wypycha się życie do światła, do słońca.
Pięknieje świat, zielenieje.
A mój ogród stale coraz bardziej porządnieje:)
Powoli, ciągle jeszcze zbyt wolno, wszystko wokół domu zaczyna mieć swoje miejsce.
Jeszcze wolniej niestety, wcielam w czyn swoje wieloletnie ogrodnicze plany.
Dziś warzywnie będzie:)
A dopiero co broniłam się szalenie przed marchewką i cebulą!
Broniłam zaciekle, bo bardzo byłam zniechęcona do pracy ogrodowej przez działkę rodziców. Bardzo.
Moje poczynania "gruntowe" miały ograniczyć się do niezbędnego minimum.
Kwiatki. Jak najbardziej, oczywiście te nieskomplikowane, bez potrzeby ciągłej pielęgnacji, wykopywania na zimę itp. Warzywka? Oczywiście: Szczypiorek i rzodkiewka! Owoce? Trzy drzewka owocowe, kilka krzaczków poziomek. I już! Wystarczy!
Chyba się starzeję:)) Dziś chce mi się pogrzebać w ziemi, przekopać (ten zapach!), posiać, posadzić i czekać, patrzeć jak wyrasta:)). Wieczory spędzam na przeszukiwaniu książek, czasopism ogrodniczych, internetu, gadam z koleżankami "zaprawionymi w bojach" ogrodowych. Planuję co zrobię, gdzie posadzę lub przesadzę (czasem niestety przesadzę...), zastanawiam się co jeszcze trzeba kupić. Działam:)
Od trzech lat mniej więcej stale powiększam swój nietypowy warzywniak.
Dokupuję krzaczki borówek amerykańskich, mam nawet borówkę brusznicę - i rośnie!
Dziś jadę po drzewka owocowe: śliwę renklodę, wiśnię i może coś jeszcze?:)
W czerwcu dojrzewać będą truskawki i poziomki.
Część warzyw już posiana, inna część wciąż czeka jeszcze na swoją kolej, na swój czas.
Dziś wsadziłam właśnie dymkę "dostaną" od mamy:). Wcześniej posiałam cebulkę, marchew, rukolę - wschodzi! Rzodkiewka też. I koper, jak znalazł do ogórków małosolnych. I chleba z moim smalczykiem:)
Wsadziłam już bób, groch, będzie fasolka szparagowa - ale to w maju. Muszę kupić sałatę lodową - do pikowania - :)
Śmieszny ten mój ogródek. Dla leniwych:) Leniwa raczej nie jestem, ale ciągle jeszcze przełamuję swoją nabytą wcześniej ogromną awersję. Bo było kiepsko, samo wspomnienie o ogródku wywoływało złość i obrzydzenie! Dla mnie to była ciężka praca - tak mi się kojarzyło, po pracy u rodziców. Niechciany obowiązek, ograniczający, pętający, zobowiązujący.
Dziś nabieram wiatru w "łopaty";). Dziś dopiero naprawdę cieszy mnie dłubanie w ziemi.
Czemu warzywniak dla leniwych? Zobaczcie sami, proszę bardzo:)
Nie odmówicie mu wygody, prawda? I praktyczności: rzadziej warzywa chorują, nie przemarzają (szczególnie pomidory i ogórki), i pielenie jest bezbolesne, krótkie i rzadkie - bo mało chwastów! Ogromny plus, szczególnie dla mnie!
Będą jeszcze skrzynie na pomidory, ogórki i kabaczki. rozszalałam się z warzywami w tym roku. I musimy dostawić więcej skrzynek.
Tej trawy widocznej na zdjęciach nie będzie, wszystko będzie wypielone i wysypane żwirkiem. Będzie czysto, estetycznie i ładnie:) Ponadto wielogodzinna praca przy pieleniu odpada, czasem tylko trzeba będzie "coś tam" wyrwać, wymuskać... Ale to pikuś:)
Powyżej, moje wczorajsze dzieło, jak widzicie, nie tylko skrzynki. Ale w przyszłym roku pewnie się to zmieni:) Bobu i grochu mi się zachciało, i to już! Nawiezienie skrzyń ziemią to na razie jedyny powazny problem - zdobywam ziemię, czasem czuję się jak Kolumb normalnie (chociaż on to lądy i oceany, na jedno wychodzi). I choć mieszkam na wsi gdzie teoretycznie nie powinno z tym być problemu przecież, przecież wszędzie wokół pola orne, a jednak ten problem istnieje, jestem tego dowodem!
Niedaleka przyszłość: będzie jeszcze kilka krzaczków pomidorów i ogórków gruntowych, ale to w maju, wiadomo.
Będzie słonecznik przy płocie:) Może jeszcze dziś:)
Będą zioła w wielkim koszu wiklinowym przed domem - blisko z kuchni:). Więc (sorki psorko polonistko:) : tymianek, melisa i majeranek i jeszcze pewnie coś... Wczoraj przesadziłam kolendrę - ogromna mi wyrosła w ubiegłym roku, a jaka aromatyczna. W kątku warzywniaka rośnie sobie mięta (uwielbiam herbatę ze świeżymi listkami mięty) i cebula siedmiolatka (na nasz chlebek z rzodkiewką).
