W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





17 grudnia 2010

Czas

mija w szalonym pędzie.
Rozpoczęłam niezwykle intensywne przygotowania do świąt. Nareszcie :>
Dotąd ten mój czas przeciekał przez palce. Jakiś taki mało treściwy był, niby coś się robiło, coś się działo, coś przygotowywało... Jednak ciągle mało.
Miniony tydzień przyniósł zmiany.
Mam już przygotowane pierogi na wigilię, z kapustą i grzybami. Mam również wyproszone przez rodzinkę pierogi z mięsem na kolejne dni świat :)
Dziś piekłam paszteciki na wigilię pracową, zaraz zabieram się za paszteciki na świąteczny stół domowy.
Pochodzę z rodziny w której podczas wigilii zajadaliśmy się zupą grzybową, więc tak naprawdę paszteciki będą na kolejne dni świąteczne. Inna sprawa że barszczyk będzie na wigilii u teściów... Tak, tak, mamy DWIE wigilie z racji zamieszkiwania naszych rodzin w jednym mieście. Czeka nas zatem wariactwo zupełne :)
Wczoraj na świetlicy zorganizowałam  kolejne warsztaty świąteczne. Uczestniczące w nich panie przygotowały piękne stroiki z gałązek świerkowych na swoje stoły.
Świetne w całym przedsięwzięciu jest to, że kobietki mogą spotkać się, pogadać o tym i owym, oraz spędzić czas z pożytkiem dla... siebie :)))
Fajna sprawa.
Za to koniec tygodnia zakończyłam z własnymi dziećmi hucznie :)))
Z racji trwającego w Olsztynie Kiermaszu Świątecznego, Urząd Miasta przygotował mnóstwo atrakcji dla swoich mieszkańców, ze szczególnym uwzględnieniem dzieci :). I my tam dziś pojechaliśmy :)
Mimo mrozu bawilismy się wyśmienicie.
I choć Janko początkowo nie chciał skorzystać z żadnej proponowanej zabawy, w końcu jednak się przełamał, szczególnie że zobaczył jak doskonale bawi się jego siostra i spotkany kolega :)
Najpierw Toś jako pierwsza i ta DZIELNIEJSZA przejechała się ciuchcią, maleńki pociąg, a tyle frajdy :)


wreszcie Janke się złamał :) Nie wytrzymał, i zasiadł godnie w mini wagoniku, i pooooojechali :)
Podobne opory synu wykazywał przy karuzeli. Też się zaparł że on nie, dopiero widok Tochny na cudnym koniku spowodował zmianę jego planów:) Jednak nie obyło się bez słynnych w naszej rodzinie UKŁADÓW - bowiem syn zastrzegł sobie że, owszem wsiądzie na karuzelkę, ale tylko wtedy gdy mama pojedzie razem z nim :). Tak dzięki własnemu dziecku, ja mogłam sobie przypomnieć szczenięce lata - FANTASTYCZNIE! Szczególnie że sama karuzela była bardzo klimatyczna, taka staroświecka:) No i te konie!

A potem trafiliśmy do Bajkowego ogrodu :)
Bo naprawdę był jak z bajki, tej o Królowej Śniegu.
Napatrzeć się nie mogliśmy na cudne rzeźby lodowe, podświetlone delikatnym białym światłem, precyzyjne wyrzeźbione... spójrzcie sami:

 Jeden z filarów bramy do "Bajkowego Ogrodu"

 Zimowe krzewy...
 i śnieżynki...
 nie mogło zabraknąć również ławek :)
 a tu już sanie Królowe Śniegu :)
 i jej zaprzęg konny, spójrzcie na te detale!

 A pożegnał nas sam Mikołaj Kopernik :)

Na koniec, mocno już przemarznięci skorzystaliśmy z okazji przejechania się psim zaprzęgiem! Dzieci, choć początkowo pełne obaw, koniec końców niezbyt chciały opuścić sanki wymoszczone skórami :) Aż żałowałam że ta przyjemność zarezerwowana była tylko dla dzieci :)


Jesteśmy już w domu.
Właśnie skończyliśmy pić gorące, rozgrzewające kakao...
Jaś pyta czy wracamy do psów :>
Cóż, ja się już nie wybieram, dobrze mi przed kominkiem:)
A jutro... ciąg dalszych przygotowań:)))

Pozdrawiam cieplutko

7 komentarzy:

  1. Auuu to takie cuda lodowe sa u Ciebie. Auuuuu-pikne moja kochan pikne.
    No i jak to dobrze mieć starsza odważna siostrę.
    Ja tez chcę na karuzele-zabierzecie mnie kiedyś?
    buziolki w noch

    OdpowiedzUsuń
  2. No co, ja naprawde nie chcialam. Tak wyszło. Co miałam tej wrózce powiedziec, że takiego domu nie chce.
    No wstyd mi normalnie.
    Przynajmniej weźmiesz maluchy i bedziesz miała gdzie przyjechac

    OdpowiedzUsuń
  3. jakie cudowne lodowe rzeźby! a na karuzeli bym pojeździła ,oj taaak

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Twoje czytadła - z taką swobodą piszesz :) Zazdraszczam rzeźb lodowych i zdecydowanie psiego zaprzęgu, chociaż sama też bym się nie załapała :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wojtek orzekł, że to nie Mikołaj Kopernik, tylko bałwan. Bałwany są białe, a Mikołaje czerwone, czyż nie???

    OdpowiedzUsuń
  6. Sciskam Ciebie swiatecznie z kolenda w tle!! Niech te Swieta beda dla Ciebie magiczne!!!

    OdpowiedzUsuń