Na wszystkich znajomych blogach rozpoczął się sezon wiosenny. I w domach i zagrodach:)
My również nie byliśmy gorsi i do wypęku wykorzystaliśmy uroki pierwszego prawdziwie wiosennego weekendu.
Dziś głównie obrazki:)
Pączkuje:)
Moja wiśnia japońska.
Znalezisko.
Czyżby pierwsze wiosenne kwiaty???
Pobliski staw ciągle straszy lodem...
Pojęcia nie mam co to za roślina.
Ale kolorem trochę ubarwia suche trawy.
Ogniskowy sezon rozpoczęty :)
Hura!!!!
I przeszczęśliwe dzieciaki.
Nareszcie wyciągnięte huśtawki...
... i rowery!
Były też pozy i spacery :)
Całe dwa dni spędzone przed domem!!! Dawno już tak nie było :)
A najfajniejsze jest to że mam kalosze, więc wreszcie i mnie błoto niestraszne :)))
Tylko Janek biedaczyna bez gumowego obuwia, bo stracił swoje kaloszki w ubiegłym roku podczas zabawy ze smołą :> Trza dziecku zakupić nowe, wszak sama przyjemność takie taplanie się w kałużach... choć ja nie często czuję bluesa w tym temacie ;> Ale co się dziwić, dwadzieścia kilka lat bez kaloszy, więc od nowa trzeba odkryć w sobie dziecko, będzie fajnie, chyba...:)
Wiosna Panie Sierżancie, wiosna, nadchodzi z miłym dla ucha kląskaniem :)))
Pozdrawiam.
Wiosna, wreszcie i nareszcie!!!Jak miło wyjśc na działeczkę cos podziałać.I dzieci jak szczęśliwe!!
OdpowiedzUsuńBużka
Kaloszki to podstawa! Wiadomo! Ale miały dzieciaki frajdę! Wiosna jest cudowna. Niewątpliwie!
OdpowiedzUsuńUściski!
Aagaa - miałam zamiar bardziej ogrodniczo popracować, ale ziemia jednak mocno jeszcze zmarznięta, więc tylko troszkę porządków poczyniłam. Ale tak, trochę słońca i się CHCE! :D Nawet kawa smakuje lepiej, gdy pita na podwórku :))
OdpowiedzUsuńAsiu - Tiaaa, podstawowa podstawa:))) Prawie siedem lat mieszkania na wsi, a kalosze dopiero teraz :) My, "starszaki" również mieliśmy frajdę:)))
Ciepełko ślę :))
kalosze- zakup podstawowy i uniwersalny ( mój małżonek nawet używa ich jako obuwia domowego i dlatego pół grządki mam już w domu:)
OdpowiedzUsuńOlu - a mój zakładałby gumiaczki nawet do gajera :) Grządek w domu u nas mrowie dwie małe i jedna duża, plus psia - stosownie do gabarytów lokatorów, ja jestem od ich WYKOPYWANIA;)Grządek znaczy:)))
OdpowiedzUsuńtaaa wiosenka - psie gówienka na chodnikach, codzienne czyszczenie butów, wczoraj ciepło, dziś zaś zimnica z deszczem - ja chcę już porządnej wiosny - z ciepłym deszczem czyszczącym chodniki, ze słonkiem wpadającym do mieszkania, z temp na dużym plusie coby czapek i innych zimowych gadżetów nie zakładać
OdpowiedzUsuńsorki że marudzę, ale mam dziś kiepski dzień i jeszcze te pogoda wrrr
działki zazdroszczę i możliwości wyhasania dzieci ;)
Kasiu - niestety, każda pora roku ma "pewne" mankamenty :) Topniejący snieg odłonił nie tylko "pachnące kwiatuszki" chodniczkowe:> Takie życie, a ta wyczekana, ciepła wiosenka zaraz przyjdzie - szybciej niz nam się wydaje:))) Cierpliwości w oczekiwaniu zatem, Tobie i sobie życzę :)) Ciepełko ślę, mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńNo i musiałaś te kiełbaski pokazywać, musiałaś!? Ślinka mi teraz cieknie, a śliniaka pod ręką nie mam ;)
OdpowiedzUsuńFajne okazy u Was rosną - zwłaszcza te z drugiego zdjęcia ;)
A u mnie jak wreszcie miałam przymusowy wolny weekend to brzydko, a jak dzis do pracy to 18 stopni w cieniu buuuu
OdpowiedzUsuńKasica - no musiałam, musiałam, bo sama się doczekać nie mogłam :)))) Okazy przywleczone przez pieska starego :)))
OdpowiedzUsuńHanuś - berek!!! Ja tak zawsze miałam!!! Nareszcie odmiana :))))
To Ty powiedz pieskowi, żeby na przyszłość parę od razu przynosił, a nie jednego buta ;)
OdpowiedzUsuń