W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





17 czerwca 2010

CD

czyli ciąg dalszy i na razie PAS:)))

truskawki wczoraj "wykończyłam". A one moje palce. Na razie dam sobie luz:)
Pierwszy "czyn przetworowy" uważam za zakończony. Prawie.
Jeszcze chcę trochę zielska zdrowotnego do ususzenia nazbierać. Dużo dobrego naczytałam się o kwiatkach bzu czarnego. O sokach (jeszcze doprodukuję, bo uwielbiam, a skoro uwielbiam po co się ograniczać??:)), wiedziałam już wiele lat temu, tymczasem kwiecie też dobre, o ile nie lepsze, normalnie aspiryna w suszu:)))
Tymczasem chwalę się (bo czemu nie?:)) tym co zrobiłam, i na razie koniec z nękaniem przetworowym:)))
Swoja drogą, jak pięknie przetwory wyglądają w słoneczku, prawda:)

Syrop bzowy, przelany do buteleczek, wdzięcznie pozuje
na tle mojego niedopracowanego warzywniaka:))

Truskawy 2010

Syrop różany, chili róż do butelek przelany:)
Płatki z odzysku oczywiście utarte, nie pokazuję bo wcześniej prezentacja była:)

I na koniec coś czego jeszcze nie pokazywałam
Syropik sosnowy, malowniczo ukryty w upartych nasturcjach:)))

I już. Koniec. Przynajmniej do końca tygodnia. Teraz muszę się za swoje metry kwadratowe zabrać, ogarnąć trochę. A jutro zaprezentuję nowego członka naszej rodziny. W moim ulubionym kolorze:)))). Pewna osoba wpadająca do mnie regularnie może poczuć się nieco zagrożona:)))
Haaa, będzie tajemniczo, potrzymam Was troszkę w niepewności, za to jutro...

Tymczasem pozdrawiam serdecznie:))))

11 komentarzy:

  1. kochana ivalio prosze przeslij przepis na te pyszne bzowe soki:0przepieknie wygladaja,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się potwornym leniem, jak patrzę na Twoje dokonania....ale u mnie nikt, oprócz mnie słodkich przetworów nie je, a ja już i tak gruba, to i motywacja mniejsza...za to naleweczki z pewnością będą już wkrótce;)

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ciekawa jestem co uszyłaś :-P

    A ja dziś nastawiłam syropek z kwiatów. pierwszy raz w życiu. Ciekawe co wyjdzie i czy rodziny nie wytruję :-D

    A co jeszcze z kwiatów można zrobić? Susz??

    OdpowiedzUsuń
  4. mmm az pachnie.A ja od razu chytrze łypię okiem na ten cudowny koszyk w ubranku -mlask :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Amalio, przepis masz w komentarzach:)))

    Pat, Jak mówisz? Gruba??? TY!!????? Czarujesz Moja Droga, czarujesz, albo czujność moją sprawdzasz:)))) Nalewki rób i się chwal. Ja ciągle nie mogę coś zrobić amaretto:> Muszę się zmobilizować:)))

    Ata, ależ ja nic nie mówiłam o szyciu;))))
    Mama nadzieję że nastawienia tego syropku nie pożałujesz. Zapach poczatkowo "odurzający", ale smak... delicje, przynajmniej jak dla mnie:))) Mój mąż ostatnio skomentował moje syropowe poczynania: Zapachy mojego dzieciństwa:))) Może kiedyś i Twoje dziewczyny tak powiedzą????
    Kwiaty TRZEBA suszyć, jak lipę, ale bez ma silniejsze działanie lecznicze:napar z kwiatowego suszu ma silnie działanie wykrztuśne, silnie napotne przy infekcjach w przebiegu z gorączką. W początkowym okresie choroby łagodzi jej objawy, doskonały na zapalenia gardła (równiez jako płukanki), skraca okres choroby. Napar można stosowac do wybielenia skóry (równiez przy piegach).
    Przygotowanie naparu 1 łyzkę kwiatów suszonych zalać szklanką wrzątku,parzyć 15 min pod przykryciem i pić małymi łykami, aby wzmocnić działanie słodzić miodem i dodać cytrynę.
    Jeżeli się wkręcisz to poczekaj tez na owoce, ususz je i stosuj jako herbatkę - niezwykle pomocna przy odchudzaniu ( Ciebie nie dotyczy,żebys nie przesadziła!:), świetnie łagodzi nerwobóle itd.
    Polecam zatem:)

    Anitko, pewnie że pachnie:))) Koszyk juz kiedys prezentowałam. Chyba nawet przy okazji moich pierwszych (a wypatrzonych przez Ciebie:)) zakupów w ulubionym sklepie:))))

    I tak na koniec, pragnę OFICJALNIE ROZWIAĆ AURĘ jaką ostatnio jestem otoczona. Aurę niezmiernie miłą dla mnie, aczkolwiek nieco niezasłużoną.
    DZIEWCZYNY! Ja jestem LEŃ, siedziałabym cały dzień i się leniła z przerwą na rękądziałanie:))) jak mamcie kocham, pracuję zrywami, cyklicznie:)) Dziś zasuwam, za miesiąc leżę. Teraz mam okres "zasuwowy", ale zapewniam że to minie:))) Na razie jeszcze mi się chce, a potem... zobaczycie same:))))
    I tyle samobiczowania:)))
    Nie mniej SERDECZNIE DZIĘKUJĘ za wszystkie Wasze cudne komentarze, serce mi puchnie z radości:DDDD

    Pozdrawiam serdecznie, zaglądajcie, zapraszam:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Właśnie zakręciłam ostatnie słoiki truskawek. Zachęcona opisami chętnie spróbowałabym podziałać z tymi bzowymi kwiatkami, ale nie wiem czy nie jest już za późno :(
    Mailika wysłałam. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. U nas bez dopiero rozpoczął swoje kwitnienie - tu wszystko później, rośnie, dojrzewa, kwitnie... taki zapóźniony region jesteśmy:)) Ale za to zimna najszybciej przychodzi. I gdzie tu sprawiedliwość??? :DD
    Kwiatków poszukaj po prostu, jak nie sprawdzisz nie dowiesz się. Może jeszcze kwitną???
    Idę czytać maila. Serdecznie pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Podziwiam Cię coraz bardziej.
    Ale skarbów na zimę narobiłaś
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. wpadłam na moment i mi się spodobało :) miło i smakowicie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. No nie mówiłaś o szyciu, ale jakoś mi się tak samo z siebie nasunęło ;-)
    To ja czekam niecierpliwie!
    aha - syropek pachnie ładnie. Mam nadzieję, że coś jednak z niego będzie.

    OdpowiedzUsuń
  11. Kiniu - dziękuję, na razie jestem na fali, w planach mam więcej:)))

    Madiza - witaj:)))

    Moniko, a widzisz, ale mnie "posądzasz":DDD
    Swoją droga czas najwyższy maszynę odkurzyć, mam tyle planów i... czasu brak:@
    Syropek będzie świetny. Smak ma niespotykany:)

    OdpowiedzUsuń