W szafie zmieści się prawie wszystko. Pojemna jest i pękata.
W mej szafie stoi kufer pełen wspomnień.

Szafę mogę zamknąć na klucz i zapomnieć. A potem znów otworzyć i uśmiechnąć się.
Jeśli czasem zapłaczę, to z szafy wyciągnę błękitne chusteczki, wytrę łzy i w końcu przebaczę.

W mojej szafie mogę się schować, zniknąć.
Szafę mogę przemalować i zapełnić miłością, nadzieją i szczęściem.
W szafie zawsze mogę wszystko od nowa poukładać.
Zatem zapraszam - właśnie otwieram swoją ciągle jeszcze niepoukładaną:
Szafę malowaną





10 grudnia 2010

Biało :)

Biało, biało wszędzie zwariowały, oszalały moje ręce...
Mogłabym tak śpiewać, ale jakoś mi się nie chce.
Te ręce mnie bolą.

Bowiem wczorajszy wieczór spędziłam na upojnym odgrzebywaniu mojej posesji spod zwałów białego puchu, śniegiem zwanego. Upojnie... :P
W sumie nie jest to jakaś straszliwa, fizyczna praca. Udało mi się w przeciągu 1,45 minut dokopać do furtki, bramy wjazdowej, odkopać nawiany śnieg sprzed drzwi wejściowych i bramy garażowej. Dużo tego było.
Po czym, w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku, i w oczekiwaniu na powrót rodziny - dla nich wszak wykonałam całą tę robotę, żeby mogli pod dom własny dojechać - udałam się do domu. Mała kolacyjka, i fru do łózia.
Ranek.
Mogłam nie otwierać okiennic. Przeczucie mi podpowiadało żeby tego nie robić.
Zignorowałam je jednak (jak zwykle...), i oczom mym  ukazało się bezkresne pole w kolorze white.
Cała moja wczorajsza robota na nic.
Dziś, Osobisty żeby wyjechać spędził 45 minut na odkopywaniu samochodu spod śniegu, mocowaniu się z zapartą bramą wjazdową. Pojechał jednak... Udało się !
A ja po zapodaniu śniadanka dziatwie której obiecałam dzisiejszy dzień spędzony w domowych pieleszach - w sumie dobrze wyszło -  i po wypiciu porannej kawki w towarzystwie zachwyconej zimą sąsiadki (dziwne), udałam się po kolejną porcję chwil upojnych...
Odśnieżanie - to moje drugie JA :)))
Odśnieżyłam, początkowo z pomocą dzieci posiadających własne łopaty do odśnieżania. Dzieci jednak wkrótce, po dzielnej pracy, udały się na odpoczynek - na łonie natury... choć bardziej pasuje na polu śniegu... w tej sytuacji...
Odśnieżałam zatem solo. I ponownie,  pełna dumy z wykonanej pracy, po zwerbowaniu mokrych dzieci do domu, udałam się na krótki odpoczynek.
Godzinkę jeno zdrzemnęłam się z dzieciami swymi. Godzinkę... Musiałam, choć wcale nie planowałam, ale to odśnieżanie takie mulące w efekcie jest... Wstałam, w lepszym nastroju i w pełni sił witalnych. Dzieci spały słodko pochrapując, cicho bącząc pod kołderkami - pewnie po wysiłku :)
I znowu nieopatrznie wyjrzałam przez okno.
A tam...
 Widok z okna sypialni , cała dzisiejsza praca...
Dojście do bramki, i bramy... Pośrodku wiśnia japońska i zakopana latarenka.

 Ogród

 To jest odśnieżony wjazd do garażu, częściowo ponownie już zasypany...

Tu już zdjęcie z podcienia, do domu prowadzą 3 stopnie...

Nie narzekam, nawet fajnie się odśnieża.
Tylko czy efekt mojej pracy nie może być widoczny troszkę dłużej??? Ociupinkę może ?
Do pracy nie poszłam, "klęskę żywiołów" mamy. Gimbusy do szkoły nie dojechały, zajęcia odwołane. Moje też. Tak więc wyżywam się w domu, z dziećmi. Dziś masa solna, i ozdoby do pokoju. Wkrótce pokażę efekty naszych działań.
I dodam, jest pięknie, naprawdę, ja jednak nadal pozostaję wierną wielbicielką lata.
A jutro? Może... zawieje i ... ZAMIECIE ??? 

