24 stycznia 2011
W podróży
Od jakiegoś czasu jestem w podróży.
W podróży pełnej niezrównanych aromatów, smaków, zapachów. W podróży przepełnionej tęsknotą.
Nie ukrywam, zaczyna mi ona doskwierać, momentami bardzo nawet. Brakuje mi czegoś tak naprawdę nieuchwytnego. Bo czy można uchwycić czas miniony? Ten czas który już przepadł, minął? Na szczęście dla mnie, mnie zostały wspomnienia. Te w głowie i te na papierze fotograficznym.
Moje wspomnienia są pełne ciepła, aromatów, soku wypływającego z wnętrza złocistych melonów dojrzewających w słońcu południa. Pełne obrazów, gdzieniegdzie już zatartych, ale niezmiennie powodujących szybsze bicie serca, gdy odnajdzie się ich namiastkę w oglądanym właśnie filmie, czy podczas słuchania czyichś wspomnień.
A moja "wielka" podróż zaczęła się gdy przeczytałam - wreszcie! - książkę: "Pod słońcem Toskanii" Frances Mayes. Potem były książki Petera Mayle'a "Rok w Prowansji",potem kolejno: " "Dobry rok" oraz "Jeszcze raz Prowansja" . Całkiem niedawno skończyłam: "Tysiąc dni w Wenecji" Marleny de Blasi, już zabrałam się za "Tamtego lata n Sycylii", podczytując jednocześnie "Codzienność w Toscanii" F. Mayes. Już czekają "Smaki południowej Italii", a w poszukiwaniach jest: "Tysiąc dni w Toskanii".
Czytając przenoszę się do miejsc w których byłam lub pragnę być.
Do miejsc których mi brakuje, za którymi tęsknię.
Moja potrzeba podróży jest z całą pewnością wynikiem dopiero co przeczytanych książek. Co nie zmienia faktu że wielokrotnie byłam namawiana na ich przeczytanie, ja zaś konsekwentnie te namowy IGNOROWAŁAM!
Moje obecne pragnienie ponownego odwiedzenia poznanych miejsc, jest na tyle silne że wpłynęło na chęć przeczytania tych odrzucanych jeszcze niedawno książek... dziś, po ich przeczytaniu nie mam pojęcia czemu!
Chyba zwyczajnie potrzebuję ciepła, słońca, zmiany.
Na razie podróżuję dzięki czytanej literaturze. Rozsądnie staram się omijać książki opowiadające o krajach takich jak Peru, Nowa Zelandia czy Irlandia - to moje kolejne ogromne marzenia. Marzenia obejmujące niesamowite podróże, poznawanie nowych miejsc, innych smaków, nowych aromatów, ludzi... To kiedyś.
Teraz żyję niezwykle intensywnymi wspomnieniami swoich podróży do Włoch, krótkiego zachłyśnięcia się Prowansją, krótkiego i niepełnego,bo właściwie byłam na Lazurowym Wybrzeżu więc Prowansji miałam namiastkę zaledwie, ale zapachy, ciepło pozostały.
Tęsknię.
A może uda się wrócić? Może w tym roku uda się nam wybrać w podróż w poszukiwaniu chwil minionych?
Trzymajcie kciuki za TO razem ze mną:)
Tymczasem wracam do lektury. Bo czytając wracam TAM :)
To taka moja osobista podróż.
I taki oto post powstał. Zupełnie jak nie mój! :)
Pozdrawiam CIEPŁO!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja doskonale Cię rozumiem, smaki, zapachy pałudnia są nie do podrobienia. Czytałam pod słońcem Toskani i chłonęłam każdą kartkę... i chyba muszę do reszty Twojego zbioru zajrzeć :)
OdpowiedzUsuńbyłam kiedyś z przyjaciółmi na południu aż za Neapolem, tam nikt się nie spieszy, kawa jest tak pyszna, że nigdzie do tej pory takiej nie piłam :( jeszcze pojadę. Bo marzenia są po by je spełniać!
Pozdrawiam ciepło
Cos i w moim poscie, ktory przed chwila napisalam jest podobnego. Wracanie do tych szczesliwych chwil jest prawidlowe i najlepsze, a strach przed nowym (czyt. Nowym Rokiem) trudno ocenic.
OdpowiedzUsuńJa swoja Italie zwiedzilam w lutym, gdzie plaze byly puste i mroz byl, ale urok i smaki cudowne! Rozumiem i popieram.
A Do Irlandii zapraszam:) najlepiej latem, moze bedzie mniej padac;) z dobrymi butami!
Sliczna filizanka, zdradzisz gdzie ja kupilas?
