Naprawdę, fajnie mi jest.
Dziś mogłam po raz pierwszy wykorzystać WSPANIAŁY prezent jaki otrzymałam na wyjezdnym od Ivonny i jej męża. No i fajnie mi jest, bo prezent mało że rewelacyjny to jeszcze przydatny bardzo, no i prezent marzeń!
Mowa o kamieniu.
Nie takim zwykłym, z pola, bo takie to sama sobie zwożę, bo mam PLAN, którego realizacja ciągnie się już dłuuuugo, ale się wreszcie zrealizuje... kiedyś.
Dziś mówię o kamieniu do pieczenia, dzięki Iwonce mam więc się cieszę, bo mam tak fajnie:)))
A pierwsze co upiekłam na owym kamieniu to focaccia, pachnie pysznie, degustacja po ostygnięciu, choć ciężko już teraz wytrzymać. Nie mniej wyrosła doskonale:))))
Tu chwilkę po upieczeniu, z widocznym kamieniem:
Składniki raczej bogate, bo focaccia to z zasady prosty "chlebek" włoskich rolników. Moja jest znowu w wersji wypasionej: pomidorki koktajlowe, i suszone (których mam w słoikach przerobionych 20 kilo), mocarella, bazylia, boczuś i cebulka :))) Jaka była reakcja dzieci na propozycję upieczenia focaccii?? Dla mnie nieco zaskakująca, choć poniekąd powinna być oczywista, ponieważ dzieciaki spytały uradowane: "gdzieś znowu jedziemy???" Fakt, przecież ostatnią okazją do upieczenia tego włoskiego chlebka były nasze wyjazdy:)))
Szkoda, że nie możecie poczuć jej zapachu, ja wkrótce zasiadam do degustacji :))) Myślę że nie damy rady pożreć jej dzisiaj całej, i jutro zabierzemy sobie po kawałku do szkół i pracy, mniam :)
Za tydzień pewnikiem pizza i może jakieś bułeczki, ale mi fajnie :)))
A w najbliższym czasie muszę koniecznie zamówić u naszego stolarza łopatę do pizzy, ekwilibrystyka z przenoszeniem ciasta na kamień... cóż... urozmaicona ;)))
Żegnam się miło i jesiennie, bo podczas niedawnego spaceru "służbowego" udało mi się uchwycić Panią Jesień w całej jej krasie. Jakie to wspaniałe że jest tak ciepło i słonecznie.
Papapa:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Smacznego:)))Aż tu zapachniało:)
OdpowiedzUsuńzafascynował mnie ten kamień...ale z głupoty swej i niedouczenia spytam...wkładasz go do piekarnika???na sam dół?Qrcze aż tu mi pachnie....zwłaszcza,że w suszarce zioła i zapach domowy też oszałamiający....och zgłodniałam:))))
OdpowiedzUsuńa u mnie szarlotka się piecze, więc chociaż zapach mam ciastowy, bo ślinka mi pociekła na widok fociacci :)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Kasia
ależ mi apetytu narobiłaś :)
OdpowiedzUsuńaż się głodna zrobiłam :)
pozdrawiam serdecznie i smacznego życzę :)
O takim kamieniu tez mysle, potrzebowalabym do pieczenia chlebka.
OdpowiedzUsuńTa Twoja potrawka pieknie wyglada.
pozdrawiam
aaaaaaa Iva dlaczego mi to robisz? a ja na diecie :( PYCHOTA!!!!
OdpowiedzUsuńO matko i córko, ale dałaś po garach! Aż u mnie pachnie. Przepisik na to cudo o ile dobrze pamiętam był u Ciebie wcześniej, muszę go znaleźć:P
OdpowiedzUsuńCieszę się, że kamyczek się przydaje.
Ciasto jest na papierze? Chyba z powodu ekwilibrystyki. Jak już dorobisz się łopaty to ciasto na kamień zrobisz siup bez problemu;)))) Tylko mąką krupczatką trzeba podsypać lepszy "poślizg" daje.
Pozdrawiam serdecznie:)
Kaprysiu - pachnie, pachnie, i smakuje :)))
OdpowiedzUsuńQurko - tak do piekarnika. Taki kamień to namiastka pieca chlebowego. Doskonały zarówno do wypieku pizzy, bułek jak i chleba,a nawet przede wszystkim :) Mówią że smak i wypieczenie sto razy lepsze, ja dopiero próbuję, focaccia jest rewelacyjna co już potwierdziłam organoleptycznie :))) A włożyłam na środkową półkę i się upiekło. I ja muszę uporządkować resztę ziół - to ostatni dzwonek :)
Kasiu - smacznego zatem :)))
Gino - wyobraź sobie że ślinka mi napływała przez całe 15 minut pieczenia!!! To dopiero była męczarnia :) Buziaki :)
Atenko - wypiek chlebka zarzucony w marcu (dieta), ale chyba ponownie zacznę wypiek,mając kamień to grzech nie piec chleba :)
Madziu - przepraszam, no skąd mogłam wiedzieć??? To może od jutra ? ;@
Buziaki
Iwonko - papier właśnie z powodu ekwilibrystyki :)))A gdy wyciągałam mało nie zwaliłam wszystkiego na podłogę! Łopata koniecznie musi byc, jeszcze jutro lecę do stolarza:)))
OdpowiedzUsuńPrzepis zaraz uzupełnię w poście:) Buziaki:)
Mówisz, że za tydzień pizza i bułeczki? Będziemy, a jakże, całą familią czujemy się zaproszeni :)))
OdpowiedzUsuńtaaaa hahahaha. Nie mogę dałam słowo :(
OdpowiedzUsuńAle kusiszzz cholipka ostro :*
Ziuta - nie bądź bezczelna, teraz MUSZĘ! ;)))))
OdpowiedzUsuńMadziu oj, naprawdę świetnie wyglądasz, po co się katować? ;))) Buziaki, powodzenia życzę i zazdraszczam samozaparcia :)
Och, co to dla Ciebie - szast prast i pizza gotowa :) A ja Ci orzechów za to przywiozę, chcesz?
OdpowiedzUsuńNarobilas mi ochoty na pizze.
OdpowiedzUsuńbuziole
Ziuta - noooooo dobraaaaa ;))))
OdpowiedzUsuńMaJu - smacznego jej przygotowywania zatem :))))
mniam
OdpowiedzUsuńAleż ja zacofana jestem!!W ogóle o takim kamieniu nie słyszałam!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Hanuś - nioooo :))))
OdpowiedzUsuńAagaa - gdyby nie różne blogi na które wpadam podczas buszowania w sieci tez bym nie wiedziała:)))