W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





17 maja 2011

Obiektywnie???

Nurtuje mnie ostatnio pewna sprawa.
I chodzę z tym od kilku miesięcy. Chodzę myślę (bo zdarza mi się:>), i zupełnie nie łapię tematu.
Co to znaczy OBIEKTYWNIE???
Znam definicję słowa jako takiego. Nie mniej nie bardzo pasują mi do niego cechy dla niego właściwe a  przypisywane przez niektórych ludzi.

Zacznę od kiedyś.
Kiedyś, daaawno już temu pewna osoba podczas sprzeczki dotyczącej spraw mieszkaniowych, zarzuciła mi że jestem złośliwa bowiem nie wyrażam zgody na obejrzenie zajmowanego mieszkania przez obce mi osoby potencjalnych najemców. Dowiedziałam się wówczas o sobie wielu rzeczy. Decyzja moja była wielce niepopularna, co więcej, usłyszałam iż cytuję :"wszyscy których pytałam uważają że jesteś złośliwa i wredna, robisz mi na złość, sama masz tyle, a ja nie mam nic, nawet ludzie z mojego forum też tak uważają..." itp, przez kilka kolejnych dni.
Na moje dociekania czy aby omawiana sprawa została przedstawiona OBIEKTYWNIE padło SOLENNE potwierdzenie.
Jakiś czas później byłam świadkiem kolejnej rozmowy na swój temat, podczas której ponownie była maglowana TA sprawa. Posłuchałam (dodam że niezauważona i to był mój błąd) ponownie ciekawych inwektyw na swój temat. Ponownie też usłyszałam prawdę jedyną i OBIEKTYWNĄ, co było podkreślane podczas tej rozmowy. Jednak ani razu nie padły w niej argumenty użyte wcześniej przeze mnie.
I tu powstaje me pytanie o rzeczony obiektywizm. Bowiem ani razu nie było w tych deliberacjach o głównych wspominanych przeze mnie powodach odmowy "współpracy", czyli :
- po pierwsze fakt iż jednak nadal tam mieszkaliśmy, a prośba (jak się później okazało jednak nie była to prośba!) dotyczyła tej właśnie chwili, tu i teraz, natychmiast, podczas mojej nieobecności w domu! ( a jakby nie patrzeć ciągle jeszcze zamieszkiwanym przeze mnie).
- po drugie, dla mnie wówczas fakt nie mniej ważny, ogólny rozgardiasz panujący w domu w którym trwały przygotowania do wyprowadzki, oraz z przeproszeniem niezbyt pokazowe gacie wiszące na kaloryferze, jakoś nie nastrajały mnie pozytywnie. Wolałabym mieć jednak więcej czasu na przygotowanie, usunięcie wspomnianych gaci, czy poukrywanie zawartości pootwieranych kartonów. Zwyczajnie, lepiej bym się z tym czuła, ale kogo to obchodziło?
Cóż. Przepadło. Nie dałam szansy. Wyszłam na wredną i złośliwą małpę specjalnie podkładającą kłody pod nogi wszystkim mi tak bardzo przecież życzliwym ludziom...
Obiektywne???

Od jakiegoś czasu.
Od dłuższego już czasu spotykam się z oceną mojego życia. Ocenie podlega WSZYSTKO. I ponownie jest ona oczywiście (jakżeby inaczej!!!) OBIEKTYWNA.
Najlepsze jest w tym, iż oceniają mnie ludzie którzy tak naprawdę mają ze mną bardzo mały kontakt właściwie z własnego wyboru, ale podparci tzw. "MOCNYMI ARGUMENTAMI". To osoby których ja zaczęłam świadomie jakiś czas temu unikać, również osoby niegdyś niezwykle mi bliskie.
Był moment że szalenie zwątpiłam w siebie, w swoją wartość jako człowieka, matkę, żonę, w to co sobą reprezentuję.
Zewsząd słyszałam komunikaty: jesteś zła, niecierpliwa, krzyczysz, jesteś złośliwa, za mało robisz, za mało się starasz, etc...
Obiektywne???
Dla kogo???
Nie umiem się bronić. Moją jedyną znaną formą obrony jest atak. Niestety, na polu rozmów w których jestem bardzo krytykowana, wręcz atakowana, zwyczajnie polegam, bo nie umiem się bronić tu i teraz. Pyskuję, podnoszę głos. Staram się myśleć racjonalnie ale emocje mnie powalają. I tracę na wejściu, właściwie na własne życzenie. Tylko dlaczego tak wiele osób wokół mnie uważa że zna prawdę jedyną bo swoją? Bo co, on ma lepszy sposób na życie, to co reprezentuje jest jedyne, najbardziej właściwe, niepodważalne? Tak się zastanawiam tylko. Zresztą kto by mnie pytał o zdanie?
Przecież z góry wiadomo jestem ZŁA!

