W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





25 sierpnia 2011

Potwory i spółka

Z wakacji wróciłam cała i szczęśliwa jak  wspominałam:)
Co więcej, wróciłam z nadprogramową zawartością obu bagażników.
Bo zwyczajnie nie mogłam się IM oprzeć gdy je TAM zobaczyłam, takie piękne, okrąglutkie, soczyste i słodziutkie...
MIRABELKI smakujące jak najprawdziwsze RENKLODY, tyle że w wersji mini :)))

Byłam niezwykle zaskoczona ich smakiem. Zazwyczaj mirabelki mają w sobie pewną cierpkość, a tu proszę, pełne zaskoczenie!
No  i spotworzyłam te złociste kulki:)
Teraz występują w zaszczytnym charakterze oryginalnego dżemu z nutą wanilii i likieru amaretto.
Smakują i wyglądają niezwykle atrakcyjnie :)
Z kolei wczorajszy wieczór spędziłam na potworzeniu ogórków, z których powstała moja ulubiona słodko-kwaśna sałatka ogórkowa z czosnkiem:)
Korzystałam z rzadkiej okazji w minionych tygodniach wakacyjnych prawie wolnego wieczoru, dzieci wyśmienicie bawiły się w towarzystwie wizytującej je koleżanki, przy okazji wciągając w swoje zabawy i swawole Osobistego:) Pełen luz, który bez żenady wykorzystałam:)


Jakiś czas temu zlewałam również, nastawioną jeszcze w czerwcu naleweczkę truskawkową:)
Z czystym sumieniem, po pierwszej degustacji mogę polecić ten trunek, choć jeszcze nie tak dawno nie darzyłam przepisu zbytnim zaufaniem. No bo niby truskawki w alkoholu, nie rozpadną się, nie będzie miazgi nieapetycznej??? Nie było, co więcej same owoce są pyszne i jędrne:)
Doskonale będzie ów przedni trunek smakował w długie zimowe wieczory... nie raz przypomni się wówczas smak minionego lata :)
Jak widać butelczyna  już napoczęta... Koleżanki podniebienie również napój zaakceptowało;)))
W sobotę zamierzam pojechać na targ i zaopatrzyć się w kolejną porcję ogórków i innych warzyw. 
Bo w  planach mam jeszcze spotworzenie, jak co roku, koreczków ogórkowych, i salsy paprykowo - warzywnej.  Od koleżanki mam też nowe przepisy na inne rewelacyjne smakowitości do słoiczków, kuszą mnie niezmiernie, więc chyba poddam się i nadchodzące wolne dni spędzę w kuchni na potworowaniu ;)). Ale o tym innym razem:)
Dziś cieszę się że bogaci się moja piwniczka, smakowicieje, zapełniają półki na których równym rzędem dostawiam kolejne słoiczki z apetyczną i zdrową zawartością na nadchodzące, długie zimowe dni.

Tymczasem znikam, ponownie w kuchni a wszystkich zaglądajcych pozdrawiam ciepło :)

7 komentarzy:

  1. Ach... mniam... A ja znowu przeoczyłam sprawę i nie zrobiłam "procencikowych" truskawek, miałam w planach też poziomki pod tą postacią, ale w tym roku nie były nadzwyczajne, tyle co zjeść parę od ręki. Ale czaję się na jarzębinową nalewkę, niech tylko owoc dojrzeje, jest tego w tym roku mnóstwo;)
    Twoje "potworowanie" budzi podziw i zazdrość! Pozdrowienia słoneczne:)

    OdpowiedzUsuń
  2. a podzieliłaby się kochana przepisami na sliweczki i sałatkę,bom zainteresowana :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Przetwórstwo, przetwarzactwo:) Ummmm, mniam:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana,a ta "salsa" to co to takiego???
    pozdrówki

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja zamknęłam już ostatni w tym roku słoik i koniec i basta na żaden przepis już nie dam się namówić. A Salsa według Twojego przepisu już stoi w piwnicy na półkach:)
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  6. oooo, takiej truskawki bym zjadła oj zjadła, jędrnej i soczystej :), zazdrościć

    OdpowiedzUsuń
  7. Sunsette - poziomkowa nalewka tez mi przemkneła przez głowę. jednak się nie zdecydowałam, bo poziomki jakoś bardziej kojarzą mi się z miazgą podczas przerabiania, ale może to błąd?
    Z jarzębiną też mam ochotę zaszaleć, tylko muszę dotrzeć do czystego jej "źródła". :) Dziękuję :)

    Anitko - wkrótce powstanie post z moimi sprawdzonymi przepisami "słoiczkowymi", ale gdzie pisałam o śliweczkach???

    Kaprysiu - żaden problem, jestem sprytna i wybieram nieskomplikowane a smaczne przepisy :)))

    Aguś - o salsie pisałam w ubiegłym roku, przepis jest w etykiecie "kuchennie", najprawdopodobniej z września. Pozdrawiam :)

    Iwonko - nie wiesz jeszcze co będę robiła ;))) Może jednak gdy się dowiesz przemyślisz kwestię tego "BASTA" ? ;))))

    Zarobiona - a ja sobie po cichu wcinam ;))) MNIAMMMMM :))

    OdpowiedzUsuń