W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





12 czerwca 2010

Jelenie i kowboje

Działo się dziś wiele:)))
Upał nieznośny panuje, więc coby zająć dziatwę pojechali my na wycieczkę.
W taki gorąc ciężko cokolwiek wokół obejścia robić, człowiek sapie jak nie przymierzając lokomotywa na prerii:)
Mimo mieszkania na wsi i nam upał daje się we mocno znaki, wszyscy mokrzy, umęczeni i... rozzłoszczeni:>
Po naradzie , w celu uniknięcia awantur tudzież przykrych w konsekwencjach słowo-czynów, postanowiliśmy wyruszyć na wyprawę krajoznawczą:)
Najsampierw Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie.
Spacer wśród zwierząt widywanych z rzadka podczas spacerów po lesie, różnych gatunków jeleniowatych, psowatych, skrzydlatych i kotowatych - mnogość gatunków, różnorodność barw. Jednym słowem ARKA - prawie:))) Co będę gadać, obejrzyjcie z nami (zaznaczam że nie umęczę, kilka zdjątek najfajniejszych:))





Orzeł biały

Pani Rysiowa z przychówkiem. Jakaś taka zamyślona:)
Macierzyństwo to poważna sprawa, nie tylko w ludzkim wymiarze:)

Prawda że piękny kotecek?:) Próżno go szukać w lesie,
są bardzo skryte i tajemnicze. Pozwólcie przedstawić sobie, to żbik we własnej osobie:))

Główna przewodniczka wycieczki, i jej wierni towarzysze:)
Przepraszam że tak od zadka, ale ujęcie mi się podoba:)

Wilk - wcale nie groźny:>



Zarówno zwierzęta które mogliśmy podejrzeć jak i spacer po ogromnym terenie długo zostanie w pamięci.
Polecam gorąco, jeśli znajdziecie chwilkę czasu i będziecie w okolicy. Warto, szczególnie na bliskość zwierząt której można doświadczyć na całej trasie (ok. półtorej godziny). dzieciaki przeszczęśliwe, Janko zamienił się w ogromny znak zapytania, buzia mu się nie zamykała, ciągle "nękał" przewodniczkę prośbami o kolejne opowieści.
Zaniemówił i zwątpił na chwilkę dopiero gdy doszliśmy do wolier z ptakami. w jednej z nich siedziało to:

dla niezorientowanych (ze względu na jakość zdjęcia, oczywiście:)) jest bocian czarny.
Janek nie uwierzył, twierdząc że pani to chyba bociana nie widziała: "pseciez bocian jest biały nie carny!"
Jakoś nie chciało dotrzeć do małej łepetynki że są jeszcze inne gatunki, a czarny w lesie lubi mieszkać bo święty spokój sobie niezmiernie ceni:))).

Kolejnym etapem wyprawy było Mrągowo.
Tu zatrzymaliśmy się w miasteczku Mrongoville -w  miasteczku rodem z dzikiego zachodu, gdzie Indianie i kowboje żyją w prawdziwej przyjaźni:)))

Mogliśmy podziwiać pokazy woltyżerki konnej, pełnej prawdziwie kaskaderskich popisów, pojawił się również sam Wielki Wódz Geronimo, miotający nożami, tomahawkami i celnie strzelający z łuku.





można zasiąść w prawdziwym wozie pierwszych zdobywców dzikiego zachodu:)...


nauczyć się niełatwej sztuki zarzucania lassa na wierzgającego mustanga:))...



lub na chwilę zamienić się w prawdziwych poszukiwaczy złota!:)))
I co ciekawsze wyłowić je z odmętów piachu i zmąconej wody!
Moje dzieci są prawdziwie bogatymi zdobywcami dzikiego zachodu!!!


I na koniec wioska indiańska.
Świetnie było posiedzieć w tipi na "bizonich" skórach i posłuchać opowieści o życiu i historii Indian:)

Kolejny weekend bogaty w wydarzenia.Świetnie spędzony dzień, uniknęliśmy gorąca (niezrównane auto z klimą:)), poznaliśmy ciekawe miejsca, i najważniejsze: BYLIŚMY RAZEM!
Polecam wszystkim lubiącym turystykę, a szczególnie  rodzinom z dziećmi:)))
Jutro szalona niedziela, najpierw turniej tańca Tosi, następnie urodziny siostrzeńca męża. Znowu będzie się działo:)))

Pozdrawiam miło



9 komentarzy:

  1. ooooo my też bywamy w takim parku ze zwierzami!
    ale najbardziej podobały mi się indiańskie tipi no i ten indianiec! wow! howk :P

    OdpowiedzUsuń
  2. jak wreszcie małżon zrobi prawko i kupimy wóz to będziemy zwiedzać, zwiedzać i zwiedzać bo to uwielbiamy i jak tylko gdzieś jedziemy (pkp ofkors) to zwiedzamy wszelakie okolice jak tylko możemy
    pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  3. Anitko, indianiec starawy:> Kowboje za to niczego sobie:))) Ale wszystkich przebijały konie:))))

    Kasiu, Ty tez rób, prawko to niezależność:)))))
    Bo wiesz, małżony nie zawsze mogą albo chcą...
    A okolice piękne macie, jest co podziwiać.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  4. O! No to już wiem, gdzie będę wlokła moje dziecko w wakacje! Ruciane niedaleko Wawy, to w jeden dzień obrócimy.
    Tylko powiedz mi Iwonko, czy trzeba wcześniej rezerwować bilety? Czy tak na hura też można śmignąć?

    OdpowiedzUsuń
  5. Śmigaj na hura, i zahaczaj o nas:))) Godzina 20 i jesteś na kawce, nawet ciasto upiekę specjalnie:))))
    Kadzidłowo świetna sprawa (bilet dorosły 15 zł, mały 7, plus karma 1 zł, Mrongoville też warto choć bywa sennie, ale w wakacje będzie się działo, bilet 10 zł, dzieci nie pamietam, moje gratis, parking 5 zł. Na zapartego możecie jeszcze zaliczyć Galindię, ale to raczej światna impreza dla grupy. Indywidualnie możesz pozwiedzać i tyle, mimo to sympatycznie.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. No to super!
    Nie wiem jeszcze kiedy się machnę, ale się machnę.
    W końcu po to mam samochód i wakacje ;-D

    Kasiu - Iwona dobrze pisze! Też zrób prawko!

    OdpowiedzUsuń
  7. No, się spotkamy, nalewkę różną zrobiłam:)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. hihihi! A od czego ta nalewka się różni ;-DDD

    Iwonko - zmotoryzowana jestem. A więc nie jeżdżę pod wpływem ;-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj, miałam na myśli nalewkę RÓŻANĄ,na kulturalne skonsumowanie. A kulturalne konsumowanie rozumiem jako wieczorową porę i prowadzenie auta wieczorem kolejnym:DDDDD
    Oj, się czepiasz Babo szczególików, lapsus językowy - wiela ich w moim wykonaniu przecież:))))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń