W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





30 kwietnia 2010

Naleweczki:)

Obiecane, w końcu przekazuję dalej:)

NALEWKA GRUSZKOWA

2 kg dojrzałych gruszek
1 l. spirytusu
3 szkl wody
1 szkl. miodu wielokwaitowego
1/4 szkl. rumu
1 laska wanilii
2 ziarenka kardamonu

Gruszki cienko obrać, podzielić na ósemki, usunąć gniazda nasienne (zachować połowę pestek). Wodę zagotować i ostudzić do temp. 40 stopni C, i rozpuścić w niej miód. W gąsiorku (dużym słoju) umieścić wszystkie składniki łącznie z pestkami, dodać spirytus, wodę i rum szcelnie zamknąć. Od czasu do czasu wstrząsnąć - odtawić na 8 tygodni.
Przefiltrować, rozlać do butelek i szczelnie pozamykać.
Odstawić na 6 miesięcy, aby trunek nabrał smaku.

Modyfikacjie wg mła:))
1. Kardamon dorwałam tylko w proszku - sypnęłam na oko, niewiele bo aromatyczny niezmiernie, tyż wyszło:)
2. Warto alkohol wymieszć, tzn pół na pół spirt z wódką. Sama nalewka na spirytusie jest strasznie mocarna - nie smakowała mi, rozcieńczyłam przegotowaną wodą z cukrem ( na oko...) i jest rewelacyjna:)))
3. Polecam "leżakowanie" faktycznie z biegiem czasu nalewka nabiera SMAKU:))
POLECAM:))

NALEWKA BRZOSKWINIOWA

1 kg brzoskwiń (dojrzałych)
1 kg cukru
1/2 l. sprytusu
1. l wódki

Brzoskwinie umyć, przekroić na połówki, usunąć pestki.
Włożyć je do słoja i zasypać cukrem (warstwa po warstwie). Następnie nalać wódki i spirytusu.
Odstawić w nasłonecznione miejsce na 3 tygodnie. W tym czasie często potrząsać słojem aby składniki dobrze się połączyły.
Po 3 tygodniach przefiltrować nalewkę przez gęste płótno (ja przelewam przez gazę) do wyparzonych butelek (najfajniejsza szesć praaaasy...:)). Sczelnie pozamykać i odstawić w zaciemnione miejsce. Wiadomo:) Im dłużej przechowywana tym smaczniejsza - jak każda, niestety...

NALEWKA WIŚNIOWA

nie podam ilości (robiłam z całej łubianki)
Wiśnie umyć wsypać do dużego słoja do 3/4 wysokości jego wysokości. Słój dopełnić (pod korek :) cukrem, po potrząśnięciu dopełnić cukrem, jeśli ten opadnie.
Często mieszać, mieszać, potrząsać, często!!!
Odstawić na 2 tygodnie w ciepłe, słoneczne miejsce, po tym czasie zalać wódką lub spirytusem.

WAŻNE - często mieszać, i koniecznie świeże wiśnie żeby niesfermentowały.

NALEWKA CZEREMCHOWA
Wykonanie identyczne jak przy nalewce wiśniowej.
Nie żałować owoców. Absolutnie nie degustować podczas przelewania do butelek. ABSOLUTNIE ;)))

LIKIER AMARETTO

(uwielbiam)

1 szkl. spirytusu
1 szkl. cukru
1 szkl. przegotowanej wody
1/2 szkl. cukru brązowego
2 łyżki posiekanych migdałów
2 łyżeczki posiekanej wanilii (ok 2 lasek bodajże)

Wodę zagotować, dodać cukier i zagotować do rozpuszczenia. Ostudzić.
Wszystkie składniki umieścić w słoju i zamknąć. Odstawić na 30 dni. kilkakrotnuie mieszając.
Przefiltrować po 30 dniach, przelać do butelek i odstawić na 6 miesięcy.

UWAGA!
WARTO PODWOIĆ SKŁADNIKI!!!!
odstawienie - NIEPRAWDA - LIKIER WYŚMIENITY OD RAZU!
może potrojcie składniki????

Amaretto mozna już nastawiać, chyba dzisiaj to zrobię, składniki praktycznie cały czas w domu. Mój likierek już prawie wyszedł - naprawdę nie wiem jak to sie stało:( To nie ja...

