Ja pierniczę, ty pierniczysz, oni pierniczą... :)
Dziś MY pierniczyliśmy. Z Jankiem sobie miło pierniczyliśmy. Popołudniową porą zabraliśmy się za wypiek pierniczków świątecznych.
Zapierniczyliśmy się aż miło :)))
Oto efekty naszych dzisiejszych zmagań z pierniczeniem :))) Teraz ciacha sobie leżakują w metalowym pudełeczku. I czekają. Na święta. A my z nimi, przytupując od czasu do czasu z niecierpliwością :)))
Dodam dla wyjaśnienia - pierniczki są z dodatkiem kakao, dlatego takie ciemne, żeby nie było że spalone, czy coś... :)
Po południu, korzystając z obecnie panującej aury zorganizowaliśmy dzieciom KULIG.
Nietypowy, za autem, ale dzieci przeszczęśliwe, a to najważniejsze :)
Bo wiadomo, skoro dzieci szczęśliwe, to dorośli szczęśliwi jeszcze bardziej :)
Ruszamy!
Ups, zaspa...
Ups... zaspa... na twarzy Tosi :)))
Ups... pługi...
Zdjęcie z samochodu, wiec kiepskie nieco, sorki :>
Fajowo!!! U nas też odśnieżyli :)))
LUKSUS NORMALNIE :))
I tym optymistycznym akcentem, kończę dzisiejsze blablanie. Pozdrawiam cieplutko, spod śniegowej kołderki - ciągle nam jej przybywa :)
To ja się dołączam do kuligu ;)
OdpowiedzUsuńA u mnie wszystko stopniało i mój bałwan dwuilicowy tez buuuuuuuu
OdpowiedzUsuńMoje pierniczki jeszcze w postaci surowizny dojrzewają w lodówie. I w tym stanie będą trwać jeszcze co najmniej 10 dni :-)
OdpowiedzUsuńA kulig fajny! Strasznie dawno tak się nie bawiłam. Muszę mężu skusić i namówić :-)
moje pierniczki też jeszcze dojrzewają do przyszłej soboty :)
OdpowiedzUsuńja tam kulig mogę oglądać zza szyby auta tylko, za nic bym się z dzieciakami nie zamieniła :P
Kasica - zapraszam :)
OdpowiedzUsuńHannah - szkoda :( Przyjeżdżaj, jutro lepimy u nas :)))
Ata - też mam przepis teściowej na dojrzewające pierniczenie :) Ale Janko potrzebował natychmiast, więc inny przepisik poszedł na tapetę :))) Kulig polecam - szczególnie gdy pługi gonią - ekstremalne przeżycia :)
milka - witaj :) Zajrzę niebawem :)
Ja tez mam przepis na te dojrzewajce pierniki...ale z tego wszystkiego zapomnialam zrobic ;( Masz wyprobowany przepis na takie poierniczki na juz?
OdpowiedzUsuńA kulik! POZAZDROSCIC!
A ja szanowną moją koleżankę opierniczam - za ten kulig za samochodem właśnie!!! Ciesz się, że daleko mieszkasz, bobym Cię przez kolano przełożyła. I na przełożeniu na pewno by się nie skończyło!
OdpowiedzUsuńI prośba gorąca od mojego syna Wojciecha o więcej zdjęć "Cioci Jasi" (taki skrót od Cioci Iwony, Jasia i Tosi:)
Pierniczki wygladaja smakowicie. Fajne ksztalty.
OdpowiedzUsuńA kulig -fajana sprawa. Dzieci zadowolone-to najważniejsze.
pozdrawiam
OOO ja o takim kulogu marze od dawna, ale tak to bywa ze jak jestem w Pl. na swieta to nigdy sniegu nie ma, mam nadzieje ze tym razem bedzie:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Asiu - wysyłam na maila, dzieki :)))
OdpowiedzUsuńZiuta -liczyłam że wreszcie przerwiesz milczenie!!!! Się udało!!! Sanki na długaśnej linie były, wiem o co chodzi, ale skąd sanie z końmi?!?!?! NA WSI?????
Prośba Wojciecha nie pozostanie bez echa! :))))
MaJu - dziękuję :)
Atenko - bo tak zawsze jest, też tak mamy, cos planujemy, wymyślamy i... guzik! Ale może w tym roku Ci się poszczęści ?? Powodzenia :)
Zabawa w sniegu wyglada na znakomita :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do http://thebunnyattic.blogspot.com/ do Znalezisk w stylu English Country, Vintage and Shabby Chic :)
Pozdrawiam Serdecznie