W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





21 kwietnia 2010

Naparsteczek



...na jedną nóżkę, na drugą nóżkę...
Tak mi się skojarzyło:).
Zaczęło się wczoraj od przypomnienia sobie żeby w tym roku czeremchówkę zrobić:)
Nalewkę znaczy domową, deczko alkoholową:)
Zapisałam to na majowej stronie kalendarza, literami jak wół wielkimi, żeby nie przeoczyć.
W zeszłym roku zgapiłam moment, i jak przyszła pora na zbiory (czerwiec), na krzakach nic nie było.
Ptaszyny jakoweś ucztę poczyniły, jednego dnia owoce w kiściach dyndały sobie malowniczo wśród gałązek, drugiego już przepadły były sromotnie. Śmieszną musiałam mieć minę gdy poszłam zbierać owoco-jagody czeremchy i zobaczyłam te pustki na drzewie, tym bardziej że nie poszłam sama:)))
To sobie w tym roku solennie przyrzekłam że tą razą nie odpuszczę, będę pierwsza przed pticami:).
Jak na razie pamiętam o zbiorach, ale czeremcha nawet kwiatków jeszcze nie ma, mam nadzieję że nie zdążę zapomnieć...
Tymczasem uraczę Was naleweczką gruszkową. Pyszna, słodziutka i klarowna. Lat ma trzy i pół.
Owego lata gdy nastawiałam gruszki, wiśnie nie obrodziły, więc szukałam innych rozwiązań coby to alkoholowe szaleństwo znalazło ujście. Nastawiłam zatem gruszkóweczkę jako że owoc uwielbiam, a żeby kolor jakiś był także w butelczynie,to maliniak  tez się nastawiał, a co:). Do butelek przelałam i... przypominam sobie o nich od czasu do czasu.
Mam jeszcze starszą brzoskwiniówkę, trochę czteroletniej wiśniówki, miętówkę, co to bardziej cytrynówką jest niestety:/. Może któraś ma przepisik na porządną miętóweczkę? Taką z zapachem i kolorem tegoż zioła?
Ja ciągle szukam, jak dotąd bezskutecznie. Ach, i przepyszne amaretto, co się już kończy, a najlepsze na świecie:). Amaretto chyba zaraz nastawię, bo lubię, a składniki cały czas pod ręką:)


Skoro dzisiaj tak alkoholowo, to powiem jeszcze o jednym ulubionym przeze mnie trunku. Wino to jest, ale roboty rąk męża mojego. Winko z mlecza i wino ryżowe, pycha!!! Nie wiadomo kiedy się zdycha:))) Zdradliwe (to ryżowe, bo mlecz - słodzinka), ale tak pyszniutkie że... Nie powinnam pisać tego, terapeutą jestem i mam godziny profilaktyki AA :/
Ale bo to nie jest tak że tylko siedzę i kombinuję jak by tu ten naparsteczek do ust przyłożyć, nie, nie.
Przecież te naleweczki w piwniczce nie uleżały by tyle "wieków". Po prostu i zwyczajnie, fajnie jest gości miłych uraczyć swojej roboty trunkiem, to robię, raczę gości i delektuję się od czasu do czasu (jak sobie przypomnę że mam:))).
Wieczory zimne ostatnio jakoś, po co piecyk włączać?:) Znamy milsze sposoby na ciała rozgrzanie, nieprawdaż?:)


A post dzisiejszy to konsekwencja rozmowy z koleżanką która zaczęła wspominać jak to w zeszłym roku naleweczki nastawiała, że w tym roku znowu by trzeba było, zima idzie:))) Ja temat kontynuowałam, bo nie obcy mi jest, uraczyłam ową damę opowieścią o czeremchówce i tak się zaczęło...
Zwyczajnie od naparsteczka:)))
Jak w życiu...

11 komentarzy:

