W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





19 września 2011

Masakra

totalna w dodatku.
Nie mam czasu! Niby nic nowego, ale teraz po prostu jestem stale na jednym wdechu, i się nie wyrabiam!
Niby wszystko sobie zorganizowałam, niby wszystko powinno grać jak w zegarku, a tu proszę... chaos, mili państwo, chaos:P I chyba po raz pierwszy w życiu tęsknię do zimowych, spokojnych wieczorów. Naprawdę!
W piątek na ten przykład byłam na rynku, bo chodziło za mną leczo. Takie w słoiki, na zimę żeby były, a koleżanka przepis dała, to żal było nie spróbować. Pojechałam zaraz po odprowadzeniu dzieci do szkoły. Kupiłam wszystkie brakujące składniki, i oko me zawisło na ogóreczkach, takich w sam raz na korniszonki, głowa sobie przypomniała że dawno już rączki korniszonków nie robiły, i kupiłam... Zakazałam oczom przyglądać się zbyt dokładnie wszystkim tym dobrociom poukładanym na straganach. Ale nieposłuszne były i wypatrzyły pomidorki lima, takie co to w sam raz do suszenia się nadają... tez kupiłam, bo głowie się przypomniało że Osobisty prosił, żeby zrobić, bo posmakowały mu ostatnio w sałatce pysznej. Potem to juz klapki na oczy włożyłam i pojechałam.
Ale w drodze powrotnej w głowie zaczęło coś szeleścić przykro... i przypomniało się (NA SZCZĘŚCIE!!!), że w sobotę Tosine urodziny się odbywają, zaległe,  bo biedne dziecko w wakacje urodzone, i nijak gości zebrać w jednej kupie, w jednym terminie. To przełożyła matka, gości naspraszała i ... zapomniała!
Szybciorem, szczęściem po drodze, wpadła do sklepu, kupiła co należało, i pędem do domu tort szykować.
A w domu jak to w domu, wiadro pomidorów do spotworzenia czekało, bo zapomniała głowa że zaplanowała pomidorki konserwowe w słoiki napchać...
I co robiły raczki od 10.00 do 24.00??? Zasuwały aż miło :P
Szczęście (KOLEJNE!) dzień wolny miałam, to podołałam, bo tak bida z nędzą by była!.
Torcik upieczony, na dwóch biszkoptach, w łączkę dekorowany, po dziewczyńsku. Pomidorki zakonserwowane, lima ususzone, już w słoikach zaprawione, ogóreczki też, i leczo, co to krojenia przy nim było mnóstwo, teraz grzecznie siedzi zawekowane, i czeka na swoją kolej w piwnicy.
Masakra normalnie :)
W niedzielę zrobiłam sobie wolne :)))
Do maszyny sobie usiadłam na chwilkę. I skończyłam, to co skrojone czekało, i kusiło okropnie, ale ta masakra przecież...





A potem wieczorkiem przed TV, dla odetchnięcia rączki jeszcze takie zrobiły:




I tyle, teraz idę odpocząć... do pracy ;))

14 komentarzy:

  1. szalona jestes kobitka, ale podziwiam cie,ze dałaś rade z tym wszystkim;)))-jestes wielka;))i jeszcze milas sile cos podziergac w niedziele-urocze wytworki;0pozdrawiam cieplo;) u mnie tez wekowo na blogu-zerknij;) tylko ja nie robilam wszystkiego od razu- powolutku;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Sama sobie roboty nakupiłaś:))) Ja też dziś "odpoczywam w pracy", za to po nerwowym weekendzie. Tu tez niezbyt spokojnie, ale chociaż inna tematyka;)
    O koralikach ceramicznych jeszcze dwa słowa. Przepraszam, ale raczej nie sprzedaję, bo sama mam ciągle za mało i nie takie jakie bym chciała;) Robię z doskoku, piec też z doskoku, zaprzyjaźniony i nie zawsze się w nim zmieszczę. Jak będę miała namiar na jakieś fajne i tanie miejsce handlujące drobną biżuteryjną ceramiką, to dam Ci znać. Pozdrawiam serdecznie.
    Ps. Portfeliki niezmiennie urokliwe:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ty pracusiu! Widzisz? Za dużo sobie na łepetynę wkładasz i skleroza już Cię dogania ;-P

    Portfelików niezmiennie i nieustannie zazdroszczę i już!