Na koniec pochwalę się. Nie mogłam się pohamować i zakupiłam kilka ozdóbek.
Wiszą sobie teraz w oknie mojej sypialni. Wiszą i zdobią:





I czekam na inne, z cała pewnością piękniejsze gwiazdeczki, bowiem umówiłam się na małą wymiankę z dziergającą koleżanką. Cuda robi swoim szydełkiem, cuda, ale bloga nie chce założyć.
Kolejna zaparta :) Wkrótce się będę chwalić - właściwie JĄ, bo ja TAK nie umiem, ot co :)

I tyle w temacie bieli.
Żegnam ciepło, z nadzieją na odśnieżenie przy użyciu maszyn wymyślonych w TYM celu :)

9 komentarzy:

  1. Uwielbiam czytac Twoje posty! Smieje sie pod nosem...chodz pewnie nie powinnam, bo Ty sie meczysz a ja sobie siedze i sie smieje! masz taka lekkos pisania ;) A zime masz sliczna! U nas odwilz...

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej Asiu:)
    Właściwie, mimo nielubienia zimy NAPRAWDĘ doceniam jej urodę:) Piknie mamy rzeczywiście:)
    Chciałabym żeby to co za oknem obecnie, utrzymało się do świąt. Potem może być już LATO :) A odwilży u Was WSPÓŁCZUJĘ - tego nawet się łyżką zebrać nie da...

    OdpowiedzUsuń
  3. Ivalio ja bym ci odsnieżyła wszystko i nawet co godzinke byleby takie widoczki z okna mieć ;-) Ozdoby cudowne!

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj Ivalio, a u nas albo nie pada aż tak mocno, albo na tej polskiej Syberii jesteśmy przyzwyczajeni, bo jeszcze nigdy nie zdarzyło się by nam zajęcia odwołano z powodu klęski. Dobrze, że dziś piątek, bo jakoś padam na twarz, chociaż nie odśnieżałam ani odrobineczkę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nieznosny ten snieg. Ja udaję, że mnie nie ma i czekam na odwilż. hihi

    OdpowiedzUsuń
  6. Ach ten snieg.U nas tydzień temu szkoła miała wolne.Dzisiaj znowu pada ale jakos tak delikatniej.
    Śniezynki w oknie ja też wieszam .
    Pozdrawiam bardzo gorąco

    OdpowiedzUsuń
  7. o ile zazdroszczę Ci latem zielonej trawki na którą można wypuścić bachorki, o tyle zimą cieszę się że mieszkam w mieście :)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ja bym tam juz wolala miezskac na wsi i odsniezac nawet takie masy jak te u Ciebie. Kiedys, dawno temu bylo to i u mnie calkiem normalne, stad pewnie ten sentyment do "niewinnosci sniegoych pierzyn", choc wiem ze sie napracowalas a efekt zapewne bedzie krotkotrwaly. Za to zdjecia sa rewelacyjne:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kerry - aż tak bardzo staram się nie narzekać - przez te widoki właśnie :))) Dzięki :D

    Makneta - ja wiem czemu padasz, duzo się u Ciebie dzieje, niezmiennie powodzenia zyczę:)))

    Hannah - a wiesz, że ja tez próbowałam "nie być", nie udało się ;D

    Agga - dzięki za te "gorące" przede wszystkim:))) Przyda się patrząc na to co za oknem:))

    Kasia - e tam, nie jest tragicznie, mówię że nie jest źle, tylko trochy zbyt szybko śniegu przybiera, ja tam nie żałuję mieszkania na wsi - tego nigdy nie powiem :)))

    Savannah - rozumiem Cię doskonale i w całej rozciągłości :))) Mimo uciążliwości i tak uwielbiam tu mieszkać - zaraz zmykam do odśnieżania... znowu ;D

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń