W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





27 października 2012

Spaprałam...

Miało być cudnie, smacznie, oryginalnie, pięknie i ... ekskluzywnie ;)
Wyszło, cóż...
inaczej niż w założeniach.
Zdarza się.
Choć mnie często niestety ;P
Otóż, kilka dni temu podarowano mi rajskie jabłuszka. Ucieszyłam się, bowiem jak dotąd bezskutecznie ich poszukiwałam. A pragnęłam coraz bardziej :P
Wymarzyłam sobie piękne, maleńkie jabłuszka popakowane w słoiczki, stojące na półce w mojej piwnicy. W dodatku nie byle jak popakowane w owe słoiki, albowiem miały ciągle posiadać wygląd i konsystencję jabłuszek w całej swej krasie - czyli występować w postaci kandyzowanej. Takie jabłuszka są szalenie piękne, czerwoniutkie słodziutkie, i jeszcze z nadanym im, wybranym i ulubionym aromatem - moje miały być lekko miętowe :))) ACH!
Marzenie z gatunku przyziemnych, jednak trudnych w realizacji.
Cóż, udało się. Były jabłuszka. Była radość OGROMNA!
Zajęłam się nimi jak należy, przetrzymałam w temperaturze pokojowej, ponakłuwałam w strategicznych miejscach, przełożyłam do garnka zalałam odpowiednią ilością wody, dorzuciłam mięty którą własnoręcznie zbierałam i suszyłam (na specjalne okazje), włączyłam elektryczny "wolny płomień" i pilnowałam żeby nie popękały.
PILNOWAŁAM!!!
A te czorty i tak spękały, na moich oczach, bezczelne!
Wpadłam w dziką rozpacz, marzenie poszło precz, w tempie promu kosmicznego, pooooszło i zniknęło za ciemnym horyzontem :P
Ale zostały te czorty spękane...
Zmarnować nie zmarnuję przecież, bo kolorek nadal cudny, wyjęłam to wciąż niespełnione marzenie na sito, wydusiłam wszystkie soki i te inne owocowe flaki, i tak przetarmoszone (zemsta wcale ukojenia nie dała), przełożyłam do gara z sokiem po onych.
Dałam cukru dla smaku.
I mam.
Słoiki z konfiturą rajską, z delikatną nutą miętową.
Spaprałam...
Ha, ale i wybrnęłam, bo smaczne toto jest, nie powiem że nie ;)))
I tak sobie myślę że będą doskonałym dodatkiem do mięs, deserów, i jeszcze na kanapeczkę z serkiem śmietankowym - dzieciaki już dorwały się do słoika i wcinają oblizując paluchy, znakiem musi być naprawdę niezłe ;)
Jednakowoż nadal za mną chodzą jabłuszka kandyzowane -  ma ktosik owocki???
Chce się może podzielić??? Bym sobie z rozkoszą ZNOWU skandyzowała ;)

Na zdjęciu efekty ostatnich prac przerobowych ;)
Dynia z dodatkami i nieszczęsne jabłuszka.

Prześladuje mnie kuchnia ostatnimi czasy dość szczególnie.
Ciągle w niej siedzę i coś przetwarzam. Ostatnio najczęściej były to grzyby, w każdej możliwej postaci.
Zresztą cały ubiegły tydzień upłynął nam pod znakiem grzybów: sos grzybowo-śmietanowy, karkówka w sosie grzybowym, zgrzybiałe placki, tarta z grzybami, grzyby smażone, zupa grzybowa, i grzyby suszone - zwariować można! Tym bardziej że Janko pomimo wielkiego zamiłowania do grzybów zbierania (jest nawet lepszy ode mnie i dziadka!), zjada je mocno przez zęby, okresowo wręcz odmawiając ich konsumpcji :P
Wczoraj było risotto, z grzybami oczywiście;)
Na szczęście, był mały przerywnik. Dyniowy. Nie macie pojęcia jaka to ulga dla podniebienia i oczu :))))
Przerobiłam dynię na kosteczki i na mus, zamroziłam, co nieco wykorzystałam do ciasta i na zupę dyniową z przepisu deZeal (PYCHA!), resztę zamroziłam, na zimę :). Mam też dżemik dyniowo-jabłkowy (również pycha).
I to chyba koniec moich działań przetwórczych, na chwilę obecną. No chyba że ktoś rzeczywiście podzieli się ze mną rajem...
Pogoda się pogorszyła, wraz z nią skończą się grzyby. A nam pozostanie piwniczka i zamrażarka z całą smakowitą zawartością:) Miła to świadomość niezwykle:)

Miłego weekendu życzę - ja odpoczywam bimbając, zajadając się szarlotką pod bezą ;)))

To pa !

22 komentarze:

  1. szkoda że nie tak jak zamierzałaś ale efekt pyszny będzie :D u mnie też dynia i jabłka w wersji dżemy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;) Jestem trochę rozczarowana, jednak biorąc pod uwagę wielość zastosowania dżemiku rajskiego, trochę mi lepiej ;)))

      Usuń
  2. Hm... nie lubię dżemów, ale lubię, jak ktoś pisze o ich przerabianiu. Te nazwy i te kolory... Piękne zdjęcie, Ivalio :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmm, ja generalnie nie za bardzo jestem za słodkościami, ale dzieci już TAK - więc taki dżemik własnej roboty pasuje mi jak najbardziej:) Janko dżem dyniowy zastosował z powodzeniem nawet w szarlotce :)

      Usuń
  3. a mi te czerwone popękały na drzewku.....:(((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaka szkoda :P
      A powiedz Beatko, jakich warunków zyciowych takie drzewko potrzebuje??? U mnie piachy głębokie, ale marzę o takim drzewku:)

      Usuń
  4. Miało być "Ach", a wyszło jak zawsze! :)) Skąd ja to znam? Ale wybrnęłaś wybornie!
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :))) Czasem coś się uda, innym razem niekoniecznie, kwestia przyzwyczajenia, prawda? ;)))

      Usuń
  5. E tam, w spapranej postaci też wyglądają dobrze, a jak jeszcze dobrze smakują, to czegoż chciec więcej???
    Pozdrowionka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło! nie ma kandyzowanych -są udżemione....też super!!!\
    pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niby fakt, ale córa komunie w tym roku ma, i tak błysnąć troszkę chciałam ;) Cóż, będzie wykwintny dodatek do mięska - w sumie też błysnę, a co ;))

      Usuń
  7. Rajski dżemik mmmmm...musi być pycha.
    A wiesz, że chyba muszę się rozglądnąć i takie jabłuszka posadzić w ogrodzie. Jak urosną zgłoszę się do Ciebie po przepis na kandyzowanie hihihi myślę, że do tego czasu dopracujesz recepturę.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Iwuś, przepisów na kandyzowane mnóstwo w necie, ja chyba raczej muszę się rozejrzeć za kimś kto mi to następnym razem skandyzuje, bo coś marne widoki mam na własnoręczne przetwórstwo...
      Dżemik polecam - świetny do mięska, na wędlinkę, na serek kremowy:)

      Usuń
  8. Nie mam raju :((
    Chętnie bym się podzieliła. Ale nie narzekaj! Twoje przetwory wyglądają i na pewno smakują rewelacyjnie! Nie mam wątpliwości :-)

    Podzielić się będę mogła wiosną: daliami jak coś ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba sobie kupię wreszcie własny raj :)

      Dalie trza wykopywać na zimę??? Bo zapomniałam... Jak trza to dziekujeęuprzejmie:)

      Usuń
  9. Oj wybacz, ale się obśmiałam z tych rajskich eksperymentów :))
    Mi też zdarza się coś spaprać w kuchni, ale tylko wtedy gdy bardzo bardzo się staram i ' doglądam' potrawy w trakcie gotowania .
    Przyznaję sie , ze w tym roku nie zrobiłam nic a nic z dyni :)
    buziole :**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz to i ja się śmieję, bo co robić? :)))
      Własnie dlatego że się starałam, to spaprałam:))) Następnym razem nie będę się tak spinać ;))

      Usuń
  10. a gdzie fotki tych spapranych jabłuszek?? tak na słowo mamy Ci wierzyć, że nie wyszły ?? ;)
    ściskam
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spaprane w słoiczkach na zdjęciu - te czerwono-amarantowe:)))

      Usuń