...sklep wspominany we wczorajszym poście. Ten w którym okazało się ze nie przyjmują kart płatniczych- zawsze tak było, ale ja zabyła...
Wczoraj wypatrzyłam w nim coś, co po małych malarskich przeróbkach będzie pasowało do mojej sypialni, łazienki lub kuchni. Oto cuda które bystre me oczka upatrzyły, i się zasmuciły bo gotóweczka w domciu się ostała:
Na początek trochę ceramiki,
Pamiętacie pojemniki zakupione na "poprawę humoru"? Teraz dołączyły do nich: dzbanek i micha, prawda że ładniste?:))
O, jeszcze taki wieszaczek serduszkowy, zwyczajnie nie mogłam się oprzeć, przemaluję, przeszlifuję i będzie przepięknej urody, pasującej do jednych ze wspomnianych pomieszczeń.
Tu domeczek na fotkę, może zamiast fotki może jakaś fajna rodzinno -domowa sentencja? Oczywiscie do przemalowania.
Gwóźdź zakupów! Deska na zapiski! Serduszka to magnesiki:) Po przemalowaniu, do kuchni, ale chyba zakupię jeszcze jedną, będzie do przyszłego craftroomu:))) No śliczna jest po prostu:)
UWAGA! Nie miałabym tych śliczności, gdyby nie wczorajsze wykorzystanie cuda techniki w postaci telefonu komórkowego z aparatem cyfrowym! Oskara temu kto to wymyślił! Pokazałam te cuda wczorajszą wieczorową porą mężowi swemu. Nie liczyłam że zapamięta to wszystko ze zdjęć z telefonu, co więcej, że zrealizuje moje marzenie. Mąż osobisty ma jeszcze bardziej zawodną pamięć niż ja:) Ale jakoś zapamiętał, chyba widział jak mi zależało:))) No i się cieszę, rogal zakwitł mi na pysku i zejść nie zamierza chyba przez tydzień:)
Pojęcia nie mam czemu takie duperelki cieszą mnie bardziej niż nowy ciuch, kino, kolacja w super restauracji... Tak już mam, że szybciej kaskę wydam na chałupkę i na dzieci niż na siebie, choć naprawdę potrzebuję zrobić remanent w swojej garderobie. Cóż, nie miała baba kłopotu, kupiła sobie dzbanek i deseczki, se założy, hihi;))
Na koniec przedstawiam wspomniany również wczoraj "trejaż". Ciągle jeszcze nie sprawdziłam czy to poprawna nazwa, ale jak zwał tak zwał, grunt żeby swa funkcję spełniał, a wygląda to tak:
Zamknijcie oczy. Wyobraźcie sobie pnącą się po tym czymś nasturcję, a główna tego ozdoba to margerytki...
Ja to widzę, i już mi się podoba:)))
Oczywiście technika wykonania pozostawia wiele do życzenia. Nadal nie jest to zbyt estetycznie wykończone, chyba problem stanowią zbyt krótkie pędy wierzbiny, a może jej "starość". Nie wiem, muszę dokładniej zapoznać się z technikami plecenia wikliny, wówczas popełnię pewnie mniej błędów. Tymczasem mam co mam, i tak mnie cieszy:)
Pozdrawiam ciepło:)
7 kwietnia 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
oh moja droga...rozpiszę się hurtowo
OdpowiedzUsuńco do siedzenia Twego no to ja mam podobną przypadłość :)mianowicie myślę jak śpię :P własciwie to wtedy nie śpię,bo choć oczy zaciskam to 100 mysli mi po głowie lata i nie chcą odejść.Efektem jest dłuuga lista "do zrobienia". Mój mąż jak słyszy "jak spałam to tak sobie pomyślałam/..." od razu sie za głowę łapie:)
co do zakupów toś mnie kochana na kolana powaliła!Podoba mi się wszystko począwszy od ceramiki po wieszaczki i ramki.A już ramka domkowa to cuuuuuuuuuuuudo! Uwielbiam domki w każdej postaci i tego ci zazdraszczam przeokrótnie!A może byś kochana zdradziła gdzie takie cuda rosną ? :P
No i na koniec pochwalam bardzo Twoje wiklinowe poczynania,bo nie znam się kompletnie,ale oczyma wyobraźni widze te pnące roślinki :)
Dziękuję:))
OdpowiedzUsuńNa peryferiach pobliskiego miasta wojewódzkiego jest sklep z różnościami, czasem tam zajeżdżam. bo lubię:)
Rozumiesz więc me zniechęcenie po zorientowaniu się że plastiku nie lubią? Tylko papierkowe, śmierdzące i w sumie takie niepraktyczne przecież:)) A tyle dobroci na półkach!
Olsztyn się nazywa to miasto piękne - bardzo chcesz posiadać domek ów??? Niedrogi - dlatego tyle tego zakupiłam:))) W piątek prawdopodobnie pojadę do miasta, koleżanka pragnie zwiedzić ów sklepik, daj znać jeśli też pragniesz zakupów, żaden problem:)
o Matko jedyna! piszę do Cię Mikołaju :P
OdpowiedzUsuńo raju ale cudaa normalnie
OdpowiedzUsuńi jeszcze powiadasz że niedrogie??
Ty Kochana kup większą ilość i na pchli targ- pójdą jak świeże bułeczki
no i ja bym ich nie przerabiała w ogóle, nic a nic
i też skrobię mejla
buziaki
Bez problemu Babeczki:)
OdpowiedzUsuńTego typu duperelków było więcej. Np półka z trzema malutkimi szufladkami i wieszaczkami - ten sam styl. Koszt niestety na dzień dzisiejszy powyżej mych mozliwości:> Ale w sumie ile ja tych półeczek muszę mieć??
Piszcie, to hurtowo kupię:) oby kaski starczyło, hihi:)
Kasiu, chcę tylko delikatnie przemalować, np. znaczki mi nie pasują. Szkoda mi jednak "pismo" zamazywać, no i mam zagwostkę...Chyba woskiem pobielę delikatnie. Zobaczę.
O matulu! Jakie cuda! Ta deseczka na zapiski i domek to normalnie bajka jakaś!!
OdpowiedzUsuńWcale Ci się nie dziwię, że MUSIAŁAŚ je mieć!
Iva, dostałaś mego mejla?? Bo moja poczta czasem jest wyprawia różne rzeczy i nie dostarcza listów :)
OdpowiedzUsuńRano jak sprawdzałam to nic od ciebie nie było. Zaraz zajrzę ponownie.
OdpowiedzUsuńAta, dzięki za zrozumienie:))
Kasiu nic nie mam na poczcie od Ciebie:(
OdpowiedzUsuńPrzed chwilką zagladałam na Twojego bloga, nie ujawniasz swego adresu mailowego, a już chciałam skrobnąć do Cię, i chwalić sie jaka jestem sprytna:)))
No nic, próbuj dalej, nie masz wyjścia, hihi:)
Iva, wysłałam z obu skrzynek teraz mejl, może któryś dojdzie
OdpowiedzUsuńa mój adres jest w moim profilu
Kochana
OdpowiedzUsuńZnalazłam Twojego bloga przez blog Kasi.
Piękności można kupic w tym sklepiku. Czy jesli wpłaciłabym Ci pieniażki na konto kupiłabys i mi?
Ramkę i deseczkę na zapiski?
Podaje Ci mój adres mailowy .
kiniaki1@gmail.com
Pozdrawiam