Teraz.
Od dłuższego czasu borykam się z różnorodnymi problemami samotnie. Mam dwoje dzieci. Kochanych, uwielbiam je, ale jak to dzieci potrafią dać w kość. Normalka. Jednak znowu podlegam ocenie, wszelkim formom krytyki oczywiście jak najbardziej OBIEKTYWNEJ i życzliwej dla mnie, ona ma mi przecież POMÓC!!! Tylko czemu ja tak tego nie odbieram?!
Bo czemu na przykład mam sterty nieuprasowanych ciuchów w pralni, czemu nie spędzam więcej czasu z własnymi dziećmi, czemu tak łatwo się denerwuję, czemu nie mam cierpliwości... Takich czemu jest bardzo wiele. I wszystkie negatywne w odbiorze... bo ja taka negatywna jestem.
A czemu nikt nie zauważy że sama zakładam ogród od podstaw, że sama zajmuję się dziećmi (co więcej zabieram je do pracy gdy przeziębione, a nie mam z kim ich zostawić!), że sama prowadzę dom w takim zakresie by było ugotowane, posprzątane, wyprane ( do prasowania najpierw dojrzewam), umyte, nauczone, wyrehabilitowane, wygrabione, przekopane, zasadzone, wyszlifowane, pomalowane, wykończone...
Znajduję w tym czas na hobby, czasem na krótkie spotkania towarzyskie, organizowanie czasu wolnego moim dzieciom, na pracę zawodową ( jakby nie patrzeć dydaktyczną)... Czemu to ja otrzymuję komunikaty typu: "ale ci dobrze, dzieci w przedszkolu, a ty masz luz", bo ranną rosą wpadła do mnie sąsiadka na poranną kawkę, którą nota bene popija przyglądając się jak myję okna, gotuję, prasuję (po dojrzeniu)...
Najlepsze w tym jest to że owe komunikaty przesyłają ludzie w czasie pięciominutowej (DOSŁOWNIE) wizyty !!! Oceniają mnie osoby same żyjące w zakłamaniu, pokazujące światu maskę, za wszelką cenę sprzedające swój wizerunek jako doskonały . I oczywiście WIEDZĄ najlepiej jak jest u mnie, jaka jestem, co robię, albo czego nie robię, lub też co robię ŹLE! Kamery mam w chałupie czy co?????? Bo że są tacy co podsłuchują pod drzwiami wejściowymi to wiem od dawna.
Czemu na takie komentarze pozwalają sobie osoby które same doświadczały w swoim życiu WSZELKIEJ pomocy i wsparcia, również w pracach gospodarsko-domowych; czemu teraz one same, udzielające tej pomocy (zaręczam OGROMNEJ, stałej i w każdej sytuacji) INNYM krytykują mnie, tak naprawdę zdaną na samą siebie???
Nie użalam się nad sobą, jest mi dobrze tak jak jest. No prawie, bo przecież właśnie piszę że sielankowo nie jest. Ale moja mama przypomniała mi kiedyś: "radź sobie sama, licz na siebie, nie skarż się. Miałam was troje, byłam sama (ojciec wojskowy), dałam radę! Ty też dasz" - no więc nie mogę narzekać, zawsze znajdą tacy co mają gorzej. Jednak gdy wszystkie moje starania, wszystko co osiągnęłam, nad czym pracuję i o co się staram, jest tak strasznie zjechane, to zwyczajnie chce mi się wyć.
Mąż? W pracy od rana do nocy. Jeśli nie w pracy (od grudnia mniejszy wymiar godzin - wszechobecny kryzys), przesiaduje na necie, przecież ma prawo do relaksu...
Gdzie tu OBIEKTYWIZM???
Dlaczego jestem atakowana słowami: "nawet inni ludzie to mówią" !
Jaki jest limit na ranienie??? Jaką mam szansę że kiedyś się to skończy??? Kiedy???
A może zrozumiem? Ktoś zna metodę prowadzącą do zrozumienia?
Zależy mi żeby była szybka, niezawodna i bezbolesna, bo zaczynam mieć dość.
Gdy czułam wypalenie zawodowe, gdy czułam że zamieniam się w heterę dla ludzi dla których przyszło mi pracować, którym miałam pomagać,  zmieniłam pracę. Po prostu.
Ale co mam zrobić teraz??? Zmienić życie???


