W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





4 stycznia 2011

"Nowy

 Rok mamy, i naprawdę nie wiem czy się cieszyć, przecież LAT wciąż przybywa.
A w związku z ich przybywaniem, to i w kostkach jakoś częściej strzyka, twarz jakaś bardziej "sfilcowana" się robi, nóżki i rączki jakby mniej sprawne, schylać się ciężej "...


To obserwacje koleżanki  nieszczęśliwej że Nowy już mamy. Próbując nieszczęsną pocieszyć nieśmiało, bo niezbyt dobra jestem w te klocki pocieszajkowe, podsunęłam jej myśl ulotną: "strzyka nie strzyka, ale za to bardziej wisi..." Minę dziwną zrobiła i poszła, zanim wyjaśniłam, że wisi w sensie ODPUSZCZENIA większego, nie brania SOBIE do głowy wszystkich tych STRASZNIE POWAŻNYCH ŻYCIOWYCH PROBLEMÓW :))) Może ją wkrótce gdzie spotkam, to skończę mą myśl ważką, chyba że zwieje na mój widok, bojąc się usłyszenia kolejnych głupot :)))
Hehehehehe, strzykanie i filc to nie koniec świata, samo życie przecież :))))
Ja tam nie narzekam, choć strzyka tu i ówdzie, a jakże :)))


Nowy przywitaliśmy szumnie i uroczyście, KINDERBAL lekko przebierankowy, zorganizowałam dzieciom własnym i zaprzyjaźnionym. Miło było niezwykle, zabawowo okrutnie, hucznie przeogromnie :)
Organizacja MINIONEJ imprezy przemyślana była niezwykle starannie. Bowiem ubiegły rok witaliśmy również w ścisłym gronie domowych domowników, znaczy my plus moja mama:) ALE!
Napracować się z Osobistym musieliśmy nad zorganizowaniem czasu dziatwie naszej, która w okolicy 23.00 powieki zapałkami podtrzymywała, i nudziła umęczona: "kiedy ten Rok jus psyjdzie Mama"!!!
Wykończona tamtym kinderbalem byłam nieziemsko, bo też tańczyć musiałam NON STOP niemalże, z dziecięciem starszym i młodszym unoszonym w ramionach, na zmianę, i wężyki musiały być obowiązkowo, i gierki jakoweś, i zabawy śmieszne... - a tak lajcikowo być miało przecież, w kapciach, domowo, cieplutko, leciutko... No, nie powiem, miło było, nie mniej, w tym roku poszłam po ROZUM:)
Dzięki czemu dzieci TOWARZYSTWO miały zapewnione, przemiłe zresztą, więc się zabawiały, z niewielką pomocą naszą, czyli DOROSŁĄ :)
Toś z PARTNEREM przebalowała praktycznie cały wieczór. Jako wiodąca para taneczna prezentowali niezwykle wysoki poziom w tańcach latynoamerykańskich i... prawie baletowych, tylko do Tańca z Gwiazdami z nimi :)
 Nie mniej zaangażowany w taniec był najmłodszy uczestnik balu - Roczniak Igor, który ustąpił z parkietu dopiero około godziny 22.00!!! Po czym padł, i nie zbudził go niemały huk wystrzałów z zakupionych na okoliczność witania Nowego,  baterii i "tortów" "ogniowych" :). Jaś występował raz w charakterze Strażaka Ważniaka, a raz jako Superbohaterski Nietoperek, po czym porzucił przebieranki na rzecz szaleństwa ze starszym kolegą, i bazę łóżkową budowały chłopaki zacięcie. :)
Fajny bal mieliśmy, dzieciska przeszczęśliwe, wybawione, już wymyślają co będą robić w przyszłym roku.



Życzeń nie składałam w OWYM DNIU  z premedytacją, bowiem złożyłam je przebiegle wcześniej, domyślając się w duchu, że pewnikiem nie zdołam na CZAS, toteż nie sumituję się wcale z powodu ich braku na blogu w tym WAŻNYM dniu. Zresztą wszyscy zainteresowani i tak wiedzą że DOBRZE i MIŁO ŻYCZĘ :D
Zmykam do Janka chorego - niestety, infekcja gardłowa się przyplątała jeszcze w święta. Najsampierw zachorzała Tosia, która szczęściem antybiotyku się ustrzegła. Niestety od Sylwestra choruje Janek wespół zespół ze mną - my niestety skończyliśmy na antybiotyku:> Grunt że mówić możemy, bo Toś biedny dwa dni chrypiał niemile.
Nie mniej pozdrawiamy ciepło znad kubaska gorącego kakao z pianką :))

Aaaa, i nie tylko o siebie dbamy :) Jadłodajnię otworzyliśmy już jakiś czas temu. Zlatuje się bractwo skrzydlate, i objada, aż miło :)


Żegnam raz jeszcze :)

16 komentarzy:

  1. Oj bidaki! Zdrowiejcie!
    Zabawę mieliście faktycznie SZAMPAŃSKĄ :-))

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrówka życzę i wszelakiej pomyślności!
    Też myślę, że strzykaniem i filcowaniem nie należy się zbytnio przejmować, no i cóż polubić trzeba czego zmienić nie można.
    Bal widzę super się udał. Ja również przywitałam Nowego w domowych pieleszach. Przygotowaliśmy menu wykwintne i nawet przetańcowaliśmy kilka kawałków.
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdrwoka zycze dla duzo!!! Imprezka jak sie patrzy!!! A z tego ze Ci wisi...usmilam sie w glos!!!! hhahhhaahaha dobre!!!
    Sciskam mocno!

