W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





9 marca 2011

Kobieta

Pytanie mnie nurtuje.
Mnie jako kobietę właśnie. Co w świetle minionego Dnia Kobiet jest pytaniem niezwykle aktualnym. Mianowicie, jak to jest z nami kobietami? Czy aby na pewno powinnyśmy umieć to co nam się wmawia że musimy... albo że zgodnie ze stereotypem, powszechnie panującym i właściwie już odgórnie przyjętym, to kobieta zawsze MUSI.
I  nie o byle jakie  MUSI tu chodzi, ale o TO z wydźwiękiem GLOBALNYM.
Pytam tylko, bo mi się pęta po głowie pytań sporo.
I martwić się zaczynam żeby od tego pętania całkowicie się nie zakręcić.
A zaczęło się od tego - co poniższym pytaniem wyjaśnię:

Co robi kobieta, matka dzieciom, przygotowująca urodzinowy kinderbal syna???
Włącza piekarnik.
Normalne.
Co dalej???
Piecze.
Ale co???
Może biszkopcik na torcik???
HA HA HA...
dobre sobie, a jakie banalne...
bowiem...
całkowicie niebanalna kobieta zaczyna od pieczenia...
ale...

...RĘKAWICY KUCHENNEJ!!!!
Niby żadna sztuka, i właśnie mi się udała :>
Smacznego ???
Raczej nie :)
Smrodek i dymek za to wokoło :>

Jak się ma talent, to można. Wszystko można, i różnie też.  Choć takiego przypadku w mojej kuchni jeszcze nie było, a różne cuda się zdarzały.
Jakie to szczęście że to nie kot na przykład, albo baran...
Tzn. baran syna mojego, maskotka taka, bez nóżek już i bez rączek, ale nadal wielbiona i ukochana... i "zapachowa", bo nijak synu nie pozwala wyprać. Dlaczego??? To oczywiste, bo "będzie śmierdziała"...

Wracając do pytania nurtującego...
Osobisty właśnie się zastanawia czy ON by tak potrafił. Z tą rękawicą.
Zostawiłam biedaka zadumanego. Niech sobie chłopak poduma. Co mi tam. Mówią że dobrze od czasu do czasu umysł poćwiczyć. Na zdrowie zatem niech mu idzie ;)
Ja tam twierdzę że takie "pieczenie" to żadna sztuka, właściwie gdyby się wcale nie głęboko zastanowić to - bez urazy - każdy głupi umie upiec rękawicę kuchenną...
No i czemu zaraz wyskakiwać z teoriami że tylko kobiecie się to może przytrafić???
Znaczy że co, facet nie umie piekarnika włączyć??? Czy raczej obsłużyć takiej rękawicy???
Osobiście ważne dla mnie pytanie brzmi następująco: jak ta rękawica znalazła się w piekarniku???
Bo tego za groma przypomnieć sobie nie mogę... A to istota całej sprawy, prawda?
A z globalnością to ja się nie zgadzam, nie MUSZĘ wszystkiego, o! I nie wstydzę się być kobietą, bo rękawicę upiekłam pierwszy raz w życiu, a to też jakieś osiągnięcie. I niebanalną być to jest dopiero COŚ :)
 No i żeby nie było że Osobisty to szowinista jakowyś! Co to to NIE! Osobisty KOBIETY w powadze ma i szacunku także :) Tylko czasem nie nadąża za logiką - co bywa logiczne w niektórych sytuacjach:))))

Dla relaksu i zmiany tematu, bo w głowie zaczyna mi się już roić od głupot, a myśli me "nieuczesane" być zaczynają, pokażę co zmajstrowałam sobie .
Miesiąc majstrowałam, wzdychałam  ale majstrowałam, bo tak globalnie... to umiem i czasem mi się chce, a NAWET UDAJE :)))



Kuleczek kilka w tej środkowej części właśnie dodałam przed chwilą. Goło w tym miejscu było, co zdjęcie doskonale wykazało :) A kolorowo, bo się wzorowałam:


I  naszyjnik jakby bogatszy kolorystycznie wyszedł, a mi się już tak bardzo ckni do kolorków!!! Takich z łąki latem wczesnym! Jak ja chcę już tej łąki!

No to idę. Rozejrzę się czy nie zdziałałam znowu czegoś "niebanalnego" w okolicy, i zmykam spać :)))

Papapa

13 komentarzy:

  1. heheh :) To się uśmiałam na sam koniec dnia :)
    Ty dopiero teraz zastanawiasz się czy aby kota czy baranka w piekarniku nie zamkniesz. Ja tak mam od zawsze! Roztrzepana jestem strasznie i choć nigdy nic ciekawego nie "upiekłam" to podobne przypadki często w moim życiu występują. Mój K. mówi, że to urocze, słodkie i takie moje ;P ciekawe:P
    Ostatnio bym naszą rodzinną jaszczurkę wyprała bo mi się w brudach przy pralce schowała :) ale wypatrzyłam za wczasu. Ciekawe gdybym wyprała czy mój kochany nadal by twierdził, że to takie urocze hehe.
    Z komentarzami typu: "tylko kobieta mogła coś takiego zrobić" zgadzam się czasem i tylko dla tego, że najczęściej Ci co tam mówią nie mają pojęcia jak np. takiego piekarnika się używa :)
    Więc kto ma upiec rękawicę jak nie my baby :)

    P0zdrawiam ciepło
    Agata

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre!!! Przy zapachowym baranku smialam sie w glos! maz sie na mnie dziwnie patrzy ;)
    Ja tez rozne dziwne rzeczy robie, chodz niczego ciekawego jeszcze nie upiaklam ale udalo mi sie przypalic...i to nie raz ;)

    Kulasz Ty Kochana kuleczki okraglutkie i kolorowe niczym laka w lecie! Piekne!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Cha cha cha... uśmiałam sie z rana jak pszczoła i dalej się śmieję :)))! Ty to masz talent pisarski. Książki pisz kobieto a nie przy piekarniku majsruj!:)
    A kulki śliczne. Już wiem po co Ty tak kulałaś i kulałaś... Uroczy, bardzo wiosenny naszyjnik Ci wyszedł. Brawo zdolna bestio;) !

    OdpowiedzUsuń
  4. Sie uśmiałam!!!
    Śliczne kuleczki!!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Przeczytałam, ubawiłam się ale tez wreszcie wiem, że nie tyko ja jestem taka "niebanalna" Ze mną jest inny problem, że potrafię upiec i ugotować różne rzeczy tylko mało z nich da się zjeść. No cóż, Pan Bóg talentu kulinarnego poskąpił mało wyposażył w 2 lewe raczki do pichcenia ale dał gotującego męża!
    Bądź dalej niebanalna!

    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Bizuteria - no właśnie :)) Osobisty czase4m ma "gest" i też twierdzi że to w pewien sposób urocze ;) Nie mniej minę ma przy tym zafrapowaną:)) Zwierzat jeszcze nie wyprałam, ale ja mam pralkę ładowaną od góry, więc raczej trudno wpakować do bębna coś "żywego" :)))

    Asia - jakim "zapachowym"??? On zwyczajnie capi ;) Tragedia była gdy go kiedyś wyprałam, tydzień synu ryczał, i rozpaczał że barana zepsułam :> Z przypalaniem jestem za pan brat:))) Dziękuję :)

    Jolu - nie da rady. Za duzo mnie to kosztuje, rozumiesz, spośród słów chaosu wybrać to adekwatne... a jaki ich wybór ! :)))) Dzięki :)

    aagaa - na zdrowie :))) Dziekuję :)

    Ewa - niebanalnie zatem DZIĘKUJĘ, i zapewniam iż pozostanę ;))) No i wiesz, gdybym tak zapodała tę rękawicę zamiast obiadu było by to samo co u Ciebie, ich miny... BEZCENNE :)))

    Dziękuję za odwiedziny:)

    OdpowiedzUsuń
  7. łożesz Ty-a ja myslałam,że tylko ja taka gapa...mój mąż zawsze wtedy mówi-"oj dziękuję Ci kochanie..ale ,że aż tak mnie kochasz?"...już od dawna sie przyzwyczail....moje adhd..w wersji dorosłej ma takie własnie lekkie zmiany zachowań...w piątek podpiekłam na ogniu łyzkę silikonowa....ale smród....mam teraz cedzak?...zapraszam do mnie...założyłam juz bloga...

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojej przecudny naszyjnik, uwielbiam takie kolorowe biżu :-)
    Pozdrawiam serdecznie i zapraszam na candy
    http://ankarcraft.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale piękne korale zrobiłaś! Napatrzeć się nie mogę!

    Pozdrawiam wiosennie;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pomimo całej cywilizacji, emancypacji i innych pierdół, stereotypem lecimy z pokolenia na pokolenie. Dziewczynka do pieczenie rekawic, chłopiec do dumania - whay? Naszyjnik super pomysł.
    Buziole w nocha

    OdpowiedzUsuń
  11. No pleciałaś w kulki aż miło popatrzeć.
    I niebanalne danie główne... pieczona rękawica powiadasz...no,no. Ja ugotowałam kiedyś grzybową z botwinką gdybyś była zainteresowana możemy wymienić się przepisami;))
    Buziaki...

    OdpowiedzUsuń
  12. Iva wytypowalam Cie do odpowiedzi. Ja wiem, że dzieci i porządki wiosenne ale może sie sklusisz na zabawe w 10. Buziole

    OdpowiedzUsuń
  13. Qra - no to może klubik jakiś założymy? ;)

    Aniu, Sylwio - dziękuję :)

    Hanuś - no bo tak ! Nie ma nad czym dumać, mój syn od kuchni jest, córa od dumania - się wyrównuje chyba ? ;))
    Z zabawą to mnie normalnie ustrzeliłaś, gotuje i myślę ciągle jak to ugryźć:)))

    Iwonka - miesiąc cały leciałam, to i wreszcie doleciałam:))) Wiesz, mój ojciec doprawił kiedyś botwinkę... kliogramem majeranku... ja jednak podziękuję za podobne doznania smakowe:)))

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń