W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





1 kwietnia 2012

Dobrze że już koniec

Naprawdę bardzo się cieszę że zaczyna się nowy tydzień. Wielki w dodatku ;)
Tydzień był... nawet nie potrafię znaleźć dobrego określenia na posumowanie...
Szalony, to chyba będzie najbardziej adekwatne do tego co się działo.
Z jednodniowego zastępstwa w zerówce, zrobiły się trzy dni. Piątek który mam zazwyczaj wolniejszy do popołudnia, też nie był najłatwiejszy. A wszystko zaczęło się od opisywanej wcześniej poniedziałkowej nieprzespanej nocy :P
Jak dobrze że to już koniec!
Teraz mam nadzieję na spokojne przygotowanie się do świąt, tak całkowicie i w pełni, również w aspekcie religijnym. Liczę że będzie spokojniej, choć wcale nie mniej pracowicie, dużo mam jeszcze do ogarnięcia. Ale to już pomału, byle do przodu :)
Tymczasem zakończyłam pracę nad zamówionymi jakiś czas temu:








Te czerwone do zaaprobowania, mam nadzieję że obu zamawiającym przypadną do gustu :)

I jeszcze naszyjnik na lince, tym razem czarny, na życzenie:


 Robiłam ten naszyjnik bez przekonania, jednak wydaje mi się że wyszedł niezwykle efektownie :)
Dziś niedziela palmowa, o naszych palmach pisałam wczoraj.
Dziś mieliśmy z Osobistym zamiar wywieźć nasze pociechy do Łysych, na kurpiowską Niedzielę Palmową. Niestety, pogoda skutecznie pokrzyżowała nam plany.
Mamy zwyczaj w drodze powrotnej z Łysych zatrzymania się w pewnym zajeździe, serwującym pyszne, chłopskie jadło.  Świetne zupy, chlebek prosto z pieca (chlebowego!) ze smalczykiem jako poczekalnik, wspaniałe sękacze, czy moje ulubione podpłomyki na cieście chlebowym:) Gdzieś nawet miałam kiedyś tamtejsze menu na dużej karcie stanowiącej również podkładkę na stół, ale się zawieruszyło.
Bardzo lubię te nasze wypady świąteczne w tamte rejony Polski, a tu taki pogodowy klops. Bo dziś na przykład widok z okna podziałał na mnie mało budująco - na całych połaciach śnieg! Jeszcze gdzie nie gdzie się uchował! Niewiele myśląc poprosiłam Osobistego o wyrobienie ciasta chlebowego i zrobiłam sobie sama:


PODPŁOMYCZKI :))) I wcale nie były gorsze niż zajazdowe, dzięki kamieniowi od Ivonny miałam namiastkę podpłomyków z pieca chlebowego. Zrobiłam takie jakie lubię najbardziej: z boczkiem i cebulką, i na osłodę z żurawiną i jabłkiem, powiem tylko PYCHA :))) Małe "zamiast", aczkolwiek niezwykle udane :) Dzieciaki opychały się aż miło było patrzeć:) I jeszcze znajomi się załapali ;)
Na koniec jedno zdjątko które się załapało, to Janek w towarzystwie panów "wojaków" pruskich zresztą. To rekonstruktorzy. wspominałam kilka postów o ubiegło sobotnim oderwaniu się od prac remontowych? Byliśmy na Napoleoniadzie, a panowie niezwykle chętnie pozowali z naszym "malczikiem" - mało że rekonstruktorzy w mundurach wojsk pruskich, to jeszcze z Rosji ;)))) Tylko Jaś był dziwnie onieśmielony:)


Warto, mimo codziennej gonitwy znaleźć czas na niewielkie przyjemności. Cieszę się, że mimo mojego tygodniowego  kurcgalopku udało mi się wykrzesać z siebie tyle sił i chęci żeby coś jeszcze podziałać z dzieciakami. Nie było to łatwe, jednak tego warte:)

Żegnam się miło, z niesłabnącą nadzieją na CIEPLEJSZE!

8 komentarzy:

  1. o kurcze,ale wysyp prac!!! Świetne!A tych ostatnich zdjęć nie przeżyję :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z miesiąc robione, z miesiąc...
      Dzięki i ściskam ciepło ;)))

      Usuń
  2. zeżarłabym wszystko(oprócz wojaków) a kwiatkami okwieciłabym się dookoła- są cudne!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uff, juz się zmartwiłam że i filcaki byś pożarła ;))) Już jeden taki, niepełnoletni próbował, a potem pluł mi wszędzie kłakami ;P Dziękuję serdecznie ;)))

      Usuń
  3. Ależ u Ciebie to się dzieje!! I jedzeniowo, i artystycznie , i w ogóle fajnie jest!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aguś, dziękuję, się dzieje choć wolałabym żeby przez chwilę spokojniej było:P Może choć przez święta będzie wolniej...

      Usuń
  4. Hej
    Ależ z ciebie płodna artystka. Świetne prace.
    Uwielbiam chlebek ze smalcem pożarłabym każdą ilość
    mniam.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Taaa, chlebek ze smalcem coś w sobie ma, niestety... ;))) Pozdrawiam ciepło ;))

    OdpowiedzUsuń