    OdpowiedzUsuń
  4. zabawa na 102! A teraz tylko zdrówko...bo nic więcej nie trzeba, pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zdrowia, zdrowia i ... i jeszcze raz zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwszy plus za kinderball, ależ z ciebie super mama, drugi plus za dokarmianie ptaszków, trzeci plus za świetną realcję sylwestrowo-noworoczną. I mnóstwo jeszcze innych plusików za bycie "Ivalią". No to nasłodziłam więc dodam, ze niechybnie koleżanka o czymś innym pomyślała że wisi więc ty niewinna i nieświadoma, a jednak dodałas jednego dołka więcej owej znajomej. Ech tam ... ja to nie lubię takiego użalania się nad sobą, powinnyśmy docenić że kiedyś byłysmy piękne i młode a teraz jesteśmy młode duchem, stare czyt. dojrzałe rozumem, bogate duchowo ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Zdrówka, glowy pelnej pomysłow i wielkiej kreatywności życze w tym Nowym Roczku.
    ściskam mocno i caluski

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękny bal, You Can Dance sie zaczyna, to moze tam?
    Piekne te Twoje ptaszki.
    Buziolki w noski i zdrówka.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ata - staramy się jak możemy, syropki latem poczynione popijamy, lekami się posiłkując, i jakoś wychodzimy pomaluśku na prostą :)

    IVONKO - ja tam filc lubię, więc nie narzekam przesadnie :))) Menu u nas również wykwintne i smakowite wielce, nawet dzieciaki się oblizywały :)

    Asiu- ja też się śmiałam, tylko kumpela nie bardzo :))) Sprostuję niebawem:)))

    OLQA - dzięki, nie zaprzeczam :))

    Damurku - dziękuje bardzo:)

    Martuś - bo my w ostatnich latach wcale nie balowi się zrobiliśmy - więc siłą rzeczy szczęście dzieci wybieramy :)
    Liczę że TA koleżanka troszku mnie już poznała, i się "kapnie" że nie dokończona myśl wyszła - jak zwykle u mnie :)) A ptaszki uwielbiamy obserwować, więc to dokarmianie troszku z egoizmu wynika :)

    MaJu - dziękuję serdecznie :) O powrót kreatywności gorąco upraszam wróżki odpowiednie:)

    Haniu - Też pomyślałam o You Can Dance, ale może za rok??? Niech się doskonalą może narazie :)))

    Buziaki ślę i ciepło ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Moja mama mówi, że jej wisi najbardziej jak się schyla... i to z wiekiem co raz bardziej! Ale ona babka z poczuciem humoru jest ;)
    W tym nowym roku życzę Ci ZDRÓWKA tak na początek, a potem humoru, weny twórczej i kolejnych wspaniale czytających się postów (bo przy okazji ja się załapię) :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Iva mój czteroletni syn sylwestrową noc przetańczył do ... 2.30 ! I jeszcze nie chciał iść spać.
    Już się miałam pochwalić że sikorka korzysta z mojego karmnika a Ty tu pokazujesz zbiorowe żywienie :D Cudnie.
    Z zdrowia Wam życzę :-)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kasiu - no wisi, wiadomo, grunt żeby ze śmiechem to brać:))) Kasiu dziękuję i WZAJEMNIE :))

    Cyrylko - Nasze dzieciaki tez by dały radę, ale Maluch już nie, więc siłą rzeczy, wszystkie poszły spać. Na dobre im jednak wyszło :)))
    A do sikorek dołączyły ostatnio wróbelki -strasznie je lubię :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ależ te gwiazdki ślicznie się prezentują w oknie!!! Teraz sama jestem gotowa przyznać, że mi się udały :)
    Z życzeń noworocznych życzę Ci, żebyś wraz z całą familią znalazła czas na odwiedzenie koleżanki - wieśniary.
    A co do wróbelków - to one głównie w miastach żyją. Przpatrz się im dokładnie. Jeśli mają czarne plamki na policzkach i są bardziej brązowe, niż szare, to stawiam na mazurki.

    OdpowiedzUsuń
  15. Ziuta - Wieśniaro moja :))) Nie mazurki, jak drut wróbelki, bywa że też się wyznaję :))) Mazurka raz ratowaliśmy, jeszcze podczas budowy domu, gdy wypadł z gniazda - urocza ptaszyna :)
    A gwiazdki śliczne - mówiłam przeca że piknie będzie :))) Może raczej Wy wpadajcie? Obaczycie jak gwieździście u nas teraz :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zabawa była, widzę, niezła!
    Wszystkiego NAJ w tym Nowym Roku Ci życzę!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń