Napawamy się ostatnimi dniami ferii zimowych. Nadrabiamy zaległe wizyty, sami również będąc wizytowanymi. Oddajemy się śnieżnym hulankom i swawolom, po czym wracamy do ciepłego domu by opijać się ciepłym kakao:)))
Można sobie porękodzielniczyć, obejrzeć fajną bajkę, można jej posłuchać z odtwarzacza, a najlepiej posłuchać gdy czyta tata lub mama (co rzadsze:P). Tych kilka dni wolnych może obfitować w najróżniejsze wydarzenia, które sprowadzają się do najważniejszego: jesteśmy razem :)
Piszę dzisiejszy post korzystając z krótkiej nieobecności dzieci - wreszcie doszło do obiecanego "nocowania" u dziadków - atrakcja nad atrakcjami, zawsze wyczekiwana, wytęskniona i, nie ma co ukrywać - skutecznie wyjęczana:) Atrakcja która we czwartek miała niespodziewany finał, ale to już NA SZCZĘŚCIE za nami;))) Dzieci za chwilkę wracają, więc szybciorem piszę co u nas. A dużo się zdarzyło :)
Chyba zacznę od zdjęć z tego feralnego czwartku, który zaczął się wcale przyjemnie. Wspominałam że dzieci miały spotkanie z Panem Leśnikiem wraz z którym poszukiwały tropów leśnej zwierzyny i odkrywały urodę zimowego lasu.
Oto moje dzieci w "leśnej głuszy" ;))
Początkowo nieco onieśmielone, szybko odzyskały wrodzony im rezon, i zasypywały przewodnika setkami pytań, nie oszczędzając go również w przywoływaniu do miejsc świeżo odkrytych tropów - się człek nabiegał :)))
Jaś zabezpieczający trop przed zadeptaniem - w oczekiwaniu na SPECJALISTĘ :)))
Choć słabo widoczne na zdjęciu, jednak zaręczyć mogę iż jest to trop najprawdziwszego ZAJĄCA
Zdjęcie wykonano na polecenie Syna - wszelkie prawa zastrzeżone by JOHNY K. :)
Uff, obowiązek spełniony. Syn pod karą grzywny finansowej (!!!), NAKAZAŁ mi napisać na "tym swoim czymś"(czyt. blog), o własnych poszukiwaniach i tropieniu zwierzyny. Uczyniłam co uczynić miałam, żeby nie było ;))) Teraz mogę skupić się na swoich działaniach:)))
Otóz, jeszcze przed czwartkowymi wydarzeniami, siłą rozpędu uszyłam do kompletu:
do kompletu z torbą skórzaną, rzecz jasna:)
A jeszcze na początku stycznia zmajstrowałam sobie takie coś:
By wreszcie zakończyć projekt któremu oddawałam się, z różnym natężeniem sił, czasu i przekonaniem:
Tadam! oto mój nowy naszyjnik kulko-filcowy ;))) W wiosennych pastelach, na przełamanie śnieżnej zimy, chyba koloru mi zaczyna brakować ;))) Do zakończenia kulania zmotywowały mnie prace Kaprysi, która raz za razem umieszcza na swoim blogu coraz to piękniejsze, nowe biżuty. Więc przestałam wzdychać i jęczeć, i udało się, już mogę odetchnąć z ULGĄ, i radością - mam i ja:)))) Jednak nie lubię kulania :P
Swoją drogą, mamy zimę, a ja znowu leżąc późno wieczornie w swym łożu, zaczytuję się powieściami z akcją umiejscowioną gdzieś we Włoszech czy Prowansji... Ciepłolubna jestem okrutnie, i bardzo mi już ciepełka brakuje!!!
Ach, i pod koniec kwietnia sprawdzać będę swoją teorię dotyczącą lata! Ale o tym w następnym poście :)))
Zatem do poczytania, pozdrawiam ciepło :)))
piękności :) szczególnie ten portfelik :>.
OdpowiedzUsuńTropiciel z Twojego syna :)
pozdrawiam
Tropiciel pełna gębą, choć rozczarowany nieco, marzył mu się trop WILKA! Dziękuję:)))
UsuńNo ,taki trop znależc to nie byle co , prawdziwy tropiciel śladów z Twojego syna !
