W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





13 marca 2011

Wszystko

przez Hankę z Belgowa:>
Zaprosiła mnie ta Szalona Babka do dziwnej zabawy.
Mam się wyspowiadać. Czyli napisać o sobie coś czego jeszcze o mnie nie wiecie :>
Dziwne. Przecież to co napiszę i tak będzie nieobiektywne, bo to ja sądzę o sobie, ale co tam ...
Hanka mi nagadała od kluch, więc się już nie stawiam ;))))

No i szczerze mówiąc nie wiem od czego zacząć bo nudna jestem okropnie. I wcale nie przesadzam.
Nie to że nuda towarzyszy mi na co dzień, tylko ja sama taka jestem... mało interesująca...

W sumie to już dużo o mnie wiadomo. Wystarczy "poczytać" moje blogowe wypociny...
Mogę jedynie dodać to co następuje:

* Jako dziecko byłam śliczna, i zdziwiona ;))))
Jako nastolatka miałam dużą NIEdowagę i mnóstwo przez to kompleksów. Moja mama była niejednokrotnie podpytywana przez moich nauczycieli, czy ze mną jest wszystko w porządku, ale wystarczyło wskazać na moje "zdrowo pyzate" rodzeństwo i temat na jakiś czas był zamknięty. Zawsze jednak do czasu :> Co ciekawe, uwielbiałam jeść :)))) Potem... Cóż, potem to ja wyszłam za mąż i WSZYSTKO się zmieniło! A myślałam że mi TAK już na ZAWSZE zostanie ;)))) Kompleksy pozostały, ale odwrotnie:)

* Bliznę mam. Właściwie to nawet kilka blizn. Ale jedna jest taka konkretna, bo każdy się pyta. Pomiędzy nosem a wargą mam cienką linię. To "pamiątka". Zdobyłam ją w wieku około dwóch latek. Miałam kota, podobno pięknego i rudego. Kot jak to kot, lubił wysokości, a mieszkałam wówczas na 4 pietrze w bloku, więc wysoko jak na standardy kocie:) Więc ów kot, spacerował sobie któregoś dnia po parapecie, a ja, jako dzielna dwulatka chciałam go uratować od niechybnej śmierci jaka jawiła mi się po upadku kota z wysokości owych czterech pięter. Złapałam biedne zwierzę za ogon, i zaczęłam zdejmować z parapetu, żeby go URATOWAĆ. No i kot spadając hamował... na mojej buzi :> Mam bliznę, każdy kto mnie poznaje prędzej czy później pyta o nią.
A ja tak naprawdę nie bardzo kapuję czemu, bo wydaje mi się że nie jest jakoś specjalnie widoczna.
Zresztą, inny kot wypadł nam przez okno z tego czwartego pietra. Nic mu się nie stało na szczęście. Potem już mieszkałam na parterze... Z którego niejednokrotnie sama skakałam (lub na odwrót, gdy zapomniałam kluczy).

* Jestem spod znaku Raka. Cecha szczególna? 10 kroków do przodu, żeby za chwilę wykonać 20 w tył :> Trochę utrudnia to życie. Czasem nawet paskudnie:>

* Decyzje podejmuję szybko. Co ma być to i tak będzie, nie lubię się zbyt długo zastanawiać nad tym co by było gdyby :) I absolutnie nie umiem dogadać się z fatalistami i pesymistami, wkurzają mnie nieziemsko!

* Mam prywatnego, osobistego Miecia, czasem współdziała ze mną jak należy, czasem powoduje pustki w portfelu, lub co gorsza debet na koncie... nie do opanowania :) Miecio ujawnia się zazwyczaj podczas zakupów z zakresu dom, "kraft", "dzieci", książki... Bardziej osobiste zakupy Miecio omija. Teraz Miecio namawia na tarasik, bo ciągle nie mam, a pragnę nieziemsko :>

* Jestem mistrzynią GAF! Nie ma chyba nikogo kto piękniej je popełnia, nawet nie będę o tym pisać, bo wstyd, Ata już się przekonała :). Inna rzecz, aczkolwiek mi się kojarzy: pięknie spadam z krzeseł, i upadam w ogóle. Taka ze mnie upadła kobieta, hehe ;) Podczas jednej z kolęd spadłam z krzesła, tuż przed nosem księdza, do dziś to wspomina :)

