truskawki wczoraj "wykończyłam". A one moje palce. Na razie dam sobie luz:)
Pierwszy "czyn przetworowy" uważam za zakończony. Prawie.
Jeszcze chcę trochę zielska zdrowotnego do ususzenia nazbierać. Dużo dobrego naczytałam się o kwiatkach bzu czarnego. O sokach (jeszcze doprodukuję, bo uwielbiam, a skoro uwielbiam po co się ograniczać??:)), wiedziałam już wiele lat temu, tymczasem kwiecie też dobre, o ile nie lepsze, normalnie aspiryna w suszu:)))
Tymczasem chwalę się (bo czemu nie?:)) tym co zrobiłam, i na razie koniec z nękaniem przetworowym:)))
Swoja drogą, jak pięknie przetwory wyglądają w słoneczku, prawda:)
Syrop bzowy, przelany do buteleczek, wdzięcznie pozuje
na tle mojego niedopracowanego warzywniaka:))
Truskawy 2010
Syrop różany, chili róż do butelek przelany:)
Płatki z odzysku oczywiście utarte, nie pokazuję bo wcześniej prezentacja była:)
Płatki z odzysku oczywiście utarte, nie pokazuję bo wcześniej prezentacja była:)
I na koniec coś czego jeszcze nie pokazywałam
Syropik sosnowy, malowniczo ukryty w upartych nasturcjach:)))
I już. Koniec. Przynajmniej do końca tygodnia. Teraz muszę się za swoje metry kwadratowe zabrać, ogarnąć trochę. A jutro zaprezentuję nowego członka naszej rodziny. W moim ulubionym kolorze:)))). Pewna osoba wpadająca do mnie regularnie może poczuć się nieco zagrożona:)))
Haaa, będzie tajemniczo, potrzymam Was troszkę w niepewności, za to jutro...
Tymczasem pozdrawiam serdecznie:))))
kochana ivalio prosze przeslij przepis na te pyszne bzowe soki:0przepieknie wygladaja,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCzuję się potwornym leniem, jak patrzę na Twoje dokonania....ale u mnie nikt, oprócz mnie słodkich przetworów nie je, a ja już i tak gruba, to i motywacja mniejsza...za to naleweczki z pewnością będą już wkrótce;)
OdpowiedzUsuńNo to ciekawa jestem co uszyłaś :-P
OdpowiedzUsuńA ja dziś nastawiłam syropek z kwiatów. pierwszy raz w życiu. Ciekawe co wyjdzie i czy rodziny nie wytruję :-D
A co jeszcze z kwiatów można zrobić? Susz??
mmm az pachnie.A ja od razu chytrze łypię okiem na ten cudowny koszyk w ubranku -mlask :P
OdpowiedzUsuńAmalio, przepis masz w komentarzach:)))
OdpowiedzUsuńPat, Jak mówisz? Gruba??? TY!!????? Czarujesz Moja Droga, czarujesz, albo czujność moją sprawdzasz:)))) Nalewki rób i się chwal. Ja ciągle nie mogę coś zrobić amaretto:> Muszę się zmobilizować:)))
Ata, ależ ja nic nie mówiłam o szyciu;))))
Mama nadzieję że nastawienia tego syropku nie pożałujesz. Zapach poczatkowo "odurzający", ale smak... delicje, przynajmniej jak dla mnie:))) Mój mąż ostatnio skomentował moje syropowe poczynania: Zapachy mojego dzieciństwa:))) Może kiedyś i Twoje dziewczyny tak powiedzą????
Kwiaty TRZEBA suszyć, jak lipę, ale bez ma silniejsze działanie lecznicze:napar z kwiatowego suszu ma silnie działanie wykrztuśne, silnie napotne przy infekcjach w przebiegu z gorączką. W początkowym okresie choroby łagodzi jej objawy, doskonały na zapalenia gardła (równiez jako płukanki), skraca okres choroby. Napar można stosowac do wybielenia skóry (równiez przy piegach).
Przygotowanie naparu 1 łyzkę kwiatów suszonych zalać szklanką wrzątku,parzyć 15 min pod przykryciem i pić małymi łykami, aby wzmocnić działanie słodzić miodem i dodać cytrynę.
Jeżeli się wkręcisz to poczekaj tez na owoce, ususz je i stosuj jako herbatkę - niezwykle pomocna przy odchudzaniu ( Ciebie nie dotyczy,żebys nie przesadziła!:), świetnie łagodzi nerwobóle itd.
Polecam zatem:)
Anitko, pewnie że pachnie:))) Koszyk juz kiedys prezentowałam. Chyba nawet przy okazji moich pierwszych (a wypatrzonych przez Ciebie:)) zakupów w ulubionym sklepie:))))
I tak na koniec, pragnę OFICJALNIE ROZWIAĆ AURĘ jaką ostatnio jestem otoczona. Aurę niezmiernie miłą dla mnie, aczkolwiek nieco niezasłużoną.
DZIEWCZYNY! Ja jestem LEŃ, siedziałabym cały dzień i się leniła z przerwą na rękądziałanie:))) jak mamcie kocham, pracuję zrywami, cyklicznie:)) Dziś zasuwam, za miesiąc leżę. Teraz mam okres "zasuwowy", ale zapewniam że to minie:))) Na razie jeszcze mi się chce, a potem... zobaczycie same:))))
I tyle samobiczowania:)))
Nie mniej SERDECZNIE DZIĘKUJĘ za wszystkie Wasze cudne komentarze, serce mi puchnie z radości:DDDD
Pozdrawiam serdecznie, zaglądajcie, zapraszam:D
Właśnie zakręciłam ostatnie słoiki truskawek. Zachęcona opisami chętnie spróbowałabym podziałać z tymi bzowymi kwiatkami, ale nie wiem czy nie jest już za późno :(
OdpowiedzUsuńMailika wysłałam. Pozdrawiam.
U nas bez dopiero rozpoczął swoje kwitnienie - tu wszystko później, rośnie, dojrzewa, kwitnie... taki zapóźniony region jesteśmy:)) Ale za to zimna najszybciej przychodzi. I gdzie tu sprawiedliwość??? :DD
OdpowiedzUsuńKwiatków poszukaj po prostu, jak nie sprawdzisz nie dowiesz się. Może jeszcze kwitną???
Idę czytać maila. Serdecznie pozdrawiam:)
Podziwiam Cię coraz bardziej.
OdpowiedzUsuńAle skarbów na zimę narobiłaś
Pozdrawiam
wpadłam na moment i mi się spodobało :) miło i smakowicie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNo nie mówiłaś o szyciu, ale jakoś mi się tak samo z siebie nasunęło ;-)
OdpowiedzUsuńTo ja czekam niecierpliwie!
aha - syropek pachnie ładnie. Mam nadzieję, że coś jednak z niego będzie.
Kiniu - dziękuję, na razie jestem na fali, w planach mam więcej:)))
OdpowiedzUsuńMadiza - witaj:)))
Moniko, a widzisz, ale mnie "posądzasz":DDD
Swoją droga czas najwyższy maszynę odkurzyć, mam tyle planów i... czasu brak:@
Syropek będzie świetny. Smak ma niespotykany:)