W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





12 lipca 2011

no to dalej...

...dziś z kolei pokażę w jakich okolicznościach odbył się opisywany wcześniej piknik.
Tak jak obiecywałam:)
Co więcej udaje mi się chyba nawet zachować jako tako chronologię wydarzeń ;)
Dodać muszę koniecznie że plan wycieczki nie istniał. Prawie wszystkie miejsca odwiedziliśmy całkowicie spontanicznie. Celem głównym była rzeka Hańcza i Augustów. Frajdę miałam ogromną, bo udało nam się pokazać dzieciakom (i młodzieży) miejsca które dla mnie i Osobistego mają znaczenie sentymentalne,dla nas to była podróż w czasie, dla dzieci atrakcja i świetna zabawa:) Ja zrealizowałam swoje pasje turystyczne, odnalazłam miejsca których jeszcze nie znałam, a bardzo mi się spodobały. I bardzo się cieszę że nasze dzieciaki też złapały turystycznego bakcyla:)
Wyjaśnię tylko szybko, iż ta nowa osoba przemykająca na niektórych zdjęciach, to moja siostra cioteczna Agata. To TA siostra wspominana w poście o mojej Babci. Od kilku lat spędza z nami przynajmniej miesiąc wakacji. Jest z nami również teraz :)
No to pokazuję :D
Najpierw zapakowaliśmy się do auta. Każdy siedział w pozycji wygodnej dla niego, ale niekoniecznie dogodnej dla sąsiada :> Przez co wyglądało to mniej więcej tak:



Pierwszym postojem były Mikołajki. Dawno tam nie byłam, dziś miasteczko wypiękniało,  zrobiło się przestronne, zadbane, ale nic nie straciło ze swojego wcześniejszego klimatu:) No i Król Sielaw nie zniknął!








Następnym punktem,  był Augustów, a dokładniej Studzienniczna.







Zmierzając do kolejnego miejsca natrafiliśmy na:


Potem zupełnie spontanicznie wpadliśmy do Dowspudy :) A tam ujrzeliśmy:




To pałac Paca, tak, tak z tego powiedzonka o Pacu i jego pałacu :)


Imć Pac wybudował piękny pałac, nie nacieszył się nim jednak długo bowiem za swój udział w Powstaniu Listopadowym został ukarany przez cara wywłaszczeniem. Kolejni dzierżawcy rozgrabili dobra, a ostatni z nich rozebrał cegła po cegle. Te cegły posłużyły do budowanych w tamtym czasie koszar wojskowych w Suwałkach. To co widzicie to jedyny, zachowany do dziś fragment owego pałacu, szkoda, bo był naprawdę niezwykle piękny...
Potem było to co zaplanowane, i tak naprawdę cel całej naszej eskapady czyli:

HAŃCZA


Piknik opisywałam we wcześniejszym poście, więc dziś się już zlituję:)
I ostatnim punktem wycieczki były Wigry, dokładnie Klasztor pokamedulski:) Jego położenie, ten klimat, jego dostojność... przepiękne miejsce, które podobnie jak nas kilka lat wcześniej, dziś zachwyciło również dzieci (i młodzież :))







By po trudach dnia trochę odpocząć bo potem wyruszyliśmy w drogę powrotną, w bardzo dłuuuuuuugą podróż powrotną ...


Wyprawa warta była całego wysiłku, szczególnie że miasto przywitało nas niezwykle malowniczo :)


To tyle, długo, ale to prawie same zdjęcia.
A zamieszczam dla zachęty, jeśli macie tylko okazję, lub brak Wam pomysłu na spędzenie czasu wolnego, koniecznie odwiedźcie Podlasie.
Pokazuję Wam tylko jego fragment, i to ten najbardziej znany i popularny. Ale zapewniam, Podlasie to wiele miejsc cichych spokojnych i pełnych uroku, zatem zachęcam:) No i te przepyszne sery i kiełbasy!!!

Pozdrawiam ciepło :)

6 komentarzy:

  1. Piękna wycieczka -w niektórych miejscach byłam i POTWIERDZAM- WARTO!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. IVALIO,TAKIE SPONTANICZNE WYCIECZKI SĄ NAJLEPSZE:)..A TE NOGI W SAMOCHODZIE MNIE ROZBAWIŁY...DZIEKUJĘ ZA MIŁY KOMENTARZ-POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowicie piękne miejsca zwiedziliście!!!Jak na jeden dzień to bardzo dużo atrakcji!!!!
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  4. Jubudubu- IVALIUŚ- wylosowała Cie mszyna mojego Candy.
    czekam na zdjęcia
    buziole

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna wyprawa,podziwiam dzieciaki,że dały radę i jeszcze tak pięknie pozowały:))

    OdpowiedzUsuń
  6. Olu - cieszę się że moje sympatie regionalne są odwzajemniane :)

    Qurko - z nogami to jest tak, że dopóki nie schodzone, to mogą sobie tak leżeć, gorzej gdy już wycieczki koniec, a one znowu tak leżą... ;P

    Aguś - dziękuję, atrakcji dużo, ale wszyscy dali radę, i domagali się więcej!

    Haneczko - dziękuję :)

    Aga2201 - ja też :) Dziękuję:)

    OdpowiedzUsuń