* Kilka lat usiłowałam tańczyć w zespołach folklorystycznych. Najpierw jako nastoletnie dziecko, potem jako "dojrzała" dziewczyna. Efekty? Np. takie że podczas jednego z "ekskluzywnych" występów wykonywałam poloneza w pięknej zwiewnej sukienusi. Wszystko byłoby fajnie, bo wyjątkowo się nie pomyliłam i nie potknęłam, jednak po zejściu ze sceny usłyszałam komentarze dziewczyn obserwujących występ:
- Aśka, czemu Iwona się nie uśmiechała???
- A ty byś się śmiała gdybyś halki na tyłku nie miała ????...
Hmmm, wtedy zrozumiałam czemu panowie tak intensywnie wpatrywali się w te moje "pląsy" .
Aaaa, jedyny plus - nadal miałam wówczas niedowagę, więc przynajmniej "nieźle" wyglądałam:)))
Nie wspomnę ile razy zaplatałam się w kable, kabelki, albo zostałam sama na scenie...
Jakiś czas później zakończyłam karierę "tancerki", nie mniej sentyment do tańców ludowych pozostał:)
W kapeli owego zespołu na skrzypeczkach grał Norbi, bywało śmiesznie :)

* Mam kilka zawodów. W niektórych z nich pracowałam, w innych nie. Najciekawsze posiadane"tytuły": Operator ruchu turystycznego(nie wypracowany) oraz  Czeladnik mechaniki precyzyjnej, specjalność audioprotetyka (12 lat pracy) ;)) Kiedyś koleżanki się śmiały, że za same tytuły techniczne powinnam awansem dostać tytuł magistra:) I tak go dostałam, wcześniej jednak musiałam się trochę o niego postarać - a dyplom od lat nieodebrany, bo nie mam przecież czasu obiegówki wypełnić :>

* Mam kilka dziwnych przypadłości. Z dziwniejszych: jeżeli coś leży na podłodze, i ja WIEM o tym, bo widzę przecież (wzrok mi nie szwankuje), a nie podniosę tego od razu, to więcej niż pewne że za chwilę się o to potknę i przewrócę. Wyobraźcie sobie jak się czułam mając raczkujące dziecko :>
Inna : nie znoszę wyrabiania ciasta, nienawidzę oblepionych ciastem rąk! Ale "kraftować" uwielbiam, mimo obrzydzenia do oblepionych klejem dłoni :> których zresztą nie kremuję, bo NIE MOGĘ!!!

* Uwielbiam zwiedzać. Czasem włącza mi się taki "chodzik" w nogach i głowie że zatrzymać się nie mogę. Właśnie zaczyna mnie nosić. Już bym gdzieś pojechała, zwiedziła, zobaczyła... Tylko czasu ciągle nie mam :>

* Boję się! Bardzo się boję ciemności, KOSMITÓW i wysokości.
Przy czym:
- nie okazuję strachu przed ciemnością przy dzieciach - nie chcę żeby one miały takie lęki, wiem jak bardzo są ograniczające. I młode się nie boją, w ciemno idą w ciemno!!!
- uważam że szybciej mogę spotkać kosmitę, niż ducha:) Staram się nie jeździć przez las po zmroku, bo wtedy kosmitów najwięcej, szczególnie w CIEMNYM lesie :)))
- mimo lęku wysokości uwielbiam góry:) W ten sposób staram się pokonać ten swój lęk:)

*  Na koniec, mam trudne włosy :)))
Są sztywne i proste (choć teraz już się "puszą") Kilka lat temu przed "wielkim wyjściem" spędziłam w salonie fryzjerskim TRZY I PÓŁ godziny! Przy czym fryzjerka, przez pierwsze pół zachwycała się "pięknym, zdrowym włosem", po kolejnych 30stu,  klęła pod nosem... Miałam wówczas krótkie włosy, takie trochę za ucho ;) Potem, gdy chciałam ponownie się umówić na cięcie i czesanie, dziwnym trafem nigdy juz nie miała czasu... Fryzjerka do której dziś chadzam, również nie umawia innych klientek w tym samym czasie co mnie, mimo tego że moje włosy są już zniszczone, więc teoretycznie "łatwiejsze w obsłudze" :)))) I gdybym ich nie farbowała byłabym SIWA:> Taki bonus do posagu od kochających rodziców:))))