Nie jestem święta. I ja mam co nieco za uszami.
Jestem zwyczajna, jakich tysiące. Nie wyróżnia mnie nic, mam normalne życie, normalną rodzinę, normalne dzieci, normalny dom, mniej normalne zwierzaki - ale fajne ;). Tylko teraz trochę się zakałapućkałam. Czy z tego powodu jestem zła?
Napisałam to co napisałam. Nie czuję ulgi. Musiałam to z siebie wyrzucić, tak po prostu.
Nie proszę o komentarze, nie dlatego to piszę, niewielu z tu zaglądających mnie zna, więc nijak im odnosić się do mnie i moich problemów. Musiałam się tylko "wygadać".
Poza tym, przecież komentujący też nie będzie OBIEKTYWNY - bo poznał tylko moją "prawdę".
Bo czy ja sama pisząc to dziś jestem OBIEKTYWNA???
Pewnie nie.

Do jutra mi przejdzie.

Bo ja dam radę.
Jak zawsze.

11 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana,nie będę obiektywna,bo się nie znamy.Na wiele pytań odpowiedziałaś sobie sama.Czasu spędzonego z dziećmi nie przelicza się na ilość ,a na jakość.Z Twoich postów wynika,że masz cudowną rodzinę,kochacie się.To skarb,bo wielu tego nie ma.Niestety jest mnóstwo osób,które wola żyć życiem innych,bo swoje własne mają tak beznadziejne,że chętnie sprzedadzą ci kopniaka w tyłek,żebyś nie miała lepiej :].Można takich mądrych omijać i zostać samotnikiem,można walnąć,że sobie nie życzysz oceny skoro sama nie oceniasz..można tez próbować się nie przejmować,ale to walka z wiatrakami...a wykrzyczeć się jest dobrze.Ja z tych co zarabiają na późniejsze wrzody :]

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiem Ci jedno-dla mnie obojetnie czy masz syf w domu, czy prasowanie,m czy warczysz na ludzi, czy im włazisz w dupe, dla mnie jestes świeta za to co zrobiłasz, zrobiłas w dodatku razy dwa.
    Wiec jak Ci jeszcze raz jakis debil cos obiektywnie powie, pamiętaj o małym ołtarzyku czci który masz u mnie-szacunek kobieto.
    ps-brzuchol jest w listach.
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak po nocy i od razu po przebudzeniu pomyslałam o Tobie i ze smiechem zauważyłam, że my chyba mamy takie same charaktery, bo jak widac ja na fali emocji też nie przebieram w słowach. Buziole ponowne

    OdpowiedzUsuń
  5. Na ostatnim zdjeciu jest-ale cholera rzeczywiscie mało widoczna ta noga w cebuli-wstawie dodatkowa fote i polecam sie na przyszłość.
    Buziole

