Mam problem bowiem nigdy nie miałam zamiaru na łamach tego bloga podejmować tego typu tematów - dlaczego? Bo zakładałam ten blog z myślą podzielenia się z innymi tym "co mi w duszy gra", a nie tym co na świecie jest złe, choć wiele tego zła dotyka mnie i zwyczajnie boli. Zresztą, zawsze ta tematyka wywołuje wiele kontrowersji i powoduje niesamowite emocje. Jednak podejmując próby dyskusji na łamach bloga Asi spotkałam się z zajadłością, obrażaniem i przykrością, stąd dzisiejszy post - jako mój sprzeciw.
Proponowana ustawa, podobnie jak wiele innych dotykających problemów społecznych ma zarówno zwolenników jak i przeciwników.
Ja osobiście należę do osób oprotestowujących ją, dlaczego?
Ponieważ uważam że bije ona w rodzinę. Nie będę uogólniała i stosowała podziałów na rodziny "normalne" czy "nienormalne". Dla mnie RODZINA to RODZINA.
Proponowana nowelizacja ze względu na zawartość jest wg mnie sprzeczna z rzeczywistą chęcią pomocy rodzinie i jako taka występuje przeciwko niej.
Pomoc rozumiem jako szeroki zakres działań odpowiednich urzędów/służb zmierzający do udzielenia racjonalnej pomocy rodzinie która jej potrzebuje i wykazuje chęć współpracy. Nowelizacja daje narzędzia odpowiednim organom ale nie do pomocy a do prześladowania rodziny w ogóle.
I na to ja się nie zgadzam!
Jako wolny obywatel tego kraju mam takie prawo i z niego korzystam.
Nie piszę tego aby wywołać dyskusyjną burzę - choć podjęłam próby dyskusji na blogu Asi, niestety wiele osób przez dyskusję rozumie obrażanie przekonań innych i zajadłość.
Słowo staje się bronią i jako takie jest w tej chwili wymierzone w osoby które nie wahają się wystąpić w obronie swoich przekonań. Ale mają też ustawowe prawo do wolności słowa i tego ja dziś bronię.
Nie musicie podejmować tej dyskusji na moim blogu. Wystarczy że zajrzycie do Asi http://mygreencanoe.blogspot.com/ i tam zgłosicie swój protest lub nie, ale BARDZO proszę o jedno:
NIE OPLUWAJMY SIĘ! SZANUJMY SWOJE PRZEKONANIA, SZANUJMY SIEBIE WZAJEMNIE!
Wiem że zarówno Asi jak i innym protestującym nie chodzi o odebranie "narzędzi" pracy organom pomocowym. Jednak nie zgadzamy się na sformułowania jakich użyto w tej ustawie, oraz że proponowane "narzędzia" biją w rodzinę, czyli z POMOCĄ nie mają nic wspólnego. To tyle.
Przeczytałam wnikliwie wszystkie komentarze na blogu Asi...
OdpowiedzUsuńJak to zwykle bywa w Polskim piekiełku, zawsze jest ktoś, kto MUSI kogoś obrazić, sądząc, że w ten sposób przekona innych do swoich poglądów.
Szkoda słów!
Nie denerwuj się Iwonko! Większość nas dokładnie rozumie wykładnię tej ustawy i jakie konsekwencje może za sobą może pociągnąć.
A pod protestem podpisałam się już kilka dni temu w "Srebrnym Gaju".
Tan obeszło się bez obelg ;-)
Dzieki Dobra Kobieto za Dobre Słowo:), teraz to już chyba nawet nie zdenerwowanie tylko smutek:(
OdpowiedzUsuńW naszym kraju wszędzie prowadzone są jałowe dyskusje które zyskują dodatkowo jeśli się kogoś obrzuci mięchem i zwyczajnie obrazi.
Typowe, szkoda tylko że na łamach bloga nie można podzielić sie tym co uważa się za WAŻNE, nie narażając się na ataki myślących inaczej.
Iwonko, dobrze,że napisałaś u siebie o tym, mnie nie wypadało - ale dziś nie wytrzymałam po prostu, część ostatniej dyskusji wyrzuciłam najzwyczajniej w świecie. Mimo, że kilkakrotnie prosiłam o zachowanie kultury osobistej, i spokoju - jak grochem o ścianę. pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńDroga Asiu z Zielonego,
OdpowiedzUsuńProtest protestem a kultura kulturą, tak po prostu.
Smutne jest to że aby coś zmieniło sie naprawdę, trzeba najpierw obrzucić wszystkich wokół błotem, bo konkluzja całej tej "wymiany zdań" jest jedna: OBIE STRONY chcą zmian i dostrzegają problem w zakresie tematu przewodniego: przemocy w rodzinie. Nie rozumiem jednak czemu ZAWSZE by to osiągnąć musi się to odbywać w ten sposób?????
Tego zwyczajnie nie mogę pojąć:(((
Osobiscie dziękuję Ci za podjecie tego tematu, sama się zastanawiałam nad tym, w końcu zrezygnowałam - uznałam że mój blog jest zbyt "młody" i reakcja będzie zbyt nikła by coś sie zmieniła. Choć nie powinnam tego w ten sposób tłumaczyć, bo im więcej osób mających odwagę głośno mówić o tym co jest złe, tym szybsze zmiany.
Co wazne: wydaje mi się że wszystkie osoby które zaangażowały się w wymianę zdań u Ciebie, zostały z czyms w głowie, rozmawiały o sprawie z kolejnymi osobami, czyli zostało osiagniete to o co chodziło: dyskusja (choc opacznie rozumiana przez niektórych).
Zabrzmiało trochę to jak propaganda:), ale wierzę że rozumiesz o co mi chodzi.
Nie mniej pozdrawiam serdecznie:)