    OdpowiedzUsuń
  4. Niechcący trafiłam na Twojego bloga. I co tu widzę? Pracowita niesamowicie, bardzo pomysłowa osoba z tysiącem robót, które wykonuje prawie jednocześnie!!!! Portfeliki prześliczne, a jakie funkcjonalne:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ha!!! Pracusiu jeden! Podziwiam okrutnie, że dałas z tym wszystkim radę, bo ja na samą myśl poczułabym się ogromnie zmęczona i pewnie bym jeszcze "globusa" dostała... i nic, tylko koniecznie i bezwzglednie musiałabym się położyć, hahaha:) Sprytnia z Ciebie kobitka na 102!!!

    OdpowiedzUsuń
  6. Karinko - ja też lubię rozłożyć sobie pracę w czasie, i tak do tej pory robiłam. Tylko co począć gdy oczy chciały??? Grunt że się udało :)))

    Kaprysiu - dokładnie tak było, więc się nie skarżę :) Szkoda koralicków, pikne wielce, chyba musze tez w okolicy poszukać pieca:) Na namiary czekam bardzo:))

    Ata - wkładam stale, mało z niej zaczyna ostatnio wypływać :P Czy to już starość???
    Dziękuję:)

    Joanna - witaj :))) Z pracowitością różnie bywa, dziękuję za miłe słowo :))

    OdpowiedzUsuń
  7. deZeal - mądry dwa razy się zastanowi, głupi nabierze a potem płacze że robotę ma :))) A jeśli do tego jeszcze skleroza dochodzi to nocki zarwane na mur:))) Globusa miałam w sobotę, a co :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. Boziu rzeczywiście się napracowałaś. Strasznie dużo tego. Całuski ślę w rączki,aby dychnęły troszkę :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja przezornie na jarmarku ostatnio nie byłam. Też ta przypadłość mnie dopada, że oczy same chcą tylko rączki później nie wyrabiają. Ale jak to mówią za przeproszeniem głupiego robota zawsze znajdzie. No i znalazła mnie, bezczynnie przez weekend nie siedziałam.
    Ale wiesz tego przepisu na leczo to bardzom ciekawa;) Ja w tym roku odpuściłam w tym temacie bo z przechowywaniem był problem i praca moja na marne poszła. W zamrażarkę pakuje cukinie i robić będę na bieżąco, ale dla studenta się to nie nadaje.
    Portfeliki oczywiście piękne.
    Jeszcze tylko cztery dni i już :))
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. no kochana ale przyplyw mocy mialas

    a zdjecie torta gdzie?

    OdpowiedzUsuń
  11. Teraz widzę, że o broszeczkach zapomniałam. Zadasz szyku na gościnnych występach;))
    Buziaki*)

    OdpowiedzUsuń
  12. dzielna kobieto! podziwiam ^^

    a portfeliki znów śliczne ^^

    OdpowiedzUsuń
  13. tytan pracy normalnie :)
    dobrze, żeś urodzin nie przegapiła, bo nie chciałabym być w Twojej skórze wtedy :P
    buziole
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  14. Madziu - niedziela była moja ;))

    Iwonko - bo cięzko bezczynnie usiedzieć, leczo pyszne:) jeszcze będę dorabiać:)
    Dziękuję:)

    Bo - tort się delikatnie rozpaćkał podczas transportu, a wcześniej zdjęcia zapomniałam :P Nie mniej oprawdziwa łączka, z opłatkowymi kwiatkami i drobnymi groszkami w kolorze złotym i srebrnym - na błyszcząco:)

    Tuome - dziekuje bardzo:)

    Kasiu - jaki tytan, głupol i tyle :P
    sama nie wiesz jak się cieszę że nie zapomniałam, byłby wstyd i przykrość wielka:P

    OdpowiedzUsuń