Pozdrawiam cieplutko:)
Gosze - NO WŁAŚNIE! A książki polecam :)
OdpowiedzUsuńMonika -Najpierw czekam na namiary na fajny, niedrogi pensjonat w Irlandii, a buty to u was podstawa, juz wiem :)))
Tak sobie myślę, że kraje południowe mają to do siebie, że nieważne kiedy je odwiedzamy - my, zmarzlaki północne, łaknący słońca bez przerwy nawet w styczniu odnajdziemy w nich CIEPŁO :))
czytałam TO SAMO! polecam jeszcze "jeżdżąc po cytrynach" Ch. Stewarta, i cykl F.Mate o Toskanii:)
OdpowiedzUsuńto ja też z przyjemnością bym chciała namiar na pensjonat w Irlandii, ze szczecina latają prosto do Dublina więc może też się wybiorę :) podczas studiów ostatnio byłam w miasteczku Bray, bardzo blisko Dublina, polecam :)
OdpowiedzUsuńWitaj,znam doskonale książki,o których piszesz.Dzięki nim zapragnęłam "poczuć Toskanię na własnej skórze". UdaLo mi się to zrealizować w tym roku i marzę by znów tam wrócić.Kocham również Prowansję,choć tak jak Ty otarłam się zaledwie o nią.Teraz chciałabym doświadczyć tej rdzennej, lawendowej ....pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNigdy nie byłam w Toskanii ani Prowansji, ale książki Petera Mayle'a i Frances Mayes mam wszystkie i czytałam wielokrotnie, zawsze z taką samą przyjemnością. Pisanie Marleny de Blasi nie podobało mi się aż tak bardzo, ale mniejsza o to. Chciałam powiedzieć, że dla mnie takie "podróżowanie" jest może jedyną szansą na spełnienie włosko -francuskich marzeń;) Zatapiam się w te książki i odpływam...
OdpowiedzUsuńProwansja? Toskania? Najwyraźniej nie czytałaś żadnej książki o Mątykach!!! Słońca może nieco mniej, ale zapachy, smaki i kolory nie mniej intensywne, chociaż w innych tonacjach. A jacy ludzie! Tylko nie pamiętasz, bo zdjęć nie robiłaś :)
OdpowiedzUsuńOlqa - "cytrynowa" jeszcze mnie nie wciągnęła... ale jak widać, potrzebuję czasu, jak zwykle :>
OdpowiedzUsuńMadzika - ach te marzenia :))) Witaj!
Sunsette - byłam, książki czytam, ale nie umniejsza to mojej tęsknoty :)
Ziuta - zdjęcia robiłam, ale ty ślepa, i nie widziałaś - kóz tylko nie obfociłam, bom pierdoła :))) Ja południowych klimatów chcę! Mątyki piękne, wspaniali ludzie, ale to nie Italia... przepraszam :)))
ALE!!! Do Matyk za to bliziutko, wkrótce się stawimy!!!
Większość z tych książek czytałam, nawet film obejrzałam "Pod słońcem Toskanii" i jestem również zauroczona tymi klimatami. Piękne miejsce warte odwiedzenia w Irlandii to mała miejscowość Dungarvan - około 70 km od Cork! Nie wiem jak tam dzisiaj się ceny kształtują bo to przecież słynny irlandzki kryzys - może ktoś aktualnie mieszkający w Irlandii się wypowie?
OdpowiedzUsuńCieszę się, że anioły dotarły nie uszkodzone!
No Kochana, ja Ci musze jakis pensjonacik kolo mnie wyszukac!!! Taka okazaja na spotkanie!!!
OdpowiedzUsuńI za to kocham literaturę...daje nam to co normalnie wydaje się niemożliwe :) PIękny post :) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńU mnie w kolejce czeka ksiazka Pod sloncem Toskanii i po tym poscie chyba bedzie moim priorytetem, a podroz wlasnie w to miejsce mam nadzieje ze kiedys bedzie mi dana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Roma - dotarły, i są piękne:) Film jest uroczy, też oglądałam :)
OdpowiedzUsuńAsiu - szukaj, szukaj :)))
Violetko - Tak, mozna sie przenieść w niesamowite miejsca - to robi wrażenie :)
Atenko - Polecam! I życzę TEJ podróży z całego serca :)
Kochana podjelas moj ulubiony temat . Jestem wirna fanka ksiazek zwiazanych z Toskania i filmow z tym miejscem zwiazanym rowniez.
OdpowiedzUsuńMama to szczescie ze co roku spedzam tam wakacje i nie wyobrazam sobie lepszego miejsca niz Toskania . Planuje przelamac sie na Prowansje ale moze za kilka lat bo narazie jestem zakochana w Toskani.
buziaczki
I zapraszm do siebie po odbior wyroznienia.
OdpowiedzUsuńbuziaki
Dziewczyno odkładaj te książki na półkę i napisz kolejnego posta, bo zaczynam się o Ciebie niepokoić. Ja rozumiem uzależnienie od czytania, ale żeby zaraz odwyk od pisania??? No chyba że tak zawzięcie kulasz mi moje filcowe korale :)
OdpowiedzUsuńWygrałaś w totka i ruszyłaś w podróż marzeń???
OdpowiedzUsuńTak poważnie to martwię się.
Buziaki *)
Ziuta - żyję, mam się dobrze, zaczynam się brać do roboty. Jej efekty wkrótce :) I może rzeczywiście cóś dla Cię będzie ??? ;D
OdpowiedzUsuńIwonko - musiałam odpocząć po feriach ... STRASZNIE pracowicie miałam :))))
Ale taka wygrana przydałaby się, oj bardzo! Właśnie na podróż i taras marzeń :))))
Pozdrawiam ciepło wszystkich zaniepokojonych. Wkrótce pojawię się, obiecuję :)