraz kierunku.
Słownictwo Janka jest bardzo bogate, podobnie jak jego pęd do wiedzy i ciekawość świata, nie raz i nie dwa zaskakiwał spostrzeżeniami i wiadomościami.
Dużo mogłabym tak opowiadać. I pewnie jeszcze milion rzeczy pominęłam w swej opowieści.
Spytacie czemu o tym wszystkim piszę?
Dziś mój syn kończy 7 lat - dziś mija siedem lat odkąd po raz pierwszy spojrzeliśmy sobie w oczy.
Dokładnie dziś, mija siedem lat mojego macierzyństwa.
Lat podczas których mogłam doświadczyć wzlotów i upadków, euforii i totalnego zmęczenia, tysiąca zachwytów i porażek, miliona chwil pięknych a czasem także tych trudnych, bywało że pełnych wyrzeczeń lecz zawsze pełnych sensu, radości, wzruszeń i miłości.
Nigdy bym tego wszystkiego nie mogła doświadczyć gdyby nie ten jeden, zimny i śnieżny dzień siedem lat temu.
Jakie to szczęście że możemy być razem ;)

10 komentarzy:

  1. Aż mi się łezka na końcu zakręciła.... To Ty powinnaś kochać zimę ;) Janko jest cudowny :) uściskaj go mocno od nas :) bardzo mocno uściskaj!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, marzec to nie zima! Dla mnie to juz przedwiośnie, a że wiosna bywa oporna, cóż... takie zycie ;)))
      Nie znoszę zimy, i basta :)))

      Usuń
  2. Pięknie napisałaś...Zdrówka i 100 lat dla synka!Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratulacje i niech zdrowo rośnie!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Spóźnione sto lat dla Jaśka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję w imieniu nieletniego jubilata ;))) Sie cieszy :)

      Usuń
  5. Zupełnie nie mogę pojąć,że są dziewczyny, które świadomie rezygnują z macierzyństwa. Prawda,że to niełatwe. Szczęście i troski do końca matczynego życia, ale cóż to za życie bez nich:)Gratulacje dla mamy i jubilata:) Siedem lat, to piękny wiek, ach:)Pięknie napisałaś:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się Kaprysiu nad podobnymi sprawami przestałam zastanawiać, tez nie rozumiem, tylko wiesz, kiedyś nie rozumiałam po co babeczki się odchudzają... ;))) A co dopiero dumanie o czyichś wyborach, ich strata, moja wilka radość i szczęście :) i tyle ;)))

      Usuń