Tak jak obiecywałam:)
Co więcej udaje mi się chyba nawet zachować jako tako chronologię wydarzeń ;)
Dodać muszę koniecznie że plan wycieczki nie istniał. Prawie wszystkie miejsca odwiedziliśmy całkowicie spontanicznie. Celem głównym była rzeka Hańcza i Augustów. Frajdę miałam ogromną, bo udało nam się pokazać dzieciakom (i młodzieży) miejsca które dla mnie i Osobistego mają znaczenie sentymentalne,dla nas to była podróż w czasie, dla dzieci atrakcja i świetna zabawa:) Ja zrealizowałam swoje pasje turystyczne, odnalazłam miejsca których jeszcze nie znałam, a bardzo mi się spodobały. I bardzo się cieszę że nasze dzieciaki też złapały turystycznego bakcyla:)
Wyjaśnię tylko szybko, iż ta nowa osoba przemykająca na niektórych zdjęciach, to moja siostra cioteczna Agata. To TA siostra wspominana w poście o mojej Babci. Od kilku lat spędza z nami przynajmniej miesiąc wakacji. Jest z nami również teraz :)
No to pokazuję :D
Najpierw zapakowaliśmy się do auta. Każdy siedział w pozycji wygodnej dla niego, ale niekoniecznie dogodnej dla sąsiada :> Przez co wyglądało to mniej więcej tak:
Pierwszym postojem były Mikołajki. Dawno tam nie byłam, dziś miasteczko wypiękniało, zrobiło się przestronne, zadbane, ale nic nie straciło ze swojego wcześniejszego klimatu:) No i Król Sielaw nie zniknął!
Następnym punktem, był Augustów, a dokładniej Studzienniczna.
Zmierzając do kolejnego miejsca natrafiliśmy na:
Potem zupełnie spontanicznie wpadliśmy do Dowspudy :) A tam ujrzeliśmy:
To pałac Paca, tak, tak z tego powiedzonka o Pacu i jego pałacu :)
Imć Pac wybudował piękny pałac, nie nacieszył się nim jednak długo bowiem za swój udział w Powstaniu Listopadowym został ukarany przez cara wywłaszczeniem. Kolejni dzierżawcy rozgrabili dobra, a ostatni z nich rozebrał cegła po cegle. Te cegły posłużyły do budowanych w tamtym czasie koszar wojskowych w Suwałkach. To co widzicie to jedyny, zachowany do dziś fragment owego pałacu, szkoda, bo był naprawdę niezwykle piękny...
Potem było to co zaplanowane, i tak naprawdę cel całej naszej eskapady czyli:
HAŃCZA
Piknik opisywałam we wcześniejszym poście, więc dziś się już zlituję:)
I ostatnim punktem wycieczki były Wigry, dokładnie Klasztor pokamedulski:) Jego położenie, ten klimat, jego dostojność... przepiękne miejsce, które podobnie jak nas kilka lat wcześniej, dziś zachwyciło również dzieci (i młodzież :))
By po trudach dnia trochę odpocząć bo potem wyruszyliśmy w drogę powrotną, w bardzo dłuuuuuuugą podróż powrotną ...
Wyprawa warta była całego wysiłku, szczególnie że miasto przywitało nas niezwykle malowniczo :)
To tyle, długo, ale to prawie same zdjęcia.
A zamieszczam dla zachęty, jeśli macie tylko okazję, lub brak Wam pomysłu na spędzenie czasu wolnego, koniecznie odwiedźcie Podlasie.
Pokazuję Wam tylko jego fragment, i to ten najbardziej znany i popularny. Ale zapewniam, Podlasie to wiele miejsc cichych spokojnych i pełnych uroku, zatem zachęcam:) No i te przepyszne sery i kiełbasy!!!
Pozdrawiam ciepło :)
Piękna wycieczka -w niektórych miejscach byłam i POTWIERDZAM- WARTO!:)
OdpowiedzUsuńIVALIO,TAKIE SPONTANICZNE WYCIECZKI SĄ NAJLEPSZE:)..A TE NOGI W SAMOCHODZIE MNIE ROZBAWIŁY...DZIEKUJĘ ZA MIŁY KOMENTARZ-POZDRAWIAM
OdpowiedzUsuńNiesamowicie piękne miejsca zwiedziliście!!!Jak na jeden dzień to bardzo dużo atrakcji!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrowionka
Jubudubu- IVALIUŚ- wylosowała Cie mszyna mojego Candy.
OdpowiedzUsuńczekam na zdjęcia
buziole
Piękna wyprawa,podziwiam dzieciaki,że dały radę i jeszcze tak pięknie pozowały:))
OdpowiedzUsuńOlu - cieszę się że moje sympatie regionalne są odwzajemniane :)
OdpowiedzUsuńQurko - z nogami to jest tak, że dopóki nie schodzone, to mogą sobie tak leżeć, gorzej gdy już wycieczki koniec, a one znowu tak leżą... ;P
Aguś - dziękuję, atrakcji dużo, ale wszyscy dali radę, i domagali się więcej!
Haneczko - dziękuję :)
Aga2201 - ja też :) Dziękuję:)