W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





16 października 2012

Wydziergałam sobie ;)

już czas jakiś temu.
Na chwilę obecną pochłaniają mnie inne obowiązki, których przez nowe uzależnienie troszkę się już namnożyło :P
Jednak odkryłam sama coś, co odkryła niejedna dziergająca przede mną. I pogrążyłam się w zachwycie na ten rodzaj uzależnienia, ponieważ jest mimo wszystko, bardzo praktyczny - żadne inne rękodzielnictwo jakie dotąd zajmowało moją głowę i ręce, nie było tak mało skomplikowane w zastosowaniu:) Sznurek i szydełko, ewentualnie mini nożyczki zmieszczę zawsze w swojej torebce - nawet tej niewielkiej. Dzięki czemu miałam niewątpliwą przyjemność dziergać ostatnio w poczekalni lekarskiej czy podczas wizyty koleżanki. Fajna sprawa, korzyść dodatkowa: gdy już obrobię się z wszystkimi zaległościami domowymi, ten sposób (czyt. dzierganki), relaksu i działania, z czasem nie spowoduje większych strat i zawirowań w gospodarstwie domowym :)
Tak a propos czasu na rękączynienie przypomniałam sobie właśnie ambitny plan nadrobienia zaległości rękodzielniczych powstałych kilka lat temu...
Kiedyś, dawno już temu zabrałam na wakacje swój zestaw do dekupażu - osoby dekupażujące wiedzą że niemało TEGO jest, te wszystkie farby, kleje, primery, papiery, serwetki, lakiery... najbardziej skomplikowane pod względem upchnięcia w samochodzie osobowym, zapakowanym na wywczasy z dwójką małoletnich. Jednak jak się potem okazało, był to bardzo trafiony pomysł, ponieważ podczas jednego z deszczowych dni dekupażowałam wraz z koleżanką i naszymi dzieciakami:) Świetne wspomnienia, w efekcie również piękne pamiątki:)
Wracam do tytułowych dziergadeł:)
Nic skomplikowanego, tylko róże, które znalazły zastosowanie między innymi:




Dziergane róże znalazły także zastosowanie w woreczkach z lawendą:

 Jednak żeby nie było zbyt nudno powstały jeszcze woreczki które ozdobiłam trochę inaczej:

 Jak widać, pojawiły się nawet anioły ;)))


Na koniec jeszcze inne wianki, bardziej tradycyjne, które zrobiłam jeszcze w pierwszych dniach września.
Odłożone czekały na prezentację - ciągle "czegoś" im brakowało. Teraz są takie:


 Ten na kole styropianowym, w sam raz dla uroczej dziewuszki :))

To tyle, do następnego :))) Bo z dziergadłami jeszcze nie skończyłam, już mam kolejny pomysł ;)))

Pozdrawiam ciepło:)

28 komentarzy:

  1. Rózyczki sliczne ,wianki i woreczki też:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Wianki z różami szydełkowymi powliły mnie. Można odgapić ? A podkłady kupowałaś, czy uplotłaś sama ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odgapiaj, i tak będzie inaczej ;)))
      Podkłady plotę sobie,materiału mam jak na razie pod dostatkiem wokół domu :)))

      Usuń
    2. Dobra, to odgapiam :-) A podkład to chyba z jakiegoś bluszczu robiłaś czy winorośli ?

      Usuń
    3. pacz, jaka dociekliwa ;)))
      W obu przypadkach masz rację, ale dokładna nazwa gałęzi brzmi - WINOBLUSZCZ ;))) Polecam :)

      Usuń
  3. Wianek dla dziewczynki można kupić :)?

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj
    Wianki dla dziewczynki są rewelacyjne.
    Pozwolisz, ze zrobię dla mojej Gabrysi podobny?

    OdpowiedzUsuń
  5. Wszystko wygląda przepięknie :)
    U mnie w domu też czeka wielki pęk wikliny i mam w zamiarze coś z niego stworzyć :) Zobaczymy co z tego wyniknie :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, marzę o wiklinie:) Wianek wyjdzie bardziej sztywny, i ważne żeby nie żałować materiału na jeden wianek - musi być dużo wikliny :)

      Usuń
  6. zazdroszczę umiejętności dziergania, wianki cudne, szczególnie ten ostatni :)
    buziam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, z umiejętnościami to bym nie przesadzała, akurat te róże są banalne, naprawdę ;)))

      Usuń
  7. Powiem tak te wszystkie wianuszki sa genialne!!!
    Uzycie szydelkowych kwiatkow do nich to genialny pomysl, chyba po raz pierwszy takie widze:)
    usciski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Atenko, z Twoich ust to prawdziwy komplement, dziękuję:))

      Usuń
  8. A ja nazwę po imieniu to, co mam zamiar zrobić: PLAGIAT! BEZCZELNY i już!
    Ale nie wianków ;)
    Jak zrobię, to BEZCZELNIE go pokażę i powiem, skąd pomysł. I nie nazwę tego INSPIRACJA ;-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehehe, to zarobię ;)))
      Czekam na fotorelację:)

      Usuń
    2. O! Widzicie ją! Jaka materialistka! :-P
      Toż uczciwie się przyznam do bezczelnego zerżnięcia pomysłu!
      Ale za trochę, póki co po, uszy siedzę w róznych takich tam innych ;-)

      Usuń
  9. No Kochana wianeczki cudniste i cała reszta również. Może by tak wyciągnąć babcine szydełko z szuflady i spróbować czy coś jeszcze pamiętam?
    Buziaki cmok, cmok...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyciągaj, ja plany mam ambitne od lat, i pewnie tylko na ambicjach sie skończy, na razie róże... a potem może i inne "fikołki" ;)))

      Usuń
  10. a ja ostatnio wyciągnęłam szydełko....i od rzu na głeboka jak dla mnie wode:))..pledzika mi sie zachciało:))...wianek do ogapienia jak nic!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pledzik to moje marzenie, z tych ambitnych, ale na razie czeka na wenę, także zazdroszczę Tobie po cichu ambicji:))

      Usuń
  11. Fajne te wianki . Naprawde super!

    OdpowiedzUsuń
  12. ale to wszystko ładne

    OdpowiedzUsuń