OdpowiedzUsuńPortfel piękny ! Zreszta wszystko super :)
Były jeszcze tropy kota... ale tak dużo że nie stanowił dla Tropiciela atrakcji ;)))
UsuńDZiekuję:)
Portfelik baaaardzo mniamuśny! A tak poza tym, to co byś nie pokazała na blogu, to zawsze cudo! Masz rozliczne talenty Iwonko! :-))
OdpowiedzUsuńMoniś zawstydzasz mnie, ja tylko mam Miecia, jak Ty ;))) Dziękuję:)
UsuńPięknie Ci się ufilcowało i kolorowo:) Portfelik do torby, to taka wisienka na tort:) Super. Tropy natomiast bardzo zajmujące:) My jesteśmy rodzinnie zafascynowani tropieniem i często oglądamy i znajdujemy najróżniejsze ślady w lesie i nad Wisłą. Nasze zimowe spacery tropami sarenek, to wycieczki na "kopytkowe ścieżki";)Wypoczywajcie szczęśliwie póki u Was ferie:) Uściski:)
OdpowiedzUsuńCo do filcowania mam do Cię Specjalistko pytanko małe - jakiej czesanki uzywasz, ewentualnie z jakiego źródełka??? Moja kula się kiepsko, co strasznie mnie frustruje ;P Sarny tropić będziemy jak mrozy zelżą, świetny pomysł - kopytkowe ścieżki, super!!! Dziękuję ;D
UsuńOj miszmasz robótkowy podoba mi się szalenie - i portfelik i korale, a brosza zaintrygowała mnie straszliwie - i jej styl i wykonanie (chętnie bym się jej przyjrzała z bliska). A ferie cudne macie po prostu :-)
OdpowiedzUsuńSylwko, uwierz żadna filozofia, szczególnie dla Ciebie :))) Dziękuję:))
UsuńBardzo lubię te Twoje filcowanki!!
OdpowiedzUsuńCieszę się:) Dzięki:)
UsuńLubię takie posty o wielu tematach, fajnie się je czyta! A kulki są super :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję Kasiu ;)))
UsuńA JA OSTATNIO CZTAŁAM Z AKCJA W TOSKANII TAAAAA:)|)))PIEKNE TE KULECZKI...WIOSENNE:)))
OdpowiedzUsuńAż mnie zaintrygowałaś! Tytuł proszę uprzejmie ;))) Dzięki ;))
UsuńBrocha piękna! Pozdrawiam i życzę, że pozosatłe dni ferii były równie udane, co opisywane przez Ciebie w poście. Przy okazji zapraszam na candy na moim blogu.
OdpowiedzUsuńWitaj i dziękuję:)))
OdpowiedzUsuńKobieto cudne korale!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Usuńjestem zachwycona.
Idealnie wpasowałaś się w "tryndy" wiosenne!
broszka prześliczna.
Aż mi głupio, że na nic nie mam czasu a Ty tyle tworzysz.( mając podobnie jak ja dwójkę dzieci)
ściskam serdecznie
Korale odwdzięczają się za czas jaki został IM poświęcony ;)))) w kwestii czasu sama miewam wzloty i upadki,doskonale wiem jak bywa, wkrótce nadrobisz, a wtedy u mnie będą puchy :))) Dziękuję:)
UsuńŚliczności powstały. Ja chcę ferii! Ba cała tfu...rcza działalność leży u mnie i kwiczy. Korale pięknie kolorowe a broszka rewelacyjna, lubię takie rozczochrane;)O portfeliku to nawet nie będę wspominać...miodzio.
OdpowiedzUsuńA ten materiał o którym Ci wspominałam to ma kolor coś jakby do golfika podobny.
A i widziałam!!! Idziesz jak burza:)))
Uściski przesyłam:)
Iwciu, dziekuję bardzo, ale sama przecież widzisz że dzieje się bo u mnie ferie właśnie! a już dobiegają końca, i u mnie będzie kwiczało ;P
UsuńA widzisz jak pięknie będzie pasował!!!
Jaka burza, puchy :P
Buziaki ;)))