Polecam i smacznego życzę:)

11 komentarzy:

  1. O matko kochana! Jak nic zamienię się w starą pijaczkę!!
    Jakaż ze mnie szanowana pani nauczycielka??
    I do tego dziecko starsze miauczy o ajerkoniaczek mamusiowy. Muszę zrobic i zarzucę przepisem do Garkotłuka.

    I jeszcze coś: rób kobieto etykiety w postach, bo potem będę na oślep po pijaku długo szukać ;-P

    OdpowiedzUsuń
  2. o kurde, no to się spiję od .... nie wiem kiedy, ale rok karmienia, 9 mcy ciąży - czyli szmat czasu
    po wolnych dniach zakupię co trza i będę robić mikstury
    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dziękuję - skorzystam już wkrótce;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko wiśniową nalewkę znam a pozostałe...do wypróbowania!
    Już mi sie w głowie kręci na samą myśl o nich!!
    Pozdrowionka

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję, dziękuję zapisuje i czekam na wiśnie i gruszki

    OdpowiedzUsuń
  6. A widzisz, ja nie miałam przepisu na takie amaretto.w am raz na weekend , bo "przyjeżdża wizytacja z MINISTERSTWA"- mamusia z siostrunią.Będzie przegląd kątów i kącików.Wiec może trochę uśpię czujność szanownej rodzicielki :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hihihi! Gosia - to zrób amaretto z potrójnej ilości - lepiej znieczulisz wizytatorki ;-D

    OdpowiedzUsuń
  8. Amaretto GORĄCO polecam:)))Szczególnie potrojenie ilości:)))
    Tylko czy aby zdążysz z nastawem - te 30 dni musi odstać! Po tym czasie jest rewelacyjny - bez "leżakowania" PÓŁROCZNEGO. Chyba źle się wyraziłam, przepraszam:>
    Gosiu, to na wizytację ministerialną zrób może ten ajerkoniak od Aty?!!!! Będzie szybciej - degustacja natychmiast!!! Efekt też:))

    Teoretycznie z gruszek też już można zrobić, ale chyba nie ma to jak nasze aromatyczne gruchy jesienne, prawda?:))

    Dziewczyny, a może jesienią umówimy się na wspólną degustację, tak gdzieś w połowie drogi między nami???
    O matko, ale by się działo:))))

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej! Ale naleweczki ... a ja dzisiaj zlewałam do butelek naleweczkę pod nazwą 44 robioną po swojemu - podobno najlepsza nalewka ze wszystkich które robiłam ... cytrynowo-kawowa też dobra ale ... już nie tak. No i likier krówkowy - pycha!
    Widzę, że miłośniczek tych przednich trunków jest więcej .... ja kocham je robić potem od czasu do czasu smakuję.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Damurku witam miło:)))
    Wielbicielek trunków szlachetnych pochodzenia domowego jest baaardzooo wiele:)) Siła nas, że tak powiem:) Jednak nie wszystkie odwagę mają przyznać się, bo to niby "pijaństwo" kobiety niegodne, hihihi:)))
    Zapomniałam wspomnieć w poście że osobisty mąż mój jest wytwórcą domowym wspaniałego likieru typu irish cream, odlatuję gdy się delektuję, i nie tylko ja:)))
    Naleweczka 44 brzmi interesująco - mejbi przepisik podasz?:)))

    OdpowiedzUsuń
  11. Robienie nalewek to sama poezja - kiedyś robiłam leczniczą z dziewanny - to dopiero był cały ,,poemat,,. Przepis na naleweczkę pomarańczowo-kawową można łatwo znaleźć wbijając ,,nalewka 44,,w wyszukiwarkę (ja i tak robię po swojemu więc lepiej znaleźć przepis-oryginał).
    I czegóż się tu wstydzić, że się potrafi coś dobrego zrobić? Ja się na moim blogu z przyjemnością przyznałam ... ochoty na nalewki tylko narobiłam ... .
    Pozdrawiam miłośniczki naleweczek:)

    http://picasaweb.google.com/MurDanek/MojeNalewkiEtapyRobienia# - niestety przepisów nie ma bo ja ,,na oko,, robię.

    OdpowiedzUsuń