I wystarczy. Więcej grzechów nie pamiętam.
Mówiłam, same nudy:>
A do zabawy zapraszam
Atę, Maknetę, Szajenkę, Tukarę.
Znaczy BEREK ;)))

Pozdrawiam ciepło

13 komentarzy:

  1. Jak ja mogłam nagadać od kluch kobicie z niedowaga. To pewnikiem nie ja. ja jestem bardzo grzeczna.
    I to miało byc to mało interesujące, no umarłam z nudów. Jeszcze raz se poczytam to może zasne buhahah.
    Matko a dlaczego najczęściej kosmitów mozna spotkac w ciemnym lesie, jakos barziej mi pasuje że oni raczkującą cywilizacje chcieliby obaczyć a nie mech. No i ja tez walę gafy i sie wywracam. Buziole w noch ty strasznie normalna kobito

    OdpowiedzUsuń
  2. Poczytałam i... nadal Cię lubię, więc jest fajnie ;) Miło tak czasami o kimś poczytać - że jest tak normalny, jak my, czyli przytrafiają mu się też różne dziwne rzeczy :)
    Pozdrawiam Cię serdecznie pozytywnie zakręcona Kobieto :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hanuś:)))
    Kluchy wszelakiej maści uwielbiam. NIEdowagę miałam ci ja, potem mi przeszła samoistnie ;)
    Kosmitów można spotkać najczęściej w lesie bo tam jest ciemno, ponadto zielone pasuje do zielonego, a siedzą w lesie dla niepoznaki, zę niby ich nie ma ;)))
    I fajnie że walisz gafy i się wywracasz, w kupie raźniej glebować i o gafach zapomnieć ;))))
    Tradycyjnie, buziole w uchole :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kasica - ufff, kamień z serca :)))) Z tym zakręceniem to nie mów głośno, jeszcze zostanie ;)))

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestes rowna babka!!! Super o sobie napisalas ;)
    Tymi zawodami to mnie rozlozylas ;)

    Sciskam mocno

    OdpowiedzUsuń
  6. jesuuuu, kosmitami mnie rozwaliłaś kobieto
    normalnie leżę i kwiczę :D
    jesteś normalnie nienormalna ;P
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  7. Aśko - skromność mi nie pozwala wymienić wszystkich :)))

    Kasia - Nie używa się teraz takich "mocnych" słów ;))) Dziś się mówi NIEBANALNA :))))

    Buziaki

    OdpowiedzUsuń
  8. no, widzę, żem uraziła Panią Niebanalną, więc prostuję
    jesteś normalnie NIEBANALNA :D
    ale kosmity i tak wymiatają

    zielone włosy, zielone butki, całe zielone są ufoludki :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. Kasiu - nio, nio, nio!!! I czego straszysz ???
    ;DDDD

    OdpowiedzUsuń
  10. nie straszę, ino ostatnio jadąc gdziekolwiek z familią autem, zapoznajemy z małżem nasze syny muzyką z naszego dzieciństwa w wykonaniu
    "Fasolek" i obok zielonego ogórka to zielone ufoludki rządzą :)

    hmm- chyba dzieci też już wiosny chcą, skoro zielony kolor rządzi ;)
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  11. Ha ha ha, a ja sobie zielone ufoludki śpiewam wieczorową porą:)))) Taaa, nasze dzieciństwo było dopiero co, nie??

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana
    Z ta niedowaga to tez miałam podobnie, jako nastolatka długo wazyłam 35 kg, niestety po trzydziestce niedowaga umknęła razem z gładkim licem (hi hi)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Kinia - Na lico nie masz co narzekać zaręczam!!! Niedowagi do dziś żałuję ;)Jaka ja byłam taka głupia chcąc TO SZYBKO zmienić ;)))

    OdpowiedzUsuń