  1. A przepisy będą?:) Ja dwa lata z powodu/ciązy i karmienia nalewek nei robiłam, żeby nie kusiły, ale w tym roku zamierzam wrócić do tego pasjonującego zajęcia (i mowa nie tylko o spożywaniu;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam taki przepis na miętóweczkę, może Ci się przyda.Otóż:około 0,5kg liści mięty razem z łodygami,0,5 kg cukru brązowego, 0,5 kg cukru białego.0,5 l spirytusu 75%.Liście mięty oderwać od łodyżek , ubijać w słoju przesypując cukrem brązowym, odstawić w ciepłe miejsce ( np. na słoneczko), co jakiś czas energicznie potrząsać słojem,łodyżki mięty ugnieść np. tłuczkiem do ziemniaków,przesmażyć w karmelu zrobionym z białego cukru ( karmel biały tylko do rozpuszczenia cukru do nitki), wlać do osobnego słoika, odstawić oba słoje na około dwa tygodnie.W tym czasie powinien wydobyć się smak z mięty.Następnie zalać wymieszane zawartości słojów spirytusem i odstawić na następne dwa tygodnie.6 torebek mięty suszonej zaparzyć w 0.5l wody.Odstawić do naciągnięcia.Przestudzić i wlać do mięty ze spirytusem. odstawić na nabranie mocy. Czym dłużej stoi tym mocniejsza.Moja babinka robiła ta pyszną miętóweczkę i co wieczór dodawała łyżkę do herbaty . zasypiała jak aniołek, nie miała nigdy dolegliwości żołądkowych i dożyła 90 lat :))).Ja robiłam ją w zeszłym roku latem i na tegoroczne Święta wielkanocne doczekała się 1 otwarcia.wszyscy byli wniebowzięci ;).Jeśli masz jeszcze jakieś pytania pisz ml63@o2.pl.Pozdrawiam.A tak na marginesie mam mnóstwo przepisów nalewkowych. może się powymieniamy?

    OdpowiedzUsuń
  3. no Kochana, ależ narobiła smaka i to w południe :)
    przepisy podaj, bo ja też już nie ciążowa i nie karmiąca, więc bym poszalała z robieniem domowych trunków
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  4. Pozbieram przepisy, i postaram się zaniedługo zapodać:)))

    Pat, właśnie, świetna jest cała procedura robienia, potrząsania, czekania i patrzenia jak sie kolory zmieniają:))
    Czary prawie:)

    Gosiu, nie ma problemu:) Ja ciagle się przymierzam do staropolskiego krupnika, i jeszcze szereg różnistych przede mną:)
    Ale szalenie smakuje mi właśnie czeremchówka, amaretto i gruszkówka - jestem ich wierną fanką. Cud że jeszce prosto chadzam:)))

    Kasiu, przepisy będą lada dzień, obiecuję, ale czekaj, czekaj, czy ty przypadkiem w swoim candy nie oferowałaś jakiejś naleweczki, też czekam na przepisiki:)

    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj
    Wygladaja pieknie,
    Karafki cudne.
    Zawartośc kolorowa- cudo.
    Ja chciałąbym zrobić w tym roku wisniówkę.
    Piłam u koleżanki i jestem bardzo zachwycona jej smakiem.
    Proszę o przepis na gruszkówke.
    I takie pytanie, może wyjde na idiotke, ale jak wygladają owoce czeremchy.
    Nie mam pojącia.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeremcha to drzewo. Owoce rosną w luźnych gronach, są prawie czarne, i twarde. Sam owoc jest słodki z nutą goryczy.
    Ja swoja nalewkę z czeremchy dostałam od tesciowej, zakochałam się w smaku, choć moja mama nie jest jej fanką. Osobiście uważam że czeremchówka jest duzo smaczniejsza od dereniówki - choć i ta nalewka ma wielu swoich zwolenników.
    Poszukaj na necie zdjęć czeremchy, na pewno są:))
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj warto by było odwiedzić Twoją piwniczkę i tak po naparsteczku..
    Teresa

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tez uwielbiam różniaste nalewki robić.Mam sliwowice,aroniówkę,wiśniówkę.
    Przyznam Ci się ,że czeremchy nie znam.Nawet nie wiem jak wygląda i czy rośnie gdzieś w pobliżu.A miętóweczkę z przepisu Gosi to ja sobie chyba zrobię.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Witaj Warszawianko:)

    Aagaa - śliwowicę? Próbowałam raz, najsłynniejszą Łącką - SZOK! I to jest zwyczajny spirytus, nigdy więcej nie powtórzę:)))
    Masz przepisik na naleweczkę??? Hmmmm, mrau i w ogóle:))
    Aronię mroziłaś???

    Gosiu - przepis na miętówkę rewelacja, nawet mięty tyle zdobędę, na łące niedaleko rośnie:). Coś się stanie jeśli trochę ją "rozcieńczę" wódeczką???
    Fajne są te babcine przepisy:)))
    Moja babcia winko robiła wiśniowe:) Słodzinka:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Iwonko! Mam czeremchę i jak zarzucisz przepisem to pewnie się pokuszę ;-)

    A poza tym to siedzę i się ślinię nieprzyzwoicie... ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Atuś, przepisy wkrótce.
    Zgubiłam dwa najważniejsze i najulubieńsze, z czeremchy właśnie i z gruszek:(((.
    Na szcęście podzieliłam się nimi z koleżankami:) Są do odtworzenia.
    Pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń