Znowu narobiłam, i jeszcze dorabiać będę. Ale o tym "jeszcze" kiedy indziej, jak zrobię:)
Tą razą przedstawiam konfitury z owoców róży, co to już o nich pisałam. Teraz sobie leżą grzecznie w słoiczkach i na razie ... wyglądają:) A zapewniam, wyglądają apetycznie:)
Na zdjęciu wszystko co do wczoraj zrobiłam z owoców różanych. Czyli od lewej: syrop leczniczy (się sprawdzi czy pomocniczy w choróbskach:P); naleweczka - wg przepisu również lecznicza :D; i rzeczone konfitury:)
Przepisy? Służę, co mi tam, choć korzystałam, jak wspominałam już we wcześniejszych postach z niezwykłej strony, poświęconej właśnie przepisom na przetworzenie owoców róży w jej wszelakiej postaci, przypomnę: cuda z róży:).
Na konfiturę, przepis rodzinny juz podawałam:) Mogę tylko uzupełnić przepisem na ciasteczka z zastosowaniem tejże :D
SYROP Z OWOCÓW RÓŻY
1 kg owoców róży - juz bez nasion, 1 kg cukru, 6 szklanek wody.
Oczyszczone z pestek owoce opłukać, zmielić w mikserze. W garnku zagotować wodę, dodać cukier i zmielone owoce. Gotować na maleńkim ogniu ok. 30 minut. Przecedzić i jeszcze gorące przelać do butelek. Szczelnie zamknąć i chwilkę pasteryzować.
Działanie: jako lek wzmacniający, przywracający siły po chorobie, pomaga w leczeniu kaszlu, poprawia przyswajanie żelaza, w przemianie materii, wzmacnia wydolność nerek.
Ale! Co zrobić z pozostałymi z syropu zmielonymi owocami???
Wpadłam na taki pomysł: zalałam je wczoraj 2 litrami przegotowanej wody, i dziś mam schłodzony kompot różany:) Myślę że ugotowane owoce można też zmielić w malakserze dokładniej, i po dodaniu odrobiny cukru, doprawieniu sokiem z cytryny, można przełożyć do słoików - gorące. Otrzymamy doskonałą masa do przekładania wafli, ciast i na chlebek:) Tak myślę...
NALEWKA Z OWOCÓW RÓŻY
0,5 kg owoców róży, 1 szklanka cukru, 1 butelka wina czerwonego lub wódki - przelać/przełożyć do słoja.
Pozostawić w ciepłym miejscu przez ok. tydzień, po czym przelać do butelek.
Zastosowanie: pić 2 razy dziennie, po kieliszku przy anemii, awitaminozie, bezsenności (SIC! :DDD), nerwicach.
Hmmmm, no i zastosowanie kiepsko widzę... No bo niby jak to wprowadzić w czyn? Kiedy ten kieliszek golnąć, przed wyjazdem do pracy, w pracy? Jak tu funkcjonować "pod wpływem", policjant, nawet ten wyrozumiały, nie zrozumie przecież że to w calach leczniczych ten promil się w wydychanym pojawił... Taki dylemacik mnie gnębi, przecież na bezsenność, anemię i nerwicę zwolnień nie dają? A może ja o czymś nie wiem??? ;D
Przepraszam za jakość zdjęcia :P Nijak nie chciało ostre wyjść:P
To zapomniany mus truskawkowy z nutką różaną. Skoro post dziś wybitnie różany (znowu...), to przypomniałam sobie że podczas moich szleństw płatkowych zrobiłam taki oto musik.
Powstał z truskawek i płatków róży co to je gotowałam na potrzeby uczynienia soku truskawkowo - różanego (przepis też na tej magicznej, wspominanej wyżej stronie). Co się miały truskawy zmarnować? Za dużo było żeby tak na raz pochłonąć, choć rodzina możliwości posiada, nie powiem. Zawsze twierdziłam że skąpa jestem :P. Nie dałam na pożarcie bezpośrednie. Wstrzymali się nie bez bólu, ale teraz raczą się długodystansowo:D. A zadowoleni jacy ;DD
Przepis na zaś: Pozostałe po ugotowaniu w płatkach róży owoce truskawek, zmiksować, dodać odrobinę cukru, jeszcze gorące wkładać do słoików. Spasteryzować. Smacznego, a uwierzcie że fajnie czuć róże:)
A to już śliwki w czekoladzie. Przepis zaczerpnięty z najnowszej Werandy Country. Smaczne, bardzo polecam. Troszkę "zmodyfikowałam" przepis, dodając na koniec smażenia tej czekoladowej konfitury (tak, tak, nie pomyliłam się - CZEKOLADOWEJ!), prawdziwej, starkowanej czekolady:D Główni degustatorzy orzekli: PYSZNOŚCI :D. Warto się starać, szczególnie że to doskonały sposób na zastąpienie znanej wszystkim mamom, przeraźliwie słodkiej nutelli:)
I na koniec najnowszy rękoczyn. Wdzięcznie pozujący na zdjęciach od początku dzisiejszego postu:D
Wianek z owoców jarząbu.Jarząb czyli popularna jarzębina :D, owocuje sobie wdzięcznie, wcale nie słysząc mojego cichutkiego zaklinania: poczekaj, jeszcze zbyt wcześnie na jesień, poczekaj...
