W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





24 kwietnia 2012

Z serii co można...

Wczoraj od rana deszcz, dzieci się nudzą, normalka :P
W drodze do szkoły skryte pod parasolami. Tosia ma swoją śliczną, dziewczyńską, Janek Osobistego, czarną i wielgachną, swoje DWIE zdążył już załatwić, niekoniecznie przy okazji deszczu nad łepetyną...
W trakcie drogi DO szkoły Jan obijał się parasolem o wszystko i wszystkich przechodzących. Jak nie ludź to słup, jak nie słup to płot, jak nie płot to... chodnik. Bo jak wiadomo niektórym zainteresowanym - parasol w czasie deszczu wcale nie musi być NAD głową. Dla bezpieczeństwa innych małych ludziów z grupy, oraz samego parasola (jakby nie patrzeć Osobistego), został on zarekwirowany po dojściu do szkoły.
Tosia DO szkoły szła jak należy. Znaczy pod parasolem coby nie podtopić się w strugach zimnego deszczu.
Jednakże podczas powrotu ZE szkoły okazało się że parasoleczka w jej pomysłowych rączkach może zamienić się nawet w... STATEK !!!
Czemu nie skoro kałuże PRZEOGROMNE, a dziewczę dociec MUSIAŁO czy parasolka jest choć w części wodoodporna. Nieważne że wspomniany atrybut dowiódł już tego o poranku w sposób tradycyjny ;P
Słynne Heraklitowskie "panta rhei" jakby nie patrzeć również uzyskało potwierdzenie. EUREKA! Mnie na pociechę pozostaje świadomość ciągłego posiadania jeszcze przez moją córkę parasolki.. Wszak kałuża to nie jezioro, daleko nie popłynie ;)))
Sama przekonuję się o prawdziwości Heraklitowskiej zasady na własnej skórze. Czas płynie niemiłosiernie.
Dziubię ciągle przy domu, dziubię przy robótkach, dziubię ogrodowo, i wcale nie widać efektów mojego dziubania. Czas płynie, a ja prawie w miejscu. Dlaczego ja nie płynę wraz z nim?

2 komentarze:

  1. parasole dają nieograniczone możliwości dla dziecięcej wyobraźni ^^
    a co do niepłynięcia... dobre pytanie - zadają sobie takie samo :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O wiele lepszy parasol łódka, jak parasol spadochron, bo takiemu pomysłowi kiedyś udało mi się zapobiec. Jeszcze mi ciarki chodzą po plecach, bo piętro było ósme. A deszcze coraz cieplejsze i wiosna pełna gęba za chwilę i wszystkie wydziubania zakwitną efektami:)
    Pozdrawiam wiosennie:)

    OdpowiedzUsuń