    OdpowiedzUsuń
  6. Z tym "obiektywizmem" to zazwyczaj bywa tak, że inni wiedzą o nas więcej niż my sami. Tacy wszechwiedzący uważają, że znają nasz charakter i myśli na wylot. Znam ja takie osoby, oj znam! I też jestem ZŁA, okropna, pyskata baba.A ja po prostu walczę o swoje. I dokładnie wiem, co oznacza radzenie sobie samej z dwójką dzieci, ponieważ mój były przez osiem lat realizował się politycznie i zawodowo w Warszawce. Ci wszyscy, co Cię tak oceniają, po prostu kierują się najpodlejszą zawiścią. Czniaj na takich i myśl o sobie dobrze. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wśród tych słów jest też i Twoja pewna ocena. Pewnie tez jest obiektywna. Każdy z nas widzi za przeproszeniem swój koniec nosa. Skoro Ci życzliwi widzą i wytykają Ci wady (słusznie i niesłusznie). Mozna się obrażać, ale trzeba wtedy zważyć, że moje oceny tez w kogoś biją w taki sam sposób. Skoro Ty wiesz, że jesteś dobrą osobą, pamiętaj też, że inni otaczający Ciebie, tak samo siebie widzą jako dobre osoby. I Twoje przytyczki mogą tych ludzi ranić. Piszę to, bo widzę, że Ty też pozwoiłas sobie na oceny. Piszesz o najbliższych bezimiennie. ale męża oceniłaś wprost. Może on siebie też uważa za dobrego człowieka. Nie szkoda byłoby jemu zrobić tym wpisem tak samo bolesnej przykrości, jak Tobie zrobili ją najbliżsi?

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgodzę się bardzo z wczesniejszym komentarzem. Jestem zdziwiona Tym wpisem, bo cóż jeszcze nie dawno czytałam na blogu jaki to Osobisty jest cudowny,pomysłowy, itp....Rodzina kipiąca szczesciem- aż szczerze było dla mnie lekko za słodko,az tu nagle wpis, którym nie wiem czy chcesz coś sprowokować? czytając ten wpis nie mogłam troszkę zrozumieć Ciebie- narzekasz, że nikt Ci nie pomaga, że wszytsko- SAMA- taka Zosia samosia,tylko wczesniejsze wpisy były o mamie, sasiadce i innych osobach,które Tobie w życiu pomagają. To w końcu jak jest!!!? Czy to wszystko obłuda i zakłamanie? nie znam Twojej rodziny i bliskich,ale jesli wiele osób mówi,ze coś zle robimy to może warto nie obrazac sie, tylko coś zmienić, zastanowić się.Może własnie to w Tobie problem!!!!!Tak na forum (masz sporo osób ogłądajacych) piszesz o męzu- on z pewnoscią to czytał i jak się czuł. Czy faktycznie nie lepiej troszkę zrezygnować z tych plotek z sąsiadką czy blogowania- nie lepiej jego zachęcić do rozmowy i samej rozwiązać problem?Może TEN TWÓJ OSOBISTY potrzebuje Ciebie, a nie dąsów.Moze warto ratować to co budowaliście, bo przecież szybko można wszystko zniszczyć.Tym atakiem na jego rodzinę ----- napewno!!!!!Czy On nie poczuje się urażony? Chyba,że cię to nie obchodzi. ALe przecież Ty jesteś OBIEKTYWNA:)Bo przecież Ty jesteś wspaniała, Twoja mama i siostra są cudowne.Tylko nigdy nie ma wpisu o tej drugiej stronie rodziny,a łatwo się domyślić:)
    Chciałam,żebyś wiedziała,że ja mam męża i dzieci.Mało kto mi pomaga:) a z tesciami swoje przeżyłam i napewno nie problem gaci na grzejnikach(tak nawiasem mówiąc kto w pokojach wiesza gacie na grzejnikach:),nie jakieś padały słowa- a były nawet czyny,obwinianie za śmierć itp. Ale zrozumiałam,że ja też gdzieś bład może popełniłam. A jednak to jest matka mojego mężą,którego kocham i napewno raniłam. Może nie mam cudownego kontaktu,nią nie była:) ale jest Matką mojego mężą i po prostu dużo milczę(a napewno dla mnie to nie jest łatwe:)- widać po ilości wpisu,co?Może warto zrobić spotkanie całej rodziny i powiedzieć PRZEPRASZAM.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hmmmm, nie prosiłam o komentarze, nie komentowałam żadnego z wpisów... i cóż...
    Mogę tylko podziękować dwóm ostatnim osobom które odważyły się na komentarze, czy my się znamy??? To dlatego wasze profile są niedostępne???? Czyżby stworzone na potrzebę chwili, i tradycyjnie, DOBRZE zrozumianej solidarności????

