W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





14 lipca 2011

Latem...

Lato różnie się plecie. Bywa mokre przez co nieco melancholijne.
Bywa słoneczne, radosne,szalone, rozpędzone.
Jest wówczas leniwe, upalne, pachnące wodą z jeziora. Takie najbardziej lubię.
Jest kolorowe, rozbuchane zieleniami, czerwieniami, bielami i żółciami.
Lato to bociany dostojnie szybujące nad dojrzewającymi łanami zbóż.
I ich młode rozpychające się w gniazdach.
Ale dla mnie to przede wszystkim czas zapachów.
Odurzające zapachy ziół wszelakich w ogrodzie i na łąkach pobliskich; te mięty, majeranki, rozmaryn, lubczyk, nawet polne maki czy rumianki...
Cudny zapach mokrej ziemi i igliwia w lesie po deszczu.Taki świeży, ciepły, parujący.
To domowe zapachy pieczonych buł i bułeczek, podjadanych jagód, truskawek, kalarepy.
I zapach lawendy, nieco ciężki, ale niezwykle silny, aromatyczny - ten zapach chyba najbardziej kojarzy mi się z letnimi upałami.
Zapachowo dziś będzie :)
Dziś pokazuję moje pierwsze, jeszcze nieforemne, niewprawionymi rękami czynione.
Ale z lawendy z własnego ogrodu, i pachnącej intensywnie tak bardzo że aż fioletowo przed oczyma :)
Moje wrzecionka maleńkie, pachnące odurzająco i słonecznie. Latem pachnące :)







Koślawe, ale podczas naszej eskapady podlaskiej w samochodzie na kolanach plecione.
Ich zapach towarzyszył nam podczas całej podróży, moje dłonie pachniały długo, miałam wrażenie że cała jestem osnuta zapachem lawendy :)
Takie małe wspomnienie lata zrobiłam, na nadchodzące długie zimowe wieczory.
Jeszcze nie raz wspomnę...
jeszcze nie raz westchnę, zatęsknię.

5 komentarzy:

  1. Całe lato oddałaś w tym opisie, aż się rozmarzyłam,w 4 klimatyzowanych ścianach:( i lawendę już poczułam, mmmm .. dziękuję za te chwile - przeniosła się kompletnie na łono letniej natury! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale się nawdychałam tych letnich zapachów u Ciebie! Ja chcę takie lawendowe wrzecionka zdradź kochana jak je się robi plissss!!!
    U mnie jeszcze lawenda się znajdzie, nie najpiękniejsza już, ale może się nada. Pędzę ją zrywać bo coś się chmurzy.
    Acha.... podróżowałam z Wami wirtualnie po Mazurach, w realu nigdy tam nie byłam więc bardzo dziękuję za taką możliwość poznania miejsc nieznanych.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pracę przy lawendzie kocham właśnie za to, że mam potem jeszcze długo wrażenie, że nią pachnę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Iv czekam na fotki
    buziole
    ps-piekna ta lawenda

    OdpowiedzUsuń
  5. Sentimental - dziekuję:))

    Iwonko - na kurs wrzecionkowy odsyłam do Beaty Lipov z Lawendowego domu:) Prosto i przystępnie wytłumaczona metoda plecenia:)
    Cieszę się że "wycieczka" się podobała:)

    Kasiu - no właśnie, choć w pewnym momencie przechodziłam lekki kryzys zapachowy, za dużo naraz chyba :)

    Haniu - fotki wysłane, dzięuję:)

    OdpowiedzUsuń