Jak widać, zaklinanie nie pomaga, i nie mogłam się oprzeć urodzie tych czerwono - pomarańczowych korali.
Wianek sobie uplotłam, na ożywienie bieli panującej gdzieniegdzie w moim domu.
Tym sposobem doszłam do wyjaśnień i tłumaczenia się:P. Nie pokazuję wciąż obiecanych, niejednokrotnie już, zdjęć z wykańczanych podczas urlopu łazienki i sypialni. Przypomniało mi się kilka drobiazgów które muszę dodać zanim nastąpi ostateczne POKAZANIE. Wybaczcie i mocno proszę o cierpliwość.
Tymczasem żegnam się miło i ciepło, korzystając z sierpniowych, ciągle gorących promieni słonecznych.
Papapa
Oj, te roze!!! Koniecznie musze je zaczac przerabiac i zamykac w sloiczkach!!! Wianek pieknej urody! Czyzby w Polsce juz jesien pukala do drzwi!?!?!?
OdpowiedzUsuńA zapomnialam napisac, ze nie jestem osoba z natury cierpliwa...ale coz musze poczekac na te zdjecia! nie mam wyjscia ;)
OdpowiedzUsuńwitaj.
OdpowiedzUsuńoj pieknie wygladaja te twoje przetworki. smakuja pewnie nieziemska. napatrze sie i chyba rusze z robota.
wianek suer ci wyszedl.
pozdrawiam
Wszystko to baaardzo apetyczne, ale mnie również zachwyca kolorystyka - baaaardzo pomarańczowa. Może już troche jesienna, ale jeszcze całkiem radosna i apetyczna. Mniam!
OdpowiedzUsuńSerdeczności Iwa!
O Matko! Szalona Kobieta z Ciebie! Same cuuuuuuuda, piękne, apetyczne, intensywnie kolorowe, cudne!!! Ależ bajeczna produkcja różana, chyba sie zarażę, chociaz nie wiem czy sprostam takiemu zadaniu! pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo nie mogę! Ależ u Ciebie cudów!Gdyby się okazało ,że masz tego wszystkiego za DUŻO , to wiesz...ja chętnie...hehe
OdpowiedzUsuńBuziaki przesyłam
Asiu, faktycznie, nie masz wyjścia :DDD
OdpowiedzUsuńMaJu - przetworzenie polecam, smacznie, zdrowo i domowo:D dziękuję:)))
Jolu - hej, hej:DDDD, Ja też zachwycona jestem kolorami:) Choć owocowanie jarzębiny ponosi za sobą pewne nieuniknione konsekwencje... jesień idzie, i nie ma na to rady...:P Ale pięknie przynajmniej nadchodzi:)
Sentimental - wbrew pozorom to nie trudne:D, ale potem jakie smaczne!!!!:DDDD
Aga - dzięki, na razie produkcja różana wstrzymana, ale może jak ładnie poprosisz ;DDDD
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam:DD
Nareszcie znalazłam przepis na przetwory z dzikiej róży i koniecznie je wypróbuję, wianek z jarzębiny przepiękny, wspaniale się prezentuje na przetworach!Miło u Ciebie, i na pewno już tu zostanę:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!!!
Matko kochana! trochę mnie nie było, a Ty tu tyle postów natrzaskałaś!!
OdpowiedzUsuńO przetworach nie wspomnę!
Może tak hurtem skomentuję, acz mało błyskotliwie - bardzo lubię do Ciebie przychodzić. Czuję się tu jak u siebie w domu. Czyli szwendam się tu rozczochrana i w miękkich papuciach :-))
A poza tym - nie wiem jak to robisz, ale ładujesz mi akumulatory i napędzasz mnie do roboty:-))
Ila - polecam stronę o której piszę, znajdziesz tam więcej przepisów na smakowitości:) Dziękuję i zapraszam:)
OdpowiedzUsuńAta - no i co ja mam teraz powiedzieć???
Taki komplement z Twoich ust, normalnie mnie zatkało;DDD
Chyba działamy na siebie podobnie - ja też ładuję swoje bateryjki dzięki Tobie:))))
Pozdrawiam serdecznie
Wow ile smakowitosci zrobilas, zazdroszcze tych wszystkich przetworow.
OdpowiedzUsuńWianek z jarzebiny powalil mnie na kolana jest BOSKI.
Buziaki
Eeee tam! Z jakich tam ust. Z klawiszonów raczej ;-))
OdpowiedzUsuńFajnie, że tak na siebie działamy :-D
Ateno - dziękuję, dziękuję bardzo:)))
OdpowiedzUsuńAta - właśnie :DD
Serdeczności:)))