    Czy ja nie napisałam wyraźnie, że pisząc ów post cytuję:"sama nie jestem obiektywna" ???, wbrew pozorom to nie była złośliwość!
    Wiem co napisałam, biorę za te słowa odpowiedzialność, wiem komu mogłam nimi sprawić przykrość. Wiem tez że słowa mogą ranić, mam tego doskonałą świadomość - właśnie dlatego powstał ten post, bo tak się składa że to działa w obie strony.
    Pozwoliliście sobie Drodzy Czytacze na niezwykle wnikliwą OCENĘ, czyżby rzeczywiście TYLKO na podstawie kilku wpisów zamieszczonych na blogu ???
    Co takiego napisałam że uraziłam Was tak dogłębnie???
    Jeśli się jednak nie znamy, może warto byście ponownie przeczytali powyższy post, jednak z większym dystansem, zrozumieniem i OBIEKTYWIZMEM właśnie, bo tego Wam chyba zabrakło. A szczególnie że nie proszę o stronniczość, nie mówię o konkretnych osobach a opisuję konkretne sytuacje.
    Natomiast pytania i domysły zawarte w Waszych komentarzach być może zyskają odpowiedzi.
    Życzę Wam Kochani powodzenia, nadal niezmąconego OBIEKTYWIZMU i poczucia bezkarności, jaką daje internet, powodzenia :)))
    (gacie wisiały, bo musiały, bywa...)

    OdpowiedzUsuń
  10. Piszesz ,że "nie komentowałam żadnego z wpisów... i cóż......." czyżbyś naprawdę? Bo nie raz pod wpisami na różnych blogach mozna było spotkać Twoje komentarze(choćby tu http://drewniana-szpulka.blogspot.com/ w dniu 16 maja)?
    No, ale do meritum sprawy to:
    1. znać się nie znamy, aczkolwiek czytałam Twój blog - tak wiec chyba troszkę wiem o Tobie
    2. jeśli nie życzysz sobie komentarzy - to trzeba było zablokować tą opcję!!!!!,
    ''''chyba, że wyjatkiem są tylko te komentarze, które chcesz, które są po Twojej myśli:),że sprawiają radość i zadowolenie: to radzę napisać:komentarze nie schlebiające mi proszę nie zamieszczać. Nigdzie na Twoim blogu tego nie znalazłam, a to że wyróżnień nie chcesz to potrafiłaś napisać:)
    3. Troszkę poczułam się lustrowana przez Ciebie. Czy wszystkich tak sprawdzasz? Czy tylko tacy dla Ciebie się liczą,o których wiesz wszystko? Jeśli piszesz w necie powinnaś mieć świadomość, że nie wszyscy MUSZĄ się z Tobą zgodzić,że mogą byc ludzie bardziej OBIEKTYWNI!Poza tym czy wszyscy muszą blogować (to proszę też o informację na Twoim blogu i blokadę dla osób,które nie mają konta na google czy też nie blogują.Nie piszę o sobie, bo nie czuję potrzeby, a to że lubię popatrzeć i poczytać o innych - to cóż - taka moja natura i chyba mam prawo:)
    A konto założyłam, bo właśnie ten wpis sprowokował we mnie takie, a nie inne uczucia, że postanowiłam choćby do swojej oceny zacząć "życie" w necie:)i chyba też mogę.
    Szczerze mówiąc biłam się z myślami czy dokonać wpisu, bo mam wrażenie, że zostałam przez Ciebie już i tak oceniona, ale cóż ja też mam prawo do swojego obiektywnego zdania!