Siedzą w ziemi nasiona nasturcji, aksamitka wąskolistna - taka drobniutka, ładna śmierdziuszka, już wzeszła:)
Pewnie już wszystko pęcznieje, czekać tylko jak ruszy,jak wychynie z ziemi do słońca. Już za chwilkę pewnie...
Pomalutku kiełkują na parapecie w domu kabaczki i dynie ozdobne.
Mak wschodni czeka na zasianie i mietelnik - taki mini, podrabiany krzew. I szarłat, z którego nie wiem czy coś będzie, bo ma wymagania że ho ho:)
A dzieciom przy piaskownicy robię mini rabatkę. Będą miały truskawki pod "ręką". Może krzaczek pomidorków koktajlowych też się zmieści. Niech skubią, niech się delektują zdrowiem:)
Normalnie chce mi się grzebać, planować, kopać. Szczerze mówiąc samej trudno mi w to uwierzyć, naprawdę:)
Może i nie na długo, ale na razie jestem na fali ogrodniczej- moje chęci i umiejętności też.
Tymczasem ciągle mam z tego radość - jeszcze...
I taki mi wyszedł romantyczny prawie post:)
Życie się budzi, otacza zewsząd.
Życie toczy się dalej...
Pomimo...
Pozdrawiam z nad grządek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O matulu! Czy Twoja doba ma 72 godziny???
OdpowiedzUsuńniemiłosiernie Ci wręcz zazdroszczę.Mam podobne przeżycia z działki w dzieciństwie- owoce i pomidory malinowe pachniały ,ale robić się nie chciało-oj nie. Teraz tęsknię za pomidorem co smakuje jak pomidor.Niestety musze się zadowalać baaardzo małym balkonem w bloku.Zwykle obsadzam kwiatami do granic możliwości,ale mam namiastkę swojego ogródka :)
OdpowiedzUsuńAta, jakoś zmieszczam dobę w dobie - jeszcze, no i wiesz, przecież "siedzę":)
OdpowiedzUsuńAnitko, w donicy to i pomidorki koktailowe ładnie Ci wyrosną, i ziółka - są bardzo niewymagające, nawet lawenda lubi donice. Jak najbardziej na balkon. Są dostępne truskawki zwieszające, w zeszłym roku miałam - niedużo owoców, ale może ja przyoszczędziłam z wielkością doniczki ...
A na działce robić musiałam! - TYRAŁAM wręcz, to w końcu znienawidziłam temat.
Dopiero teraz mi odpuszcza (13 lat mi to zajęło)
pozdrawiam
Przypadkiem Cię znalazłam i muszę powiedzieć że miło tu u Ciebie:)Ja osobiście chyba ogródka w tym roku nie będę miała bo niestety czas na to nie pozwoli, a szkoda:( ale życzę Tobie żeby wszystko wspaniale wyrosło.Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję i zapraszam:))
OdpowiedzUsuńWiesz co? PRZEZ CIEBIE zasuwałam dziś przez cały dzień w ogrodzie! Jak tornado!
OdpowiedzUsuńUsypałam z kamieni i ziemi kurhan godny Kościuszki, bo od lat marzy mi się skalniaczek.
Kolejny powstanie w innym miejscu na dniach.
Zgrzytając zębami powtarzałam sobie:
"Iwona może, to ja też! Iwona może to ja też!"
A może mi Iwona poradzi co mam zrobić z nadmiarem hortensji, które rozmnożyłam w ubiegłym roku i przetrwały zimę jak durne co do sztuki??
A gdzie ja mam posadzić lawendę (jeszcze jej nie mam, ale MUSZĘ mieć)??
Cholercia! Trza chyba se "posiedzieć" jak Ty to robisz. Pewnie wtedy "samo się zrobi" ;-DDD
No i fajnie, dotleniłaś się trochę...
OdpowiedzUsuń:))))))))))))))))))))))))))))))))))))))
Przeczytałam i ryczę ze smiechu, no sory:))))
Hortensje uwielbiam, masz jej dość???
Chętnie Ci pomogę w pozbyciu sie jej.
A lawenda? Coś wymyslisz, mam pomóc? Chętnie:)))
Zanim kupisz lawendę, zbieraj skorupki od jajek, i podczas wsadzania podsyp tym krzaczki:)
Pozdrawiam Ogrodniczko:)
Droga Ogrodniczko!
OdpowiedzUsuńWlasnie znalazlam Twoja strone i musze powiedziec ze potrzebuje troch wskazowek.
U nas gleba jest straszna, glin ai mnsotwo kamieni wiec chce zrobic sobie skrzyniowe grzadki.
Pytanie jest takie w jaki sposob zaczelas>? Czy skrzynie ustawialas bezposrednio naglebie cyz dawalas jakas folie pod nia? nO i przede wszystkim jaka ziemie do sroda?
Bardzo dziekuje za pomoc,
pozdrawiam,
Justyna