W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





26 marca 2010

Wreszcie

wykonałam plan pięcioletni:))

Miałam taki zamysł żeby zrobić sobie w ogrodzie płotki wiklinowe. Pomysł ten narodził się ponad pięć lat temu, dokładnie w maju, w rok naszej przeprowadzki do wybudowanego wreszcie domu, a która miała miejsce, uwaga: 11.11.2004 roku. Wieki temu:)))

No i wreszcie pomysł został zrealizowany, dokonało się!

Przedstawiam wszem i wobec małą architekturę ogrodową wykonaną przez mła, z czynnym udziałem dzieci osobistych (przy okazji: czym zmyć smołę z odzienia i rąk malutkich?:)


Architektura ogrodowa jest naprawdę mała, jakieś półtora metra długoszcza (lubię Chmielewską:) oraz tak na oko z 60 - 70 cm wysokoszcza:)) .
To moja pierwsza próba plecenia wikliny, marzę o koszach, ale to kiedyś. Na razie płotek sobie stoi.
Problemem przy pracy okazała się długość i grubość zdobytej wierzbiny - zapewniam nie cięłam drzew, wykorzystałam gałazki drzew poprzycinanych jesienią, i jak się dziś okazało że zachowały giętkość, to plotłam:).
Wspomniana grubość i długość powodowały że nie mogłam dobrze zakończyć płotka, nie powinno być na końcach  sterczących badyli, za to winny być one subtelnie zaplecione wokół słupka.
Cóz, jak powiedziałam pierwszy to mój raz, gałęzie sobie leżały, co miały się zmarnować, wzięłam co było i plotłam.
Na razie wystarczy, ciekawam jedynie czy aby owe gałązki, a właściwie "słupki" pomiędzy którymi plotłam, przypadkiem się nie zazielenią... No bo skoro wszystko jakby "żywe" było jeszcze,  taka możliwość występuje, wierzba do żywotnych wszak należy...
Czyżby miała powstać Żywa mała architektura ogrodowa???
Zobaczymy:)

11 komentarzy:

  1. piękna architektura:-)
    a propos żywych płotków: w jednym z magazynów o ogrodach widziałam piękną altankę uplecioną w długich, żywych, zielonych i liściastych gałązek wierzby. Czy muszę dodawać, ze w ubiegłym roku posadziłam wierzbę energetyczną, na taką samą altankę?;-) Ba dzień dzisiejszy wierzba ma patyki długie na prawie 2 m i całkiem niedługo będzie się nadawać na altankę:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Znam pomysł, znam:))
    Myślałam nad namiotem z wierzby dla dzieci;)
    Zastanawia mnie jednak jedno, mianowicie, wierzba jest niesamowicie ekspansywna, ciekawi mnie czy nie rozlezie sie tam gdzie nie powinna, jak maliny na przykład:))
    Wiesz cos na ten temat? Jak to jest u Ciebie??
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. kurcze-lepiej późno niż wcale :P
    a efekt żywy byłby wielce interesujący :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak znam życie, to zapuści korzenie, że hohoho!
    Wierzba to wyjątkowo żywotne zielsko.

    A smołę najpierw posmaruj masłem, a potem zmyj wodą. Tłuste plamy z dzieci zejdą w myciu, a z ubrań po praniu, po uprzednim polaniu ich płynem no mycia naczyń :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Anita - rzeczywiście efekt będzie ciekawy, poczekamy, zobaczymy:)) Martwi mnie jednak czy się nie rozpełznie...

    Ata - dzięki za doradztwo:)), Z Janka smoła już zlazła, gorzej z ciuchami, popracuję nad nimi:))

    Żywotna jest, te gałęzie przezimowały na stosie już ściętych, jeśli wypuści korzenie to... szacuneczek:)))

    OdpowiedzUsuń
  6. Ivalio, u mnie na razie sterczą pojedyncze długie badyle, bo sadziłam wierzbę w ubiegłym roku, wczesną jesienią, ale u moich rodziców rośnie już kilka lat w jednym miejscu, owszem, rozrasta się trochę na szerokość, ale jakiejś szczególnie morderczej ekspansji nie ma, wystarczy na bieżąco wycinać co niepotrzebne

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzięki, wobec tego zaryzykuję, jeszcze w tym roku zasadzam namiot:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,trafiłam do Ciebie dzięki Twojemu wpisowi o roletach.
    I jeżeli pozwolisz zostanę na dłużej?!
    Płotek śliczny i efekt imponujący!
    Pozdrawiam bardzo serdecznie.
    J:O)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziękuję i rozgość się, proszę:D

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaa, tak mi się nasunęło ogrodowa jeszcze, jakby ci się zachciało aronię sadzić, to od razu mówię, ze to badziewie rośnie nawet na betonie i rozrasta się jak wściekłe.... przez dwa lata walczyłam z wielkim krzaczorem (1:0 dla mnie), a teraz hoduje 3 sadzonki prowadzone na paliku i wierzba przy nich ro jest małe miki:-)

    OdpowiedzUsuń
  11. O aronii słyszałam, na razie nie chcę, potem pewnie gdzieś w kątku, niech sobie rośnie.
    Mam za to borówkę amerykańską i zamierzam dokupić jeszcze kilka krzaczorków. Posadzę właśnie przy małej architekturze:))
    Dziękuję, i zapraszam do wymiany doświadczeń ogrodniczych:))).

    OdpowiedzUsuń