    OdpowiedzUsuń
  11. Taki - ależ bardzo Ci dziękuję za każde Twoje słowo!
    Jednak nadal bardzo Cie zachęcam do ponownego zapoznania się z powyższym postem, nie do końca chyba zrozumiałaś o co mi chodziło???
    Post ów powstał pod wpływem niezwykle silnych emocji. Nie prosiłam o komentarze pod wyżej zamieszczonym postem, i tylko tam!
    Jak zaznaczyłam: cyt.:"Nie proszę o komentarze, nie dlatego to piszę, niewielu z tu zaglądających mnie zna, więc nijak im odnosić się do mnie i moich problemów. Musiałam się tylko "wygadać".
    Poza tym, przecież komentujący też nie będzie OBIEKTYWNY - bo poznał tylko moją "prawdę".
    Bo czy ja sama pisząc to dziś jestem OBIEKTYWNA???" - nie bardzo zatem rozumiem Twój atak. Podobnie jak Ty mam prawo do oceny, szczególnie że oceniam głównie sytuację w jakiej się obecnie znalazłam. Nie płaczę nad sobą, nie użalam się że jestem "sama", ponieważ radzę sobie doskonale, i jest to wynik świadomie podjętych decyzji moich i Osobistego właśnie.
    Ubolewam jedynie nad krytyką i oceną mojego życia, a której dopuszczają się osoby w żaden sposób nie uczestniczące w życiu moim i mojej rodziny. Nie bardzo rozumiem zatem skąd się bierze Twoje przekonanie że narzekam i przedstawiam siebie jako "Zosię Samosię"??? Zwyczajnie sobie radzę bo tego wymaga (jak wspomniałam) sytuacja, i tyle. Nigdzie nie robię z siebie bohaterki, a to że jestem samodzielna i zaradna świadczy tylko na moją korzyść, bo ja sobie radzę i mogę być z tego zwyczajnie dumna:)
    Znać się nie znamy - słusznie zauważasz, jednak samo czytanie mojego bloga nie uprawnia Cie do wysnucia wniosków że "wiesz troszkę o mnie". Poznałaś pewien wycinek mojego życia. Fragment który udostępniam na łamach tego bloga, który powstał nawiasem mówiąc na potrzeby rodziny rozsianej po świecie. Więc Twoje przypuszczenie o poznaniu mnie jest niestety błędne.
    Czujesz się lustrowana przeze mnie??? Ależ dlaczego??? Sprawdzając Twoje konto chciałam się zwyczajnie dowiedzieć z kim mam przyjemność. Pozwalam Tobie na zaglądanie w moje "garnki", więc jak najbardziej ciekawa jestem Twoich, czyż to nie normalne??? Przecież taka jest ludzka natura...
    Nie musisz się ze mną zgadzać! Byłoby nudno gdyby każdy miał takie samo zdanie, myślał tak samo, robił to samo. Jednak Twoje wypowiedzi odbieram jako atak, przecież mnie nie znasz, a pozwalasz sobie na wysnucie daleko sięgających hipotez i wniosków! Na podstawie jednego postu??? Czy może faktycznie aż tak dokładnie prześledziłaś wszystkie moje wpisy i tylko na ich podstawie pozwalasz sobie na ocenę mojej osoby, wyczytałaś to między wierszami? Niezwykle ciekawe to spostrzeżenia, niemniej niestety, niezbyt trafione.
    Ciesze się jednak że to właśnie mój wpis stał się przyczyną do założenia przez Ciebie konta.
    Być może to pierwszy krok do założenia własnego bloga, chętnie do Ciebie zajrzę.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń