Kiepsko z nią u mnie, bardzo kiepsko...
W lutym bodajże zaczęłam szyć swoją torbę na laptopa.
Brakowało mi jej, do sklepu jakoś nie po drodze, a materiałków wówczas trochę przybyło, to i ropoczęłam swoje szycie.
Rozpoczęłam, torbę prawie skończyłam i... odłożyłam i... zapomniałam o niej!
Wczoraj przy okazji porządków w tkaninach znalazłam:P I wreszcie wzięłam się za jej wykończenie.
Wygląda o tak:
Brązowa, ze sztucznej niewyprawionej, skóry:) Nie jest idealna, mnóstwo błędów popełniłam, np. naszycie aplikacji po wszyciu podszewki. Błąd podstawowy i banalny, efekt tego taki że po otwarciu torby widać miejsce szycia aplikacji - czyli tak sobie:P. drobna poprawka na przyszłość i ... lecytynka... na pamięć i przemyślenie szycia. Poza tym miejsce wszycia uchwytów na pasek musiałam również zamaskować aplikacją. Miałam problem z przeszyciem tylu warstw tkanin, więc nie wyszło to zbyt pięknie, toteż maskowałam, bo co zrobić miałam... I znowu kłania się...lecytynka:P
Tu komplet, czyli torba plus worek na akumulator i przewody.
Worek raz jeszcze:)
Wnętrze, właściwie jego fragment wraz z zawartością.
Widać troszkę pikowania, celowo szyłam brązową nitką.
I jeszcze raz komplet, wśród moich upartych nasturcji i na małej architekturze:)))
Zdjęcia takie sobie, słońce zagłusza kolorki aplikacji, listki są jasno zielone.
Swoją drogą mam problem z zakupieniem materiału w odcieniach zieleni, wykupiłyście wszystkie, czy co?:)))
Prawdę mówiąc to moje odkładanie i brak pamięci ma swoje źródło również w braku jednego konkretnego miejsca do prac ręcznych.
Tak jak z malowaniem mogę sobie wyjść teraz przed dom, grabie i łopaty też do użytku zewnętrznego raczej. Tak łucznika starego z szafką nie wyniosę, kółek nie ma, i taki jakiś nieporęczny jest w przenoszeniu.
Wiadomo bowiem że jak już zaczyna się coś działać, to bałagan się wokół robi wcale nie mały, dodatkowo w związku z ograniczeniami czasowymi które można poświęcić na ręką działanie, nie chce się wszystkiego bez ustanku układać i przekładać. Efekt: BAŁAGAN, BAŁAGAN i... LECYTYNKA:P
I tyle.Skończyłam, wygląda mój twór torbowy jak wygląda. Fajnie że chociaż mój laptop doczekał się swojego miejsca na ziemi:))).
Powiedzcie mi tylko jeszcze jak zamontować magnesy na zapięcia, coś nie umiem, palce zaczynają mnie boleć, młotek czy płaskoszczypy (fachowo, nie?:) mam zastosować?
Pozdrawiam miło i słonecznie.
Ivalia! Znowu się czepiasz Iwonki! Sumienia nie masz!
OdpowiedzUsuńTorba bomba! I worek też ekstra! Ja mu tam do środka zaglądać nie będę ;-P
A skąd miałaś wykrój? Z głowy tak??
Z głowy, właśnie dlatemu taki niedorobiony:>
OdpowiedzUsuńWorek z tego wszystkiego najdoskonalszy:>
Serio mówię, się nie czepiam i nie liczę na pochlebstwa. Co tam, ważne że miejsce na lapa jest, teraz tylko hak i niech se wisi:)))
Ale już mnie kusi nastepna torba na lapa, inny deseń, mniej słodkich aplikacji i inna tkanina:))) Kombinuję tylkojak śerodek torby zorganizować coby już worków nie szyć, tylko przegrody - kieszenie, czy cóś.
Jak wymyslę to uszyję, jeszcze mi się chce:))))
Ale dzięki, dzięki za dobre słowo.
A mnie się podoba:)
OdpowiedzUsuńI podziwiam, że potrafiłaś coś takiego wyczarować! A jeszcze bardziej podziwiam tych wszystkich, którzy potrafią sprawnie i z efektami posługiwać się maszyną do szycia:)
Naprawdę gratuluję świetnego zestawu na sprzęt:)
Fajny worek i torba.I swietne zdjęcia!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
kochana jakbyś się nie przyznała -nikt by nie zauważył! A jak z głowy tym bardziej pokłon!
OdpowiedzUsuńPodobają mi się te kwiaty :0 mają coś z ludowizny-a ja lubie ludowizną :)
Z magnesami Ci nie pomogę, bo nic a nic o tym nie wiem. Ale torba wspaniała...
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki Dziewczyny:))))
OdpowiedzUsuńDzięki tak miłym komentarzom nie rezygnuję z dalszych "działań" szyciowych:))))
Ale prawdę mówię, daleko torbie do ideału, bardzo daleko. To rzetelna, obiektywna i uczciwa ocena, a aplikacja rzeczywiście ludowizną miała trącać, i uwagę od niedoskonałości odwracać. Taka jestem spryciulka :)))
Torba rewelacyjna.
OdpowiedzUsuńTy świetnie szyjesz.
Podziwiam.