Obiecane, w końcu przekazuję dalej:)
NALEWKA GRUSZKOWA
2 kg dojrzałych gruszek
1 l. spirytusu
3 szkl wody
1 szkl. miodu wielokwaitowego
1/4 szkl. rumu
1 laska wanilii
2 ziarenka kardamonu
Gruszki cienko obrać, podzielić na ósemki, usunąć gniazda nasienne (zachować połowę pestek). Wodę zagotować i ostudzić do temp. 40 stopni C, i rozpuścić w niej miód. W gąsiorku (dużym słoju) umieścić wszystkie składniki łącznie z pestkami, dodać spirytus, wodę i rum szcelnie zamknąć. Od czasu do czasu wstrząsnąć - odtawić na 8 tygodni.
Przefiltrować, rozlać do butelek i szczelnie pozamykać.
Odstawić na 6 miesięcy, aby trunek nabrał smaku.
Modyfikacjie wg mła:))
1. Kardamon dorwałam tylko w proszku - sypnęłam na oko, niewiele bo aromatyczny niezmiernie, tyż wyszło:)
2. Warto alkohol wymieszć, tzn pół na pół spirt z wódką. Sama nalewka na spirytusie jest strasznie mocarna - nie smakowała mi, rozcieńczyłam przegotowaną wodą z cukrem ( na oko...) i jest rewelacyjna:)))
3. Polecam "leżakowanie" faktycznie z biegiem czasu nalewka nabiera SMAKU:))
POLECAM:))
NALEWKA BRZOSKWINIOWA
1 kg brzoskwiń (dojrzałych)
1 kg cukru
1/2 l. sprytusu
1. l wódki
Brzoskwinie umyć, przekroić na połówki, usunąć pestki.
Włożyć je do słoja i zasypać cukrem (warstwa po warstwie). Następnie nalać wódki i spirytusu.
Odstawić w nasłonecznione miejsce na 3 tygodnie. W tym czasie często potrząsać słojem aby składniki dobrze się połączyły.
Po 3 tygodniach przefiltrować nalewkę przez gęste płótno (ja przelewam przez gazę) do wyparzonych butelek (najfajniejsza szesć praaaasy...:)). Sczelnie pozamykać i odstawić w zaciemnione miejsce. Wiadomo:) Im dłużej przechowywana tym smaczniejsza - jak każda, niestety...
NALEWKA WIŚNIOWA
nie podam ilości (robiłam z całej łubianki)
Wiśnie umyć wsypać do dużego słoja do 3/4 wysokości jego wysokości. Słój dopełnić (pod korek :) cukrem, po potrząśnięciu dopełnić cukrem, jeśli ten opadnie.
Często mieszać, mieszać, potrząsać, często!!!
Odstawić na 2 tygodnie w ciepłe, słoneczne miejsce, po tym czasie zalać wódką lub spirytusem.
WAŻNE - często mieszać, i koniecznie świeże wiśnie żeby niesfermentowały.
NALEWKA CZEREMCHOWA
Wykonanie identyczne jak przy nalewce wiśniowej.
Nie żałować owoców. Absolutnie nie degustować podczas przelewania do butelek. ABSOLUTNIE ;)))
LIKIER AMARETTO
(uwielbiam)
1 szkl. spirytusu
1 szkl. cukru
1 szkl. przegotowanej wody
1/2 szkl. cukru brązowego
2 łyżki posiekanych migdałów
2 łyżeczki posiekanej wanilii (ok 2 lasek bodajże)
Wodę zagotować, dodać cukier i zagotować do rozpuszczenia. Ostudzić.
Wszystkie składniki umieścić w słoju i zamknąć. Odstawić na 30 dni. kilkakrotnuie mieszając.
Przefiltrować po 30 dniach, przelać do butelek i odstawić na 6 miesięcy.
UWAGA!
WARTO PODWOIĆ SKŁADNIKI!!!!
odstawienie - NIEPRAWDA - LIKIER WYŚMIENITY OD RAZU!
może potrojcie składniki????
Amaretto mozna już nastawiać, chyba dzisiaj to zrobię, składniki praktycznie cały czas w domu. Mój likierek już prawie wyszedł - naprawdę nie wiem jak to sie stało:( To nie ja...
Polecam i smacznego życzę:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O matko kochana! Jak nic zamienię się w starą pijaczkę!!
OdpowiedzUsuńJakaż ze mnie szanowana pani nauczycielka??
I do tego dziecko starsze miauczy o ajerkoniaczek mamusiowy. Muszę zrobic i zarzucę przepisem do Garkotłuka.
I jeszcze coś: rób kobieto etykiety w postach, bo potem będę na oślep po pijaku długo szukać ;-P
o kurde, no to się spiję od .... nie wiem kiedy, ale rok karmienia, 9 mcy ciąży - czyli szmat czasu
OdpowiedzUsuńpo wolnych dniach zakupię co trza i będę robić mikstury
buziaki
Bardzo dziękuję - skorzystam już wkrótce;)
OdpowiedzUsuńTylko wiśniową nalewkę znam a pozostałe...do wypróbowania!
OdpowiedzUsuńJuż mi sie w głowie kręci na samą myśl o nich!!
Pozdrowionka
Dziękuję, dziękuję zapisuje i czekam na wiśnie i gruszki
OdpowiedzUsuńA widzisz, ja nie miałam przepisu na takie amaretto.w am raz na weekend , bo "przyjeżdża wizytacja z MINISTERSTWA"- mamusia z siostrunią.Będzie przegląd kątów i kącików.Wiec może trochę uśpię czujność szanownej rodzicielki :)
OdpowiedzUsuńHihihi! Gosia - to zrób amaretto z potrójnej ilości - lepiej znieczulisz wizytatorki ;-D
OdpowiedzUsuńAmaretto GORĄCO polecam:)))Szczególnie potrojenie ilości:)))
OdpowiedzUsuńTylko czy aby zdążysz z nastawem - te 30 dni musi odstać! Po tym czasie jest rewelacyjny - bez "leżakowania" PÓŁROCZNEGO. Chyba źle się wyraziłam, przepraszam:>
Gosiu, to na wizytację ministerialną zrób może ten ajerkoniak od Aty?!!!! Będzie szybciej - degustacja natychmiast!!! Efekt też:))
Teoretycznie z gruszek też już można zrobić, ale chyba nie ma to jak nasze aromatyczne gruchy jesienne, prawda?:))
Dziewczyny, a może jesienią umówimy się na wspólną degustację, tak gdzieś w połowie drogi między nami???
O matko, ale by się działo:))))
Ojej! Ale naleweczki ... a ja dzisiaj zlewałam do butelek naleweczkę pod nazwą 44 robioną po swojemu - podobno najlepsza nalewka ze wszystkich które robiłam ... cytrynowo-kawowa też dobra ale ... już nie tak. No i likier krówkowy - pycha!
OdpowiedzUsuńWidzę, że miłośniczek tych przednich trunków jest więcej .... ja kocham je robić potem od czasu do czasu smakuję.
Pozdrawiam:)
Damurku witam miło:)))
OdpowiedzUsuńWielbicielek trunków szlachetnych pochodzenia domowego jest baaardzooo wiele:)) Siła nas, że tak powiem:) Jednak nie wszystkie odwagę mają przyznać się, bo to niby "pijaństwo" kobiety niegodne, hihihi:)))
Zapomniałam wspomnieć w poście że osobisty mąż mój jest wytwórcą domowym wspaniałego likieru typu irish cream, odlatuję gdy się delektuję, i nie tylko ja:)))
Naleweczka 44 brzmi interesująco - mejbi przepisik podasz?:)))
Robienie nalewek to sama poezja - kiedyś robiłam leczniczą z dziewanny - to dopiero był cały ,,poemat,,. Przepis na naleweczkę pomarańczowo-kawową można łatwo znaleźć wbijając ,,nalewka 44,,w wyszukiwarkę (ja i tak robię po swojemu więc lepiej znaleźć przepis-oryginał).
OdpowiedzUsuńI czegóż się tu wstydzić, że się potrafi coś dobrego zrobić? Ja się na moim blogu z przyjemnością przyznałam ... ochoty na nalewki tylko narobiłam ... .
Pozdrawiam miłośniczki naleweczek:)
http://picasaweb.google.com/MurDanek/MojeNalewkiEtapyRobienia# - niestety przepisów nie ma bo